VIII

504 27 0
                                    

-Kou, co robisz kretynie!?- wykrzyknęłam chwytając kapitana za mundur żeby nie mógł do niego podejść, jednak ten ogłuszył mnie kopnięciem w głowę.

-Coś powiedział gówniarzu?!- kapitan był wyraźnie wkurzony. Stanowczym krokiem podszedł do delikwenta.

- To nie tylko jej wina. Ja również ponoszę odpowiedzialność za to, że tylu kadetów zostało przydzielonych do wojska. Pozwoliłem jej brać udział w moim teście. Biorę winę na siebie. Proszę mnie ukarać- głównodowodzący z impetem uderzył Kou nadal rozżarzonym bolcem w brzuch wypalając dziurę w mundurze i robiąc okropną ranę na skórze. Nori upadł na ziemię.

-Ja też jestem za to odpowiedzialny- z szeregu wystąpił Rin.- Na mój test również miała wgląd.

-Czyli to także nasza wina. Przez naszą nieudolność musiała się nad nami zlitować- z szeregu wyszedł Asuka, a za nim wszyscy nowo przyjęci żołnierze. Patrzyłam na całe zdarzenie oszołomiona. Byli jak żołnierze Spartakusa.

,,Friends are angels who lift us to our feet when our wings have trouble remembering how to fly."

-Autor nieznany

                                                     -Autor nieznany

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Generał był oszołomiony i zmieszany całym zajściem. Stał patrząc na żołnierzy. Nie wiedział jak powinien postąpić. Przecież nie może wydalić tylu wojskowych. Był załamany. Upuścił stal na ziemię i odwrócił się w moją stronę.

-W życiu nie myślałem, że może coś takiego się stać. Zostajesz- powiedziawszy to rzucił mi pod nogi klucz do kajdanek i udał się do budynku, a za nim podążył mężczyzna, który z nim przyszedł. Byłam szczęśliwa, lecz ta radość nie trwała długo. Otwarłam kajdanki i podniosłam się z ziemi. Zachwiałam się i omal znów się nie przewróciłam. Chwyciłam się głowy. Z rany od uderzenia leciała krew. Ale to nie o mnie teraz chodzi. Kou leżał zwijając się z bólu. Rana na jego brzuchu nie krwawiła. Żar był na tyle mocny żeby pozamykać wszystkie popękane żyły. Rin podniósł go z ziem.

-Zabieram go do pielęgniarki. Tobie też radzę się tam udać.

-Yhym- spojrzałam na oddalającego się Rina.

-Spokojne nic mu nie będzie- Asuka klepnął mnie w ramię.- Przecież to twardy facet.

-Wiem- poczułam ścisk w gardle. Szybko obtarłam spływającą po moim policzku łzę.

-Ej, tylko nie becz teraz. Zobacz wszyscy się na ciebie gapią- podniosłam wzrok na towarzyszy.

- Dziękuję. Dziękuję wam wszystkim za to co przed chwilą zrobiliście. Pomimo, że byłam dla was tak okrutna wy się za mną wstawiliście. Jestem wam dozgonnie wdzięczna.

-Zuch dziewczynka- Asuka powiedział to drwiąco, ale jednak z nutką zatroskania w głosie.- A teraz chodźmy do pielęgniarki bo zaraz się wykrwawisz- teraz zabrzmiało to tylko drwiąco, jednak sprawiło mi przyjemność.

-Dobrze braciszku- uśmiechnęłam się do niego, a on pociągnął mnie za rękę w kierunku gabinetu.

Stanęłam w progu gabinetu. Na łóżku leżał Kou. Spał, ale po jego twarzy było widać, że to na szczęście nic poważnego.

-Matko to znowu ty- głos pielęgniarki był pełen troski.- Dziewczyno zacznij na siebie uważać- oderwałam wzrok od Kou.

-A tak. Przepraszam za kłopot- podeszłam bliżej niej i usiadłam na krześle.

Pielęgniarka założyła mi opatrunek na głowę i nałożyła zimny kompres na oparzenie, po czym wyszła z gabinetu. Nie mam pojęcia czemu, ale sobie poszła. Przysunęłam krzesło do łóżka, na którym spał Kou. Położyłam rękę na łóżku i oparłam o nią głowę.

-Dlaczego jesteś dla mnie taki miły? Dla kogoś tak okropnego jak ja-odgarnęłam włosy z jego czoła, a później zanurzyłam w nich palce, delikatnie je przeczesując

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Dlaczego jesteś dla mnie taki miły? Dla kogoś tak okropnego jak ja-odgarnęłam włosy z jego czoła, a później zanurzyłam w nich palce, delikatnie je przeczesując. Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam. Gdy się obudziłam było już rano. Kou jeszcze spał. Nawet dobrze. Nie chciałam żeby zobaczył mnie śpiącą, opartą o jego łóżko. Idę do pokoju żeby wziąć czysty mundur i pójść się odświeżyć. Racja dzisiaj niedziela. W niedziele możemy pospać dłużej, ale ja postanawiam iść do kościoła. Powinnam zdążyć na poranną mszę. To zaledwie 2 kilometry stąd, więc ze spokojem. Ściągam spodnie, koszulę i podchodzę do lustra. Dłonią pocieram o szyję. –Cholera, zostanie blizna. Z resztą dziwne by było, gdyby nie zostało po tym śladu- mimo, że zostaję w wojsku na szyi i tak zostanie ten przeklęty znak. No ale teraz nic już z tym nie zrobię. Rozbieram się do końca i wchodzę pod prysznic. Po tylu wydarzeniach ta kąpiel przynosi mi wielką ulgę i odprężenie, ale żeby zdążyć do kościoła muszę już wychodzić.


Witam wszystkich. Ostatnio nabiliście sporą sumkę wyświetleń więc w ramach podziękowania wstawiam 2 rozdziały. Pragnę również powiedzieć, że akcja opowiadania nie ma nic wspólnego z wydarzeniami historycznymi, wszystkie wydarzenia są totalnie fikcyjne. Sama nie wiem nawet na jaki okres czasu przypadają.

Znaczenie imienia Kou- ,,szczęście", ,,światło", ,,pokój".

Do następnego :3

Motyl wojnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz