8. Brzoza.

5.8K 496 236
                                    

Przeciąg.
To pierwsze o czym pomyślałem, gdy się przebudziłem.
W pokoju, w którym się właśnie znajdowałem panował okropny przeciąg.
-Toby...? - mruknąłem czując spokojny oddech na twarzy. Uchyliłem lekko powieki. Przede mną leżał brunet pogrążony we śnie. Kosmyki ciemnych włosów zwisały, zasłaniając jego czoło i lewe oko. Całą moją uwagę przykuł kwadratowy plaster na jego policzku. Nie zdjął go. Ciekawe co zakrywa...
Ostrożnie podniosłem się na łokciach by usiąść. Przeszedł mnie chłodny dreszcz. Popatrzyłem na chłopaka z zamglonych wzrokiem, jak i umysłem. Po chwili rozejrzałem się po pomieszczeniu. Nie trzeba jednak wymieniać wszystkich mebli, bo jest tutaj tylko stara szafa bez jednego skrzydła drzwi. Za moimi plecami była ściana, a w niej puste okno z wybitą szybą. Ze ścian leciał tynk.
Co za dziura... Pomyślałem i z powrotem spojrzałem na Tobyego. Jedynie on, w porównaniu z całą przestrzenią, wyglądał przezwoicie.
Co ja pierniczę?! Jestem w jakiejś norze, nie mam pojęcia co tutaj robię, a porównuje gruzowisko do chłopaka!
-Toby! - powiedziałem głośniej i szturchnąłem chłopaka w ramię. -Toby obudź się!
Chłopak wzdrygnął i kontem oka spojrzał na mnie, by po chwili podnieść się do siadu.
-Obudziłeś się... - odetchnął mrugając prędko.
-Wytłumacz mi, proszę, co ja tu robię?! - krzyknąłem na niego machając ręką.
Ten siedział zdezorientowany i patrzył mi w oczy. Musiałem zbić go z tropu nagłym pytaniem.
-No powiedz!
Zacisnąłem pięść.
Dopiero teraz zauważyłem, że oboje siedzimy na białym materacu.
-Toby, powiedz czemu tutaj jestem! - cały czas pytałem i coraz bardziej się do niego przysuwałem. On natomiast siedział przede mną z uniesionymi brwiami i myślał. A bynajmniej tak wyglądał.
-No bo... - wydusił w końcu patrząc w bok.
-No wykrztuś to. - popędzałem chłopaka.
-Bo ten...
-No mów!
-To się zamknij! - wrzasnął na mnie -To znowu był on. Nie mam pojęcia jak się tutaj dostaliśmy, ale to nawet lepiej, bo znam to miejsce. - odpowiedział patrząc mi głęboko w oczy.
Znowu tamten typo?! Ja mam tego dosyć!
Wstałem gwałtownie.
-Odkąd cię spotkałem cały czas dzieje się coś dziwnego! Raz prawie nie zginąłem i to z twojej ręki! - wydarłem się na chłopaka.
Aż mi ulżyło.
Brunet znowu patrzył na mnie ze zdziwieniem i dezorientacją.
-Ale to nie moja wina! - odpowiedział także się podnosząc.
-To niby czyja? Tamtego stwora??
-Tak jego! - odpowiedział. Wyczułem w jego głosie zdenerwowanie.
-Kto to w ogóle jest?! - krzyknąłem. -A z resztą... - machnąłem ręką -Ja stąd idę. Nie chcę mieć z tym już więcej nic wspólnego. Co ja sobie myślałem? Że akurat teraz się wszystko wyjaśni? Co za idiota ze mnie...
Odwróciłem się plecami do chłopaka trzymając się za głowę.
Milczał.
I ja i on milczeliśmy.
To się porobiło...
-Idę stąd. - odparłem i skierowałem się w stronę wyjścia.
Trafiłem na korytarz. Również gruzowisko.
Przekląłem pod nosem idąc, bądź starając się iść, między kamieniami.
-Poczekaj! Nawet nie wiesz którędy iść! - zawołał mnie Toby wychylając się z pokoju.
Nie odwróciłem się.
-Poczekaj, mówię! Znowu się zgubisz!
Dźwięk wskazywał, że biegnie do mnie.
-Mówię poczekaj chwilę!
Gwałtownie złapał mnie za rękę i pociągnął.
-Zostaw mnie, morderco! - krzyknąłem i wyrwałem rękę.
Co ja powiedziałem?
Toby spojrzał na mnie z szeroko otworzonymi oczami. Wyglądał na przerażonego.
-Nie odzywaj się już do mnie!
Odwróciłem się na pięcie i stanowczo stąpając po gruzie skierowałem się do wyjścia.

Biegłem przez las starając się utrzymać prosty kurs.

Wparowałem do domu, z hukiem zamknąłem drzwi, zdjąłem pośpiesznie buty, rzuciłem je w kąt i pobiegłem do pokoju.
Cały aż trząsłem się z nerwów.
Naprawdę myślałem, że po takim czymś wszystko wróci do normy? Że wszystko się nagle wytłumaczy i wszyscy żyją długo i szczęśliwie?? Wiedziałem, że jestem idiotą, ale nie wiedziałem, że aż takim!
Po chwili mama wbiegła zdenerwowana do mojego pokoju.
-Ach! - jęknęła spostrzegając mnie opartego dłońmi i blat biurka. -Gdzieś ty był?! Wiesz jak ja się martwiłam?? Wyszedłeś bez słowa i nic! - nakrzyczała na mnie. -To ostatni raz, jak wysyłam kogoś obcego, by cię znalazł! Ostatni raz, bo masz zakaz wychodzenia o tak późnej porze!
Ciągnęła swój przekaz, aż nie trzasnęła drzwiami ze wściekłości wychodząc.
Czyli Toby nie był tam przez przypadek. Nie przez przypadek chodził tak głęboko po lesie z latarką. Musiał być w okolicy, jak mama mnie szukała...
Z resztą nie obchodzi mnie to.
Od dzisiaj nie będę o nim myślał.

W teorii brzmiało to jak niesamowicie proste postanowienie nowotygodniowe.
W praktyce jednak było całkiem inaczej.
Co krok widziałem chłopaka, bądź tak mi się wydawało, że go widziałem. A nawet jeśli nie, to i tak, gdy widziałem choć jednego o podobnych włosach, czy nawet minimalnie podobnej twarzy, to zaraz wracałem myślami do niego.

Minęły trzy dni i aktualnie mamy czwartek popołudniu.
Przez ten czas zdążyłem przemyśleć bardzo dużo spraw. Nie tylko te związane z... No wiesz z kim, ale i inne. Do tego mama odpuściła mi kare na późne wychodzenie. Chwała Panu...
Wracając do tematu przemyśleń.
Sporo czasu zajęło mi ogarnięcie tego stwora. Jednak jestem bardzo podekscytowany, kiedy wspominam o tym stworze, bo wiem już, co to jest. Bądź bardziej kto.
Na jakiejś stronie o paranormalnych zjawiskach znalazłem post o dziwnym, czarnym typie z białym łbem. Szbingo!
To był on. Zdjęcie jakie było pokazane jeszcze to udowodniło. Cieszyłem się też niezmiernie, że to nie była jedynie moja wyobraźnia. Choć też sam kłóciłem się ze sobą, bo przecież Toby też go widział.
Toby...
Pokręciłem stanowczo głową, by pozbyć się wszelkich myśli z nim związanych.
Gegra. Skup się na gegrze! Myślałem dopingująco zmuszając się, bym spojrzał na ogromny wykres na całą tablicę. Tak. Właśnie trwa lekcja geografii.
-Hej. - szepnął Mike. Prawie na każdej lekcji siedzimy razem.
-Co?
-Nic. - uśmiechnął się od ucha do ucha. Nie dość, że głupi, to jeszcze rudy!
Tylko westchnąłem i spojrzałem przez okno.
-Pada... - mruknąłem pod nosem.
Oparłem się łokciem o parapet i przyglądałem się drugiej stronie wąskiego chodnika.
Po chwili wstałem gwałtownie i ze zdziwieniem wpatrywałem się w Toby-ego stojącego pod drzewem. Brzoza. Tak się chyba ono nazywa. Bardzo fajnie wyglądają te drzewka.
-Proszę usiąść. - nauczycielka zwróciła się do mnie.
Powoli usiadłem starając się nie spuścić bruneta z oczu.
Nadal tam stał.
Skupiłem na nim wzrok, ale...
-Co takiego ciekawego jest za oknem? - zapytała z sarkazmem.
-Nic...
Natychmiast odwróciłem się w stronę tablicy.
Gdyby nie nauczycielka, to resztę lekcji spędziłbym na próbach porozumienia się z chłopakiem na migi.
Ciekawie by to wyglądało.
Gdy o tym pomyślałem zaśmiałem się cicho i wyobraziłem sobie jak macham rękoma i stojąc na jednej nodze udaję ptaka, a Toby odpowiada mi kogutem. (xD)
Zaśmiałem się głośniej i dostałem z pięści w ramię od Mike'a.
-Ogarnij się! Gburka patrzy na ciebie! - szepnął głośno.
Faktycznie. Nauczycielka patrzyła na mnie bardzo podejrzliwym wzrokiem.
Ale taki Toby gdakający jak kogut.

~~~~~~~~~~~~
Jeeeeeej! Wielkie dzieki za ponad 200 wyświetleń, które się uzbierało w tak krótkim (jak dla mnie) czasie! No i także wielkie dzięki za (bodajże) 22 gwiazdki!
To naprawdę motywujący widok licznika, na którym co jakiś czas pojawia się coraz to większa liczba xD
No i tak pozatym...
Mam problem z imieniem dla głównego bohatera ;-; jeśli masz jako-taką chęć napisania bardzo proszę o pomysł! >.<
Dostałam już kilka propozycji, ale nie potrafię się zdecydować...
(warunek jeden: imie musi być angielskie. No chyba ze bedzie fajnie brzmiec to nie musi xD)

[skorektowane]

Chłopak Z Blizną [shonen ai]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz