XI

324 22 0
                                    

Jego oddech zrobił się cięższy. Przybliżył siędo mnie i poczułam jego oddech na uchu.  Delikatnie chwycił je wargami i zaczął przesuwać ustami po mojej szyi.

-Kou, proszę nie tu- wyszeptałam mu do ucha. Czułam, że coraz ciężej mi się oddycha. Kou zaciągnął mnie do gabinetu pielęgniarki. Nikogo nie było. Usiadł na łóżku i przyciągnął mnie do siebie. Usiadłam mu na kolana, a on zaczął gładzić mnie po ramionach, udach. Zaczął delikatnie wsuwać rękę pod moją koszulę. Nie mogłam już spokojnie oddychać. W brzuchu czułam dziwny ucisk. Palcami lewej ręki zaczął rozpinać guziki munduru, prawą sunął coraz wyżej po moim brzuchu. Pozwalam mu robić ze mną co chce. Przyłożyłam usta do jego szyi, zaczęłam ściągać z niego bluzkę. Podniósł ręce, aby było mi łatwiej ją z niego zdjąć. Patrzyłam teraz na jego idealne ciało, jakby wyrzeźbione w kamieniu. Na jego klatce piersiowej było dokładnie widać każdy mięsień. W tym czasie on uporał się już z moją koszulą i zsunął mi ją na biodra. Zaczął coraz mocniej ściskać moje ciało. Wbił palce w moje udo, a ja przesunęłam wargami po jego klatce piersiowej. Kou rzucił mnie na łóżko i wsunął rękę pod mój biustonosz, jednocześnie wsuwając swój język w moje usta. Każdy jego dotyk sprawiał, że pragnęłam więcej. Nie mogłam już dłużej wytrzymać. Pospiesznie chwyciłam za jego spodnie, szybko zaczęłam je z niego ściągać. Przesunęłam ręką po jego piersi, kierując ją coraz niżej. Na jego podbrzuszu wyczułam stwardniałą skórę. Nagle poczułam jakby ktoś wylał na mnie kubeł lodowatej wody. Wszystkie wspomnienia związane z blizną zaczęły wracać. Odepchnęłam Kou na bok. Chwyciłam w biegu koszulę i zaczęłam ją pospiesznie zakładać.

-Mari! Co się stało?! Zrobiłem coś źle? – Kou wybiegł za mną zadyszany na korytarz.

- J-ja nie mogę. Przepraszam nie dam rady- zaczęłam biec w niewiadomym mi kierunku, jednocześnie dotknęłam ręką piersi w miejscu blizny po oparzeniu. Padłam na kolana , a po rozgrzanych policzkach zaczęły spływać łzy.

-Mari- za sobą usłyszałam stłamszony głos Kou. Gwałtownie odwróciłam głowę. Za mną stał Hikari trzymający Kou za gardło, z przyłożonym do niego nożem.  


Witam wszystkich. Jak widać zmotywowałam się i dodałam nowy rozdział :3 Jeszcze Wam tego nie życzyłam, więc udanych wakacji i do następnego :3

Motyl wojnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz