-Toby... Chcę do domu... - mruknąłem. Siedziałem skulony na kanapie i obejmowałem kolana ramionami. Jak się spodziewałem - Toby wcale nie odpowiedział. -Chcę do domu... - schowałem głowę między kolana.
-Zaczynasz mnie denerwować. - syknął brunet stojący w oknie. Wygląda seksownie będąc tam z fajką w dłoni.
-Przestań palić. - mimo tego nie podoba mi się ten pomysł...
-Dym nie leci do środka. - odpowiedział wzdychając.
-Nie chodzi o dym, tylko o szkody jakie wyrządza samo palenie.
-Siedź cicho...
Papieros syknął stykając się ze skórą Tobyego, równocześnie na niej gasnąc. Nie miałem zamiaru skomentować tego, co zrobił. I tak nic do niego nie dotrze. Tylko zgasi kolejnego następnym razem.
-Chciałbyś coś dzisiaj zrobić?
-Wrócić do domu... Do mamy. Pogłaskać Moly... - mruczałem znowu chowając głowę między kolana. Nie ukrywam... że łzy napłynęły mi do oczu. Na samo wspomnienie o niej... O mamie. Mojej mamie, którą... Ktoś zamordował.
Tak brutalnie...Toby milczał, co wcale nie było nowością, jednak zamiast jakichkolwiek słów, dostałem miły gest jakim było pogłaskanie mnie po plecach.
-A ja chciałbym w końcu mieć spokój... Niestety nie możemy mieć wszystkiego. - westchnął i oparł się o moje ramię.
-Przydałby się taki Life Note. - mruknąłem pociągając nosem.
-Life co?
-Nie znasz się.
-Jasne. Najlepiej powiedzieć "nie znasz się". - warknął zirytowany.
Tylko syknąłem.
To nie jest śmieszne... Czemu on mówi o wszystkim tak obojętnie?Brunet wstał z kanapy i znowu wyszedł bez słowa z salonu. Usłyszałem odsuwającą się szufladę. Po niej grzechot buteleczki z lekami.
-Na co te tabletki? - zapytałem, kiedy znowu usiadł po mojej lewej.
-Ból głowy. - odpowiedział prawie natychmiast.
-Aż tak cię boli, że bierzesz poczwórną dawkę? Jak nie większą?
Wiem, że nie powinienem tego drążyć, ale to co mówi to nie wszystko.
Chcę wiedzieć więcej.-Co byś zrobił, kiedy bym właśnie teraz, rzucił się na ciebie z zamiarem zabicia cię? - zapytał zmieniając temat.
-Prawdopodobnie... Umarłbym. - odpowiedziałem po kilku sekundach zastanowienia.
-Ale pytam tak serio. Co byś wtedy...
-Ale nie zrobiłbyś tego, co nie? - przerwałem mu wypowiedź.
Spojrzał na mnie zdziwiony z uniesionymi brwiami. Po chwili jego wyraz twarzy złagodniał i cicho parsknął śmiechem.
-Kto wie. - wzruszył ramionami nie patrząc już na mnie. Jednak na jego twarzy cały czas gościł niemrawy uśmiech.
Bez słowa wstałem z kanapy i stanąłem przed chłopakiem. Ten uniósł głowę i spojrzał mi w oczy ponownie zaskoczony. Zagłębiłem się w jego ciemne spojrzenie. Kolejny raz mówię, ale trudno odróżnić u niego źrenice od tęczówek.
Jego brew zadrżała.-Nie zabijesz mnie, co nie? - powtórzyłem pytanie starając się wymówić je znacznie stanowczo.
-Ró... Różnie... to bywa. - zawahał się.
CZYTASZ
Chłopak Z Blizną [shonen ai]
Fanfiction"Chłopak z blizną" jest moją pierwszą opowieścią na Wattpad. Zwykła alergia na dym papierosów tytoniowych może wywrócić bieg życia zwyczajnego chłopaka mieszkającego z matka i kotem. (Okładka mojego autorstwa)