6. Zeszyt.

6.8K 537 76
                                    

Wróciłem do klasy. Nauczycielka obdarowałam mnie natychmiast chłodnym spojrzeniem, a cała klasa oderwał wzrok od zeszytów.
Udając, że niczego nie zauważyłem podszedłem do swojej ławki i usiadłem obok Mike'a. Ten także obserwował każdy mój ruch. Na twarzy miał wypisany ogromny znak zapytania który zawijał się idealnie na jego wielkim czole w postaci zmarszczki.
-Kto to był? - szepnął, gdy ja wyciągałem zeszyt do matematyki.
-Znajomy. - odpowiedziałem i kliknąłem długopisem. Na tablicy napisane było kilka przykładów. Pewnie mamy je rozwiązać.
Westchnąłem zmęczony.
Nadal nie docierało do mnie to co powiedział brunet. Że niby tamto coś nim sterowało? Jak kukiełką? I chciało mnie zabić? Czemu?
Co ja takiego zrobiłem, że nikt mnie na tym świecie nie kocha i wszyscy chcą się mnie pozbyć?!
Nie mówię tutaj o mamie, bo mama to mama. Ona się nie liczy, ale wszyscy inni. No Mike i Nathan to przyjaciele no i jeszcze reszta rodziny... Nie ważne! I tak wszyscy chcą się mnie pozbyć! Nawet jakieś coś. Coś wielkiego, z białą twarzą i kontrastującą czarną resztą... ciała?
Potrząsnąłem głową z przypływem myśli i wspomnień.
"Muszę zrobić zadanie."
Ta myśl przeszła mi przez głowę. Może to pomoże mi oderwać myśli od tego, ale i tak to nie pomoże. Cały czas widziałem twarz. Twarz bruneta, który kilka minut temu przyznał się do tego co "zrobił".
Cały czas widziałem jego zaczerwienioną od emocji twarz. Jego ciemne oczy, lekko podkrążone, który nerwowo analizowały każdą moją reakcję na następne jego słowa. Jego oczy, z którym zaraz miały pocieknąć łzy. Tak się zaszkliły.
Wtedy miałem ochotę odgarnąć ręką grzywkę, która nachodziła mu na oczy. Nie miałem odwagi. Nie chciałem go bardziej zezłościć. Czułem, jak bardzo chciał, bym mu wybaczył.
Wybaczyłem mu, jak tylko skończył mówić.
Ale trudno mi będzie wybaczyć jego odejście.
Tak bezczelnie i bez słowa poszedł sobie.
Odruchowo stuknąłem zamkniętą pięścią o blat ławki.
-Czy coś się stało? - zapytała nauczycielka zsuwając okulary na czubek nosa i spoglądając na mnie.
-N-Nic... - odpowiedziałem zmieszany.
-To nie stukaj. Postukasz sobie w domu, a teraz masz za zadanie rozwiązać siedem przykładów z tablicy. - machnęła wskazując tablicę za swoimi plecami.
-Dobrze. Przepraszam.
Zawstydzony pochyliłem się bardziej nad zeszytem.

Lekcje dobiegły końca, a ja słysząc swój ostatni, dzisiejszy dzwonek, aż podskoczyłem z miejsca.
Zabrałem wszystko z szafki i wybiegłem czym prędzej z budy.
Po drodze myślałem, że uda mi się wpaść na chłopaka... Właściwie nadal nie znam jego imienia. Może mówił, a nie pamiętam... Nie. Chyba nie mówił.
Ale dziwnie...

Gdy wszedłem do domu, Moly od razu zaczęła plątać mi się pod nogami.
Przywitałem się z mamą, która stała w kuchni i pewnie szykował obiad.
Podreptałem na piętro do swojego pokoju. Panował tam chłód i przeciąg, bo okno nadal nie jest wymienione.
Nawet nie kontrolowałem tego, że zatrzymałem się na środku korytarza i wpatrywałem się w okno.
Nie wiedzieć czemu skarciłem się za to i pośpiesznie wszedłem do pokoju. Już na samym wejściu rzuciłem plecak obok biurka i usiadłem na fotelu z zamiarem zrobienia pracy domowej.
Biurko postawione mam w rogu pokoju i w tak idealnym miejscu, że mogę spokojnie patrzeć przez okno i nie boli mnie przy tym kark. Widok pada akurat na przód domu.
Wyciągnąłem dwa zeszyty, dwa podręczniki i ćwiczenia z matematyki.
Po kilku chwilach zastanawiania się nad jednym zadaniem, zirytowany spojrzałem przez okno.
Zdziwiłem się, kiedy zobaczyłem bruneta w czapce kręcącego się przed furtką.
Obserwowałem go kilka chwil, kiedy po chwili spojrzał w moje okno.
Odruchowo schowałem się, a gdy znowu spojrzałem na zewnątrz ukradkiem, już go nie było.

~~~~~~~~~
Hej!
Wielkie dzięki za 111 wyświetleń xD
Rozdzialik troszkę krótki, bo nie miałam jako takiej weny xD
Jeszcze raz wielkie dzięki!

[skorektowane]


Chłopak Z Blizną [shonen ai]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz