Narrator
Kolejny dzień dobiegał końca. Ta noc była dużo gorsza. Burza dobiegła już co prawda do końca i wichura się skończyła. Nawet morze było już całkiem spokojne. Nikt jednak nie chciał ryzykować nocnej wędrówki do lasu. Według Filipa, dzikusów było za dużo, żeby sobie z nimi poradzić. Wszyscy siedzieli w samolocie i nasłuchiwali niebezpieczeństwa. Z nudy, Alan i Olek wywalili ciała z samolotu. Teraz było tu już przytulnie.
Kinga spała niespokojnie, śniąc o porodzie. Po dzisiejszych skurczach miała dość. Wiedziała, że to przez stres spowodowany katastrofą.
Henryk był zmęczony mówieniem innym, co mają robić. Zresztą, gdy nikt nie chciał wyjść z wraku ze strachu, dał sobie spokój z dowodzeniem na dzisiaj.
Celina i Anita spały w kabinie pilotów. Strach sprawił, że ta druga zaczęła mniej przejmować się tym, co między nimi było.
Kubuś nie do końca rozumiał, co się dzieje. Nie wiedział, czy się bać, czy też nie, dlatego zasnął w nogach Kingi.
Kacper mógł już prawie normalnie ruszać ręką. Dlatego wywalił bandaż i mógł już normalnie spać.
Rafał z Agnieszką zasnęli w kącie. Tego pierwszego noga przestawała boleć. Miał nadzieję, że jutro będzie mógł już normalnie chodzić.
Alana bardzo zasmuciła śmierć Tomka. Nie miał kto opatrzyć jego ręki, więc zrobił sobie sam prowizoryczny bandaż. Nie mógł jednak spać, więc siedział na straży.
Justyna zasnęła jako jedna z pierwszych, zmęczona połowem bagaży. Znaleźli w nich dużo użytecznych rzeczy. Ubrania, kremy do opalania, trochę jedzenia, które się zresztą kończyło i jeszcze więcej przydatnych rzeczy.
Grzegorz, mimo wielkiego stresu podczas ucieczki, teraz spał tuż obok Kacpra.
Nina również nie mogła spać. Zaoferowała, że będzie pilnowała toalety, w której był uwięziony dzikus, złapany przez Jonasza.
Dwa zwaśnione małżeństwa spały w przeciwległych krańcach samolotu. Każdy mógł powiedzieć, że te kobiety kiedyś się wzajemnie pozabijają.
Olek zasnął w pobliżu Niny. Próbowali ze sobą trochę porozmawiać, ale sen był zbyt silny.
Martyna leżała do późna, grając z Filipem w pytania. Poznawali się w ten sposób lepiej.
Jonasz nie mógł spać. Widział co tamci byli w stanie zrobić i bał się, że wrócą. Poza tym sam zabił jednego z nich i ten widok i myśli o nim nie pozwalały mu zasnąć.
Dzień drugi dobiegał końca, a w głowach rozbitków było wiele myśli. Głównie o dzikusach i kamerze znalezionej w dżungli. Poza tym nurtowało wszystkich gdzie są oraz czemu jeszcze nie przyleciała po nich pomoc.Perspektywa Niny
Nie spałam dobre pół nocy. Zgłosiłam się na ochotnika w celu pilnowania naszego więźnia. Nad ranem zmienił mnie Filip. Udało mi się jeszcze troszkę zdrzemnąć. Obudziłam się jako jedna z ostatnich. Słońce było już całkiem wysoko nad horyzontem. Plusem był fakt, że odnaleziony został mój bagaż, dzięki czemu miałam trochę ubrań i kosmetyki. W pierwszej kolejności umyłam zęby i umalowałam się delikatnie. Nieco gorzej było już z higieną, ale Jonasz powiedział, że znalazł jezioro, więc nie będzie z tym problemu. Traciliśmy nadzieję na uratowanie. Mieli być wczoraj, a ich nie było. Możliwe, że to wina sztormu. Jeśli dzisiaj się nie zjawią, będzie to znaczyło, że musimy sobie dać radę sami. Wyszłam z samolotu. Na plaży była prawie połowa grupy. Jonasz siedział z nożem i z drewna rzeźbił dzidę. Jedna, leżała już obok niego. No tak, po wczoraj, lepiej być gotowym na wszystko.
- Nina, chodź ze mną - usłyszałam Olka. Serce zabiło mi mocniej. Chciałam go wcześniej zdobyć, jednak katastrofa nieco mnie zablokowała psychicznie. Dopiero teraz wracałam do normy.
-Jasne, co się dzieje? - zapytałam już w drodze na plażę.
- Mamy mało jedzenia i potrzebujemy ludzi, żeby zajęli się łowieniem ryb i zbieraniem owoców w lesie. Podobno jest ich dużo, jak zauważyli wczoraj nasi. Mogłabyś pomóc? Bo będziemy głodować - odparł Olek.
CZYTASZ
Cebulandia
AdventureBoeing 878 znika z radarów i ślad o nim ginie. Tymczasem samolot rozbija się u brzegów tropikalnej wyspy. 21 rozbitków będzie musiało pogodzić się z faktem, że nikt po nich nie przyleci. W dodatku wyspa skrywa w sobie nie jedną tajemnicę. Jak poradz...