18. Kolorowe obrazy.

4.2K 375 103
                                    

Przeszły mnie ciarki, kiedy usłyszałem grzmot za oknem. Cholerna burza...

-Zimno ci? - zapytał brunet siedzący obok.

-Nie.

-Boisz się?

-Śmiejesz się ze mnie?

-Nieeee?

-A ja sądzę inaczej. - zmierzyłem go wzrokiem na co uśmiechnął się miło.

Siedzieliśmy cicho wsłuchując się w hałas uderzających o szybę kropel wody.
To. Jest. Takie. Nudne.
Westchnąłem cicho i naciągnąłem koc na głowę.
Jestę matrioszkę.

-Toby...

-Co byś chciał? - odparł wzdychając.

-Do domu... - mruknąłem.

-Przestań już o tym ględzić.

-Chcę już do domu...

Usta mi zadrżały, a z oczu pociekły słone łzy.
Toby znowu przytulił się do mnie i zaczął głaskać mnie po plecach.

-Nie umiem pocieszać ludzi. - odparł nagle.

-Wiem. Już się o tym przekonałem. - odburknąłem pociągając nosem.

-Ale będzie dobrze...

-Kłamać też nie umiesz.

-Staram się.

Odsunął się ode mnie i podkulił kolana.

Zamknąłem oczy i postanowiłem skupić się na deszczu i grzmotach.

Powoli odpływałem w krainę kimy. Zabujałem się na jedną stronę, potem na drugą. I z powrotem, a po chwili głowę przebił mi pisk opon i trzask.
Wzdrygnąłem i automatycznie spojrzałem w okno.

-Wypadek?

Toby wstał z kanapy i podszedł do szyby.

-Ta... Wypadek. - otworzył okno wpuszczając do pokoju wilgotne powietrze. -Poczekaj chwilę.

Zamknął je i wybiegł truchtem z domu.

Opatulony kocem podszedłem do okna i wyjrzałem na zewnątrz. Zauważyłem bruneta idącego w kierunku białego auta stojącego na skos na drodze. Miał wgniecioną prawą stronę maski. Musiał uderzyć w... drugi samochód, który również stał niezbyt równolegle, a jego lewa strona została uszkodzona.

Patrzyłem z uwagą na sylwetkę Tobyego krążącego w około pojazdu. Przez deszcz nie widziałem niczego dokładnie. Przyłożyłem czoło do zimnej szyby i patrzyłem jak otwiera drzwi samochodu.

Po chwili szyba pękła raniąc moje czoło, a ja jęknąłem wystraszony czując, jak lecę przed siebie.

Potężna siła pchnęła mnie na nią, a duszące węzły na mojej szyi uniemożliwiały kolejne oddechy.

Nagle straciłem grunt pod nogami.

Wisiałem w powietrzu. Patrzyłem w sufit z nadzieją, że zaraz mi przejdzie.

Nic nie widzę...

Nie wiem co się dzieje...

Łzy przerażenia zebrały mi się w oczach. Ślina ciekła mi po brodzie dodatkowo utrudniając mi nabieranie powietrza, które samo w sobie było wyzwaniem.

Usłyszałem zduszony jęk.
Mój głos ledwo przedzierał się przez zaciśnięte gardło.

Traciłem powoli świadomość.

Zanim minęła ostatnia chwila, błagałem, żeby Toby już wrócił.

Niech to się skończy.

Kolorowe obrazy mrugnęły mi przed oczami, a została ta twarz.

Biała.

Która powoli pożerała mnie w całości.

Paszcza bez dna stała przede mną otworem. Dosłownie.

Ból w sercu.

Brak powietrza w płucach.

Bezwład w całym ciele...

Jak to możliwe, że mogę o czymkolwiek myśleć.

Trzask i hałas.

Grzmot.

Krople deszczu uderzające o szybę oraz echo ich dźwięków roznoszące się po pokoju.

Nie rozumiem...

Otworzyłem niepewnie oczy.
Nic nie zobaczyłem.
Ciemność.

-Toby?... Jesteś tu?

Tak brzmiała pierwsza moja myśl, którą wypowiedziałem na głos.

Tak myślę...

Coś złapało mnie za rękę.

Zacząłem wyłapywać kolory.

Mogę oddychać.

-CHRISTIAN!!

Wrzask przeszedłszy mnie dreszczem.

Płuca wypełniła ogromna dawka ciężkiego powietrza.

Złapałem się za szyję nadal czując na niej niemiłosierny ucisk.

-Już dobrze...

Ciche słowa przemknęły mi przy lewym uchu.

-Toby? - wydukałem płaczliwym głosem wyciągając ręce przed siebie.

Między moje palce wplotły się inne. Bardziej kościste i zimne.

-Jestem tu... - łagodny ton zgrał się z ciepłym uściskiem.

Oddychałem głęboko, aż bolały mnie płuca.

Brązowa, mokra czupryna zasłaniała mi oczy.

-Już będzie okej...

Kolejne słowa wlatywały do mojego ucha pozwalając myślom odpocząć.

Toby naprawdę nie potrafi kłamać...

-A teraz odpoczywaj.

Lodowata dłoń spoczęła na moim czole ochładzając je.

Spojrzałem na chłopaka.

Miał czerwone oczy, jak i policzki.

-Płakałeś? - zapytałem cicho marszcząc brwi.

Mruknął coś niezrozumiale i zniżył się do mnie. Lekko musnął sinymi ustami moje czoło. Przeszedł mnie dreszcz, a po chwili znowu odpłynąłem.

Nie chcę spać...

Nie teraz.

Naprawdę nie teraz!

~~~~~~~~
Nieeeeee
Brak wenyyyyyy
I pomysłuuuuów
Hehe
No.
Tak na szybko napisane i już powolutku będziemy to kończyć!
Naprawdę nie chcę tego robić, ale inne opowiadania również czekają w kolejce, no i trzeba coś z nimi zrobić!

(╯°□°)╯︵ ┻━┻

Mam nadzieję, że rozdział się spodobał i że widzimy się w następnym, prawdopodobnie ostatnim już rozdziale
;-;

Miłby było, gdybyście zostawili po sobie fajny komentarz i gwiazdkę, co megamegamegamega motywuje
^^
No i nie mogę zapomnieć o podziękowaniach za tak ogromną liczbę wyświetleń i gwiazdek!
Naprawdę megamegamega dzięki za to robaczki!
>.<
No i za 40 followsów!
Miło, że jesteście!

Zapraszam również do zajrzenia w moją ksiązkę z rysunkami^^

Papatkiiiii
;*

[skorektowano]

Chłopak Z Blizną [shonen ai]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz