XVI

227 19 0
                                    


Rana się powoli zabliźnia. Gdy nikogo przy mnie nie ma ćwiczę. Nie mogę stracić formy. Nie mogę zostać w tyle. Codziennie przychodzę do Kou. Nadal jest nieprzytomny.

-Jak długo jeszcze każesz mi czekać? – może to chore, ale mam wrażenie, że mnie słyszy- ty cholerny leniu. Obudź się w końcu- jestem naprawdę zdesperowana, żeby tak mówić do chłopaka, który nic za to nie może. Nagle słyszę przyśpieszony dźwięk respiratora. Serce mi przyśpiesza. Do sali wbiega dwóch mężczyzn. Lekarzy. Nawet nie miałam pojęcia, że są tu jacyś. Nigdy ich nie widziałam, albo po prostu nie zauważałam. Mają przecież na sobie mundury. Chcą mnie stąd wyrzucić, jednak ja nie chcę. Chcę tu zostać.

Pod Twoją obronę...

Desperacko walczą o jego życie. Ja mogę tylko się temu przyglądać i się modlić.

...uciekamy się Święta Boża rodzicielko naszymi prośbami...

Jeden z nich wykonuje serię ucisków klatki piersiowej. W tym samym czasie drugi ładuje defibrylator.

...O Pani nasz, Orędowniczko nasza, Pośredniczko nasza

Patrzę na jego ciało, które kilkakrotnie podskakuje pod wpływem przepływu prądu.

Synem Swoim nas pojednaj

Jestem bezradna

Bezsilna

Lekarze są już zmęczeni

Respirator nadal wydaje z siebie przeciągający się dźwięk

Synowi Swojemu nas polecaj

Ostatnia próba

Synowi swojemu nas oddawaj

Cisza

Wszechobecna

Cisza

Już nic nie słychać

Kiedyś wszyscy wyjdziemy na prostą

To już koniec

Zostaję sama

Leżę na jego powoli stygnącym ciele. Czasami wyduszam z siebie słowa ,,Kocham cię". To prawda. To mi zostało. Mimo, że już go nie ma. Została mi miłość.

Już nie wróci

Już nigdy nie zobaczę jego oczu

Jego uśmiechu

Jego złości

Jego troski

Nigdy już nie poczuję jego dotyku

Jego delikatnego pocałunku w czoło

Jego uścisku

Nie będzie Happy End'u. To nie zakończy się słowami ,, i żyli długo, i szczęśliwie". Nasza historia kończy się tutaj. W tej zacienionej sali. Przy tym łóżku. Gdy on odszedł, odeszła również cząstka mnie. On dał mi posmakować miłości, jaką może darzyć kobieta mężczyznę. Teraz jestem zmuszona patrzeć na jego martwe ciało. Jestem zmuszona żyć ze świadomością, że to przeze mnie zginął.

Przez moją nieuwagę

Głupotę

Przez mój brak empatii

Przez moją samolubność.

Składam ostatni pocałunek na jego sinych, zimnych ustach. Na jego szyi zapinam mój srebrny łańcuszek z krzyżykiem. Nie mówię ,,żegnaj". Mówię ,,do zobaczenia". Kiedyś się spotkamy i będziemy mieć dla siebie całą wieczność.

By

słoneczny czas wyzyskać,

będziemy grzać się w ciepłe dni

na rajskich wrzosowiskach.


Cytat pochodzi z tekstu Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego pt. "Pieśń o żołnierzach z Westerplatte" 

Witam :) Już niestety wakacje się skończyły i przyszedł czas, który wszyscy kochamy. Czas nauki. Wczoraj był 1 września (wybaczcie to opóźnienie, brak neta przez cały dzień), wczoraj nie tylko zaczęła się szkoła. Wczoraj wspominaliśmy tragiczne dla naszego narodu i dla całego świata dni. Dlatego cofnijmy się do wczorajszego dnia. 



1 września

To dzisiaj zawyły syreny

To dzisiaj zadrżała ziemia, a oddech wstrzymały miliony

To dzisiaj ojciec zostawia córkę, żonę, syna

To dzisiaj matka żegnając pierworodnego, patrząc na jego plecy widzi swego męża, a jego ojca

Dlatego pamiętaj

Dzisiaj ty zaczynasz nowy etap w życiu, a dawniej ginęły tysiące

Dzisiaj ty żyjesz, dzięki życiom straconym.


Motyl wojnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz