Uwaga! Sceny +18!
Raahi Maharaj
Nastała cisza. Wszystko zniknęło, a ja zawisłem w przyjemnej pustce. Koszmar się skończył, a mi udało się uchylić, po pewnym czasie, ciężkie powieki. Zaspany i zmęczony do granic możliwości, poczułem najpierw mokry materiał na moim czole, a potem ciepło bijące od ciała leżącego tuż przy moim boku. Nieprzytomnie zdjąłem ręcznik z głowy i zrzuciłem go gdzieś na ziemię. Moje powieki znów opadły w dół i obejmując ciasno ręką, ciało leżące obok, pogrążyłem się ponownie w pustce.
Przez okno wpadały pierwsze promienie słońca, które połaskotały mnie po twarzy. Udało mi się przespać większą część nocy i byłem względnie wyspany, z czego bardzo się ucieszyłem. Ziewnąłem i ogarnąłem wzrokiem pomieszczenie. Drzwi były uchylone, na podłodze leżał ręcznik, a w moim łóżku spał Shiro, skulony przy moim boku. Obejmowałem go ramieniem i przytulałem do siebie jeszcze bardziej, niżby pewnie chłopak sobie tego życzył. Ale dlaczego tutaj był? Momentalnie wróciły do mnie wspomnienia koszmaru. Musiałem się rzucać w nocy i dlatego zmiennokształtny tu przyszedł i ze mną został. Uśmiechnąłem się promiennie do śpiącej twarzy chłopaka.
Zauważyłem, że nadal nie wrócił do swojej całkowicie ludzkiej postaci, ale nie odważyłem się dotykać jego zwierzęcych części ciała z samego rana. Jeszcze by mnie pogryzł, albo podrapał w napadzie złości, chociaż przez moment, musiałem przyznać, wydawało mi się to dość podniecającą myślą. Kopnąłem się mentalnie w tyłek, za ten pomysł. Dzieci nie ruszam w celach zaspokojenia pragnień seksualnych.
Nie dotknąłem więc jego uszu, za to dotknąłem jego policzka i odgarnąłem jasne włosy lekko na bok. Był taki uroczy, kiedy spał i się nie złościł.
Leżałem na poduszce i bawiąc się jego włosami, czekałem aż się obudzi, chcąc zobaczyć jego reakcję.ShiroYuki
Promienie słoneczne padły na moją twarz. Niezadowolony, wtuliłem się w postać obok mnie, ale kiedy to nie pomogło, a promienie słoneczne nadal mnie raziły, zrezygnowałem z dalszego snu i powoli otworzyłem oczy. Światło słoneczne, mnie oślepiło, więc je zamknąłem marszcząc nos, po krótkiej chwili ponowiłem próbę otworzenia oczu.
Udało się. Jeszcze nie do końca przytomny spojrzałem na twarz osoby, w którą się wtuliłem, chcąc odgonić od siebie promienie słońca. Kiedy uświadomiłem sobie, że to Raahi, momentalnie zrobiłem się czerwony i próbując się odsunąć, spadłem z łóżka. Kiedy przypomniałem sobie, że to właśnie ja do niego przyszedłem, postanowiłem wytłumaczyć zaistniałą sytuację.- Dz-dzięńdobry... Ja... To znaczy... Przepraszam, że tak bez pozwolenia... B-bo miałeś koszmar, a ja byłem zmęczony... I tak jakoś wyszło... - wyjąkałem przeprosiny, czerwony od rumieńców, nie patrząc na maga.
Kiedy chciałem wstać, przypomniałem sobie o uszach i ognie, więc spojrzałem podejrzliwie, na Raahiego.
- Nie rozumiem cię. - zacząłem, cały czas śledząc jego ruchy. - Wczoraj bez przerwy dotykałeś moich uszu, a kiedy miałeś do tego świetną okazję, a na dodatek spałem, więc nic bym nie mógł ci zrobić, nie dotknąłeś ich...
Dopiero kiedy skończyłem wypowiedź uświadomiłem sobie, że byłem tym rozczarowany, a co gorsza, można było to wyczuć w moim głosie, podczas kończenia wypowiedzi.
Raahi Maharaj
- Dzień dobry. - Uśmiechnąłem się wesoło do chłopaka i ziewnąłem. Chłopak spadł z łóżka, na co cicho parsknąłem śmiechem. - Jesteś cały? - Szkoda by było, gdyby obił tyłek. Rozwaliłem się na materacu i przeciągnąłem cicho mrucząc, po czym odrzuciłem kołdrę i wstałem z łóżka. Po ciele przeszedł mnie zimny dreszcz, gdyż spałem w samych bokserkach. Ruszyłem wolnym krokiem w stronę szafy i w międzyczasie odpowiedziałem na wątpliwości chłopaka.
- Miałem cie molestować tak od samego rana? Nie chciałem, żebyś mnie zaatakował we śnie, bo jeszcze ja bym zaatakował ciebie... Jeżeli wiesz, co mam na myśli. - Spojrzałem na niego i mrugnąłem jednym okiem. Miałem nadzieję, że wyłapał tą aluzję z mojej wypowiedzi. Wyciągnąłem z szafy luźne spodnie w kremowym kolorze i naciągnąłem na tyłek, jednak nie miałem ochoty szukać górnej części odzieży. Poczochrałem się, po i tak rozczochranych włosach i ziewnąłem szeroko, tak, że aż z oczu pociekły mi drobne łzy. Zaśmiałem się i starłem je niechlujnie. Znów zwróciłem się w stronę zmiennokształtnego i powolnym, kocim krokiem podszedłem do niego. Kucnąłem naprzeciw, tak, żeby wyrównać poziom naszej twarzy. Uśmiechnąłem się zadziornie.
- Ale jeżeli tylko sobie życzysz, możemy każdy dzień zaczynać od napastowania seksualnego, Shiro. Nie powinienem ruszać dzieci, ale dla ciebie mogę zrobić wyjątek. - Patrzyłem głęboko w jego oczy, kiedy dłonią sięgnąłem jego ucha. Niech się cholera jasna, dzieje co chce, ale to sprawiało mi wielką satysfakcję. Przejechałem palcami po zewnętrznej stronie wilczego ucha, a kciukiem potarłem wewnętrzną część.
- Jeżeli nie chcesz, żebym to robił, to musisz się pilnować ze swoją przemianą. - Powiedziałem przez zaciśnięte gardło i mówiąc to, popchnąłem go gwałtownie na ziemie i zawisłem nad nim, z jedną ręką blokującą mu drogę ucieczki i drugą zanurzoną w jego włosach, bardzo blisko okolic jednej z najwrażliwszych części jego zmiennego ciała. Nachyliłem się i nosem dotknąłem tego miejsca, jednocześnie wydmuchując powoli powietrze, które podrażniło zapewne jego ucho. - Już nie masz takiego oporu przed magami? Czy to tylko ja wywieram na tobie takie reakcje? - Dłoń, która znajdowała się w jego włosach powędrowała powoli w dół, dotykając policzka, szyi, ramienia i wylądowała na klatce piersiowej, w miejscu gdzie biło jego serce. Zaciągnąłem się jego zapachem i czułem, że przyspiesza mi tętno.
Ta sytuacja była niebezpieczna, strasznie niebezpieczna, ale nie byłem w stanie się wycofać. Byłem przyzwyczajony do jedno nocnych zrywów namiętności, w dodatku z osobami, albo starszymi, albo bardziej doświadczonymi, a pode mną leżał dzieciak. Nie powinienem był, nie chciałem go skrzywdzić, a wszystko do tego prowadziło.
Jak zaprogramowany, przejechałem dłonią z jego klatki piersiowej, przez całą długość jego boku, aż do biodra i tam się zatrzymałem. Druga ręka się ugięła i wylądowałem na łokciu, a moja twarz znalazła się niebezpiecznie blisko twarzy Shiro. Oddech stał się płytki i nierówny. Ostatkami sił i samokontroli wyszeptałem.
- Każ mi przestać. Proszę cię, każ mi przestać, bo nie wiem, czy sam jestem teraz w stanie się powstrzymać, a nie chcę cie skrzywdzić mały.
CZYTASZ
Shiro Ai - Biała Miłość [Yaoi] [Porzucone]
FantasyOpowieść o pewnym zmiennym (Shiro Yukim) i magu (Raahim Maharaju), którym życie spłatało nie jednego okrutnego figla. Jakiego spałata im tym razem? Tego dowiesz się, czytając tą książkę. Książka zawiera treści Yaoi (Boy x Boy) Nie lubisz? Nie czytaj...