Rana się powoli zabliźnia. Gdy nikogo przy mnie nie ma ćwiczę. Nie mogę stracić formy. Nie mogę zostać w tyle. Codziennie przychodzę do Kou. Nadal jest nieprzytomny.
-Jak długo jeszcze każesz mi czekać? – może to chore, ale mam wrażenie, że mnie słyszy- ty cholerny leniu. Obudź się w końcu- jestem naprawdę zdesperowana, żeby tak mówić do chłopaka, który nic za to nie może. Nagle słyszę przyśpieszony dźwięk respiratora. Serce mi przyśpiesza. Do sali wbiega dwóch mężczyzn. Lekarzy. Nawet nie miałam pojęcia, że są tu jacyś. Nigdy ich nie widziałam, albo po prostu nie zauważałam. Mają przecież na sobie mundury. Chcą mnie stąd wyrzucić, jednak ja nie chcę. Chcę tu zostać.
Pod Twoją obronę...
Desperacko walczą o jego życie. Ja mogę tylko się temu przyglądać i się modlić.
...uciekamy się Święta Boża rodzicielko naszymi prośbami...
Jeden z nich wykonuje serię ucisków klatki piersiowej. W tym samym czasie drugi ładuje defibrylator.
...O Pani nasz, Orędowniczko nasza, Pośredniczko nasza
Patrzę na jego ciało, które kilkakrotnie podskakuje pod wpływem przepływu prądu.
Synem Swoim nas pojednaj
Jestem bezradna
Bezsilna
Lekarze są już zmęczeni
Respirator nadal wydaje z siebie przeciągający się dźwięk
Synowi Swojemu nas polecaj
Ostatnia próba
Synowi swojemu nas oddawaj
Cisza
Wszechobecna
Cisza
Już nic nie słychać
Kiedyś wszyscy wyjdziemy na prostą
To już koniec
Zostaję sama
Leżę na jego powoli stygnącym ciele. Czasami wyduszam z siebie słowa ,,Kocham cię". To prawda. To mi zostało. Mimo, że już go nie ma. Została mi miłość.
Już nie wróci
Już nigdy nie zobaczę jego oczu
Jego uśmiechu
Jego złości
Jego troski
Nigdy już nie poczuję jego dotyku
Jego delikatnego pocałunku w czoło
Jego uścisku
Nie będzie Happy End'u. To nie zakończy się słowami ,, i żyli długo, i szczęśliwie". Nasza historia kończy się tutaj. W tej zacienionej sali. Przy tym łóżku. Gdy on odszedł, odeszła również cząstka mnie. On dał mi posmakować miłości, jaką może darzyć kobieta mężczyznę. Teraz jestem zmuszona patrzeć na jego martwe ciało. Jestem zmuszona żyć ze świadomością, że to przeze mnie zginął.
Przez moją nieuwagę
Głupotę
Przez mój brak empatii
Przez moją samolubność.
Składam ostatni pocałunek na jego sinych, zimnych ustach. Na jego szyi zapinam mój srebrny łańcuszek z krzyżykiem. Nie mówię ,,żegnaj". Mówię ,,do zobaczenia". Kiedyś się spotkamy i będziemy mieć dla siebie całą wieczność.
By
słoneczny czas wyzyskać,
będziemy grzać się w ciepłe dni
na rajskich wrzosowiskach.
Cytat pochodzi z tekstu Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego pt. "Pieśń o żołnierzach z Westerplatte"
Witam :) Już niestety wakacje się skończyły i przyszedł czas, który wszyscy kochamy. Czas nauki. Wczoraj był 1 września (wybaczcie to opóźnienie, brak neta przez cały dzień), wczoraj nie tylko zaczęła się szkoła. Wczoraj wspominaliśmy tragiczne dla naszego narodu i dla całego świata dni. Dlatego cofnijmy się do wczorajszego dnia.
1 września
To dzisiaj zawyły syreny
To dzisiaj zadrżała ziemia, a oddech wstrzymały miliony
To dzisiaj ojciec zostawia córkę, żonę, syna
To dzisiaj matka żegnając pierworodnego, patrząc na jego plecy widzi swego męża, a jego ojca
Dlatego pamiętaj
Dzisiaj ty zaczynasz nowy etap w życiu, a dawniej ginęły tysiące
Dzisiaj ty żyjesz, dzięki życiom straconym.
CZYTASZ
Motyl wojny
Short StoryMari to zwyczajna, 16-letnia dziewczyna. No prawie zwyczajna. Jest jedyną dziewczyną w wojsku. Codzienne treningi i dyscyplina wyrzeźbiły z niej wzór dla wszystkich rekrutów. Pewnego dnia zdarza się jednak coś, co przerywa niemalże świętą dla niej...