.

2.5K 209 41
                                    

Od razu informuje ze ten rozdzial to wspomnienia Tobyego, wiec i jego perspektywa. Wydarzenia sa dodatkowymi smaczkami tego co dzialo sie miedzy akcja zapisana we wczesniejszych rozdzialach.
Mam nadzieje ze Ci sie spodoba.

###

Słońce powoli wschodziło nad horyzont, ale i tak nie było go jeszcze widać. Niebo robiło się powoli żółte. Drogi bardziej widoczne. Samochody ruszały z podjazdów w pośpiechu.
Otworzyłem drzwi małego piętrowego domku. W przedpokoju zostawiłem zniszczone już buty. Brudne od błota.
Christian leżał na kanapie. Zwinięty w kłębek słodko spał.
Westchnąłem i poszedłem do kuchni. Nie wiem czego tam oczekiwałem, ale znalazłem bułkę, którą wcześniej próbował wcisnąć mi ten śpioch. Nie tą drożdżówkę, która, muszę przyznać, była całkiem dobra.
Jak wróciłem do salonu, żeby zapalić, Christian zaspany podnosił się. Przetarł oko i ziewnoł.
-Bry... - mruknął spostrzegając mnie w wejściu do pokoju.
-Dobry. - odkiwnąłem głową i podszedłem do okna.
-Smacznego. - odparł za moimi plecami na co tylko kiwnąłem głową i wepchnąłem reszte bułki do ust.
Chwilke później zaspanymi oczami patrzył się w stary ekran telewizora. Zakurzony... Ostati raz kiedy tu sprzątałem to był czas kiedy mieszkałem tutaj raze z moimi "przyjaciółmi". Wieki temu.
Oparłem się o parapet z dymiącym się za okno papierosem w dłoni. Przez tego gada musze palić na zewnątrz.
A pomyśleć, że to właśnie przez dym przypadkowo się poznaliśmy.
Mimowolnie uśmiechnąłem się pułgębkiem na tamto wspomnienie.
Cały blady, mokry od rosy, przymulony i ciężki do podtrzymania.
-Tobyyyy... - jęk Christiana wybudził mnie ze wspomnień. Spojrzałem w jego zielonkawe oczy. Przybrały żółtego odcienia przez światło porannego słońca za oknem. Takie duże i radosne. Ślepia jak u dziecka.
-Masz dzisiaj plan iść i zabić kogoś, czy nudzimy się w domu. - zrobił przerwę. -Znowu.
-Zależy od ciebie, czy chcesz mi pomóc.
-Ani mi się śni! - odkrzyknął odrzucając brązowy koc pod którym spał. -Nie mam ochoty widzieć krwi. - zmarszczył cienkie i rzadkie brwi.
-To po co pytasz "czy będę zabijać"? - przekręciłem głowę.
-Zapomnij. Jeszcze śpie. - burknął pod nosem podkulając kolan pod brode.
-Zawsze śpisz. - zaśmiałem się krótko i cicho.
Ten dzieciak sprawiał mi radość. Dawno tego nie czułem... Chęć przebywania z kimś. Uczucie troski o drugą osobę.
Współczucie.
Zgasiłem papierosa o zewnętrzny parapet i pstryknąłem go na zewnątrz.
Usiadłem na kanapie obok Christiana i spojrzałem w telewizor.
Gapiliśmy się na reklamy jakichś dziwnych produktów, które w ogóle nie były przydatne, a ludzie jednak to kupują.
-Toby? - odezwał się przerywając ciszę, która często zapadała między nami. -Miałeś kiedyś dziewczyne?
Zastanowiłem się chwilę patrząc w sufit, jakby on miał mi cokolwiek odpowiedzieć.
-Myślisz, że ktokolwiek chciałby takiego świra?
-Ale nie jesteś taki od zawsze, co nie?
Nasze spojrzenia się spotkały. Jego przenikliwe, ciekawskie oczy nie dawały za wygraną i musiałem pierwszy zerwać kontakt.
-Nie byłem. - westchnąłem siadając wygodniej. -Ale zawsze byłem sam.
-Tak jak ja. - zaśmiał się dźwięcznie, po czym jego twarz przybrała lekki odcień czerwieni. -A... Chłopaka... miałeś? - zapytał nieśmiało.
-Też nie. - odpowiedziałem bez zawachania.
Nie wiedziałem, że jestem w stanie pokochać drugiego faceta dopuki ON nie przyczepił się do mnie. Albo ja do niego...

Ale jak szybko się pojawił, tak zniknął.

Słońce zaczęło miło grzać przez szybę jeszcze nie stłuczonego okna.
Nie ważna była jednak pora, żeby Christian nie spał, ale rozumiem go. Przeszedł wiele. Był wykończony psychicznie, co odbijało się na jego stan fizyczny. Przez to to jego zmęczenie i senność.
Oparty o moje ramie oddychał powoli. Patrzenie na jego spokojną twarz było przyjemne. Ludzie wyglądają calkowicie inaczej kiedy śpią. Są tacy bezbronni...
Chwyciłem go pod pachy i położyłem prosto na wysiedzianych poduszkach kanapy. Zrobiłem mu miejsce i wstałem po koc, który trafił przypadkowo na ziemie. Christian leżał z podwiniętą koszulką i ręką pod nią.
-Co za wieśniak. - westchnąłem i pochyliłem się nad nim. Chciałem go poprawić, ale jego usta wydały się w tamtej chwili o wiele ciekawsze.
Przejechałem palcem po jego cienkiej, różowej wardze. Mięciutkie i ciepłe. Czułem jego powolny oddech na dłoni.
Nie udało mi się powstrzymać i lekko musnąłem jego wargi w krociutkim pocałunku.
Nie wiedziałem wtedy dokońca dlaczego chcałem to zrobić. Pokusa? Poczucie pewnści i władzy?
Teraz śpi - mogę zrobić wszystko.
Podwinąłem jego koszulkę. Nie było szału.
Chłopak nie ćwiczył, ale nie pasł się.
Przejechałem palcem po jego brzuchu. Od pępka do klatki piersiowej.
Christian zadrżał lekko, jego oddech przyspieszył.
Wiedziałem ze nie powinienem.
Złożyłem mały pocałunek na środku jego brzucha po czym obciągnąłem jego koszulkę w dół i poprawiłem.
Nie dzisiaj - pomyslałem, ale...
Lekko drżąca dłoń złapała mnie za rękę.
Wzdrygnąłem i spojrzałem na twarz Christiana. Wpatrywał się we mnie lekko uchylonymi spod powiek oczami. Czerwony na policzkach i uszach.
-Nie spałeś. - odezwałem się pierwszy.
-Od momentu kiedy mnie... No ten... - mówił zawstydzony.
-Cię pocałowałem?
Kiwnął tylko głową i przyciągnął mnie do siebie.
Usiadłem na jego biodrach okrakiem i spojrzałem z góry na zawstydzoną, okrągłą twarzyczkę.
-Nie patrz tak na mnie. - burknął odwracając głowę.
Nie zdawałem sobie sprawy jaką mam słabość do tego przybłędy. Chciałbym go mieć na wieki. Trzymać przy sobie i nigdy nie puszczać...
Zacząłem się powoli schylać ku jego twarzy. Chwyciłem jego brodę w dłoń i zwróciłem w moją stronę.
Pocałunek był dłuższ niż zazwyczaj, a Christianowi sie to podobało. Nie musiał nawet mówić.
-Toby... - sapnął kiedy wisiałem nad nim podparty rękoma. -Przepraszam... - jęknął zawstydzony tak bardzo, że zasłonił twarz dłońmi.
Nigdy nie zapomne tego momentu.
Dla złości zacząłem ruszać biodrami, a on tylko piszczał z zażenowania.

Spędziliśmy tak niecałą godzibę. On jęcząc, a ja drażniąc go. Nie przypyszczałem, że takie coś mogłoby spodobać się i mnie.

-Zapomnijmy o tym. - odparł po ciszy.
Zmęczony leżał na mnie z głową na klatce piersiowej. -Zapomnijmy i nigdy do tego nie wracajmy.
-Jak chcesz "gwiazdo". - odpowiedziałem złośliwie na co fuknął.
Christian jeszcze ciężko dyszał, kiedy ja prawie nie wzruszony gładziłem jego gorące, negie plecy. Brązowy koc okrywał nas obu. Słońce w zenicie podglądało, życie wciąż pędziło pomimo uczucie zatrzymania czasu specjalnie na ten moment.
Nie pozwolę, żeby ktokolwiek zrobił krzywdę Christianowi.
Tak wtedy pomyślałem.

Nawet nie wiesz jak bolało kiedy zawiodłem.

Chłopak Z Blizną [shonen ai]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz