#19 Przygotowania

99 13 3
                                    

Perspektywa Niny

Zgłosiłam się do odbicia Filipa i Martyny nie dlatego, że chciałam się przypodobać szefowi. Powodem nie była też jakaś wielka sympatia do zaginionych. Powodem był Olek, który chyba zauważył, że czuję coś do niego, jednak nie dawał nic po sobie poznać. Po tym, jak się zgłosiłam, dostałam swoją dzidę. Olek był chyba zdziwiony, gdyż po wszystkim przyszedł do mnie i usiadł obok na piasku.

- Jesteś pewna, że chcesz iść? Tam może być niebezpiecznie - rzucił Olek.

- Wiem, co robię. Nie martw się o mnie - zapewniłam Olka. Byłam zdziwiona, widząc jakiekolwiek zainteresowanie w jego oczach.

- To chodź przynajmniej na naukę rzucania nożem. Będziesz bezpieczniejsza - odparł Olek.

Poszłam za Olkiem. Znów nie chodziło o to, czy będę umiała władać nożem, czy nie. Poszłam dla niego.

Perspektywa Janusza

Za młodu odbyłem szkolenie wojskowe, dlatego zgłosiłem się, gdy pytali o umiejętności we władaniu bronią. Jeśli ma to ocalić Filipa i Martynę, jestem w stanie to zrobić. Mieliśmy dużo amunicji, więc postanowiłem postrzelać. Wziąłem bagaż i ustawiłem na nim butelkę po wodzie. Ustawiłem się kilkanaście metrów od butelki i przeładowałem broń. Ludzie patrzyli na moje przygotowania i nie powiem, że to rozpraszało. Przymierzyłem się do strzału. Moje ręce nie były już takie jak kiedyś. Trzęsły się na lewo i prawo. Mimo to spróbowałem. Wystrzeliłem. Pocisk strącił butelkę, jednak nie tak, jak tego chciałem. Dostała walizka i siła uderzenia powaliła butelkę. Kilka osób zaczęło mi klaskać. Uśmiechnąłem się i pokiwałem głową.

- Chodź na chwilę do mnie! - Grażyna przekrzykiwała tłum.

Popatrzyłem na butelkę. Jeszcze tu wrócę! Skierowałem się w kierunku wraku, gdzie stała Grażyna. Każdy nas kojarzył z tym że tylko siedzimy i nic nie robimy. Grażyna zgłosiła się więc w roli kucharki. Co prawda nie jedliśmy mięsa z dzikusa, jednak ona wszystkim je odpowiednio przygotowała. Mieliśmy nawet przyprawy w torbie.

- No co się stało Grażynko? - zapytałem zaniepokojony.

- Olej ich, zostań tutaj. Musisz się tak narażać? - zapytała się mnie z pretensjami.

- Teraz to już za późno. Zgłosiłem się i pójdę walczyć. Mam pistolet, jestem najbezpieczniejszy z nich wszystkich. Obiecuje ci, że nie masz się czego obawiać - zapewniłem żonę.

- Ale pamiętaj, że jak zginiesz, to ja cię zabiję! - rzuciła jeszcze Grażyna. Machnąłem ręką i wróciłem do strzelania.

Perspektywa Kacpra

Musiałem szybko odnaleźć Grzegorza. Normalnie mi nie uwierzy! Biegłem lasem i po chwili byłem już przy wraku. Znalazłem kilka osób, jednak nie było tam Grzesia. Gdzie go wywiało? Zauważyłem go, rzucającego z innymi nożami do drzewa. Pobiegłem do niego.

- Chodź szybko, musisz coś zobaczyć! - rzuciłem do niego. Gdy odeszliśmy od innych zatrzymał mnie.

- Mów, o co chodzi, bo mam trening - powiedział oburzony.

- Oj nie spinaj już tak. Słuchaj, pamiętasz plotki na temat Celiny? - zapytałem się Grzesia.

- Te, że po imprezie przespała się z kilkoma osobami? - zapytał Grzesiu.

- Że co? To była Kamila, a nie Celina - zmarszczyłem brwi. Zresztą Kamila leżała teraz wśród martwych przed samolotem.

- A no tak, to, że jest lesbijką? - zapytał Grzesiu.

- No brawo. Widziałem jak lizała się z Anitą na końcu plaży - powiedziałem podekscytowany.

- O kurde, muszę to zobaczyć.

Tak więc ruszyliśmy lasem w kierunku krańca plaży, żeby zobaczyć to niecodzienne zjawisko. Grzesiu, wyjął aparat, żeby to uwiecznić. Gdy się zbliżyliśmy, zauważyliśmy, że jedynie się opalają.

- Mówiłeś, że...

- Czekaj, patrz! - przerwałem mu. Zobaczyłem kolejny niecodzienny widok. Cycki! Jako typowy gimbus leciałem na to. Chyba nawet bardziej niż na całujące się laski.

- Zrobię zdjęcie! No nie powiem, Celina to ma się czym pochwalić - pokiwał głową Grzesiu. Zrobiliśmy zdjęcia i przybliżyliśmy się co nieco.

- Już wiem, kto będzie mi się dzisiaj śnił! - ucieszyłem się.

- Mi przez najbliższy miesiąc - Grzesiu wyszedł prawie z lasu i zrobił jeszcze jedno zdjęcie.

- Straszymy je? - zapytałem się go.

- Żartujesz? Jak je wystraszymy to jutro, już tu nie przyjdą. Myśl przyszłościowo - powiedział Grzesiu wycofując się z plaży.

Wróciliśmy niezauważeni na trening. Zresztą ten dobiegał do końca. Za pięć minut mieliśmy wyruszyć do lasu, żeby odbić naszych ludzi. W grupie, która miała ich odbić byli, Grzesiu, Jonasz, Nina, Olek i Justyna. Do tego pan Janusz i Henryk. No i ja. Niektórzy jeszcze żegnali się z bliskimi. Kubuś z Jonaszem, Grażyna i Dariusz z Januszem, Alan z resztą swoich ludzi. Możliwe, że już ich nie zobaczymy. Trzeba było już jednak iść.

- Dobrze, prowadźcie do miejsca, w którym było ich obozowisko. Może jeszcze nie jest za późno - rzucił Henryk.

Jak to leci! Dopiero co zabiłem Tomasza, a już mija 9 rozdziałów od tamtego momentu.
W #20 narratorem będzie Henryk. Nie zdradzę jak, jednak to był wasz wybór poniekąd.

 Nie zdradzę jak, jednak to był wasz wybór poniekąd

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Postaram się zrobić długi rozdział. Jedno jest pewne, będzie się działo ;)

Widzimy się jutro, Ciao!

CebulandiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz