*Shiro*
Pisnąłem cicho kiedy przytulił mnie mocno. Nie miałem zielonego pojęcia co się dzieje, ale wydawał się zamyślony i bardzo szczęśliwy. Chyba sam podłapałem od niego trochę tego szczęśliwego nastroju, bo uśmiechnąłem się i wtuliłem w niego, czując to uwielbiane przeze mnie ciepło, bijące od jego osoby. Kochałem je zarówno ja jak i każda z mojej zwierzęcej natury. Przymknąłem oczy i westchnąłem będąc bliskim mruczenia. Usłyszałem jego głos, który zagłuszył panującą ciszę i w uwadze słuchałem tego o czym mówi. Jego wesoły ton głosu bardzo mnie zdziwił, bo świadczył o tym, że to właśnie ta myśl, go tak bardzo uszczęśliwiła, a nijak nie mogłem zrozumieć jakim cudem on mógłby tak szybko się przestawić i szczerze się z niej cieszyć, ale jeśli naprawdę tak było to tym bardziej ja się cieszyłem. Prawie krzyknąłem kiedy nagle opał na trawę ciągnąc mnie za sobą, widać wizja sielanki mu się bardzo spodobała.
- Cieszy mnie, że się~ - nie dokończyłem, bo z mojego gardła wydobyło się głośne mruczenie, które nie pozwalało mi zbytnio mówić, kiedy zaczął mnie głaskać.
Uwielbiałem, kochałem, wielbiłem jak ktoś mnie głaskał. Potrafiłbym godzinami siedzieć i dać się głaskać. Trochę mi zajęło zakodowanie, że Raahi coś mówił, a jeszcze dłużej co mówił, ale po chwili mój mózg to przetworzył. Z wielką niechęcią odrzuciłem błogą przyjemność, płynącą z głaskania i zatrzymałem mruczenie wydobywające się z mojego gardła.
- To nie będzie proste, ale teraz jesteś przy mnie i będzie mi łatwiej. - powiedziałem uśmiechając się słabo. - Eh... Zacznijmy od tego czy słyszałeś legendę, bądź plotkę o sztucznie stworzonym demonie, bądź o demonie którego stworzyli ludzie, a nie Lucyfer, bądź o dziecku które dwójka magów zmieniła w demona... Jeśli w to nie wierzyłeś, to uwierz, bo znałem go osobiście. Ten... Demon był moim przyjacielem. Jedynym oprócz brata i wilka. Nie zawsze był demonem... A właściwie była... Eh... Moi rodzice nie zawsze byli katami przez pierwsze dziewięć lat udawali idealnych rodziców. Niedaleko nas, po drugiej stronie lasu, który należał do terenów ojca i jego tworzonej na nowo sfory mieszkało małżeństwo magów. Jeden to był ojciec MałejFali i był głównie magiem wojennym i to jednym z najlepszych, a drugim była jej matka, która była również jedną z najlepszych ale magów Wody. Matce urodziła się córka, która była ode mnie młodsza o pół roku, a przy moim super przyśpieszonym rozwoju miałem wtedy psychicznie już kilka lat, więc ją pamiętałem. Ona też rozwijała się szybciej niż przeciętny człowiek... To znaczy nie tak szybko jak ja, ani nic z tych rzeczy, po prostu szybko jak na człowieka. W każdym razie ich córka której nadali imię MałaFala, na cześć jej matki Nami Hitode, czyli jak nam później tłumaczyła Fala MorskaGwiazda. Tak więc była matka Nami i córka ChisanaNami Hitode. Bawiłem się z nią przez dwa lata, po których zniknęła. Nie wiedziałem co się z nią stało, ale uwielbiałem ją przyjaciółkę do zabaw i w ogóle. Tak wiem co ja mogłem wiedzieć, przecież miała tylko dwa latka, tylko że ona potrafiła normalnie mówić w tym wieku i umiała niektóre rzeczy pisać i czytać, a do tego jestem pewny, że była dziewczynką bo widziałem ją nago, kiedy było gorąco i kąpaliśmy się w małym baseniku... I tak jest to ważne, więc ani mi się waż zaśmiać!... Jest to ważne, bo kiedy spotkałem ją po czterech latach... Była mężczyzną... I do tego miała szesnaście lat, potrafiła czytać, pisać, liczyć, znała wszystkie podstawy magii wody i do tego ponoć jak to twierdzili jej rodzice zaczynała się uczyć podstaw magii wojennej. Nie powiem przeżyłem nie lada szok. Choć gdyby nie pobiegła do mnie drąc się ,,Shiro! Shiro! Mam siusiaka, a nie siusie, jak ty!" i nie udowodniła mi tego następnego dnia nie uwierzyłbym. Wyglądał z postury zupełnie jak dziewczyna i do tego miał strasznie długie włosy. Jak rozpuścił, to aż do połowy łydek, ja do teraz nie wiem jakim cudem mu one nie przeszkadzały podczas walki. Pomimo tej zmiany nadal byliśmy przyjaciółmi... Przenieśmy się o rok... W tym czasie nie działo się nic specjalnego. Kuro był trenowany, do zabijania demonów na naszym terenie, a mnie MF, bo tak skrócaliśmy jej, a właściwie jego imię, uczyła podstaw magii wody, bo ponoć zauważyła we mnie potencjał magiczny. W każdym razie, rok po tym jak wróciła jako chłopach odkryłem kim jest... Był ładny dzień i bawiliśmy się sami na łące obok lasu i nie wiadomo skąd pojawił się demon. Strach mnie sparaliżował nie byłem w stanie nawet krzyknąć. A MałaFala popatrzyła na niego obojętnie i westchnęła, jakby to była wiadomość, że trzeba odrobić zadanie domowe, a nie wielki straszny demon! Na samym początku jak gdyby nigdy nic bez problemu unikała każdego ataku z jego strony, co też było dla mnie szokiem, bo byłem przekonany, że nie potrafi walczyć i nigdy nie posądziłbym go taką zwinność i szybkość. W pewnym momencie zrobiło się groźnie, bo demon przestał się bawić, a MF ledwo dawała radę uniknąć ataków, co i tak robiła. Przez chwilę byłem pewny, że jej oczy stały się czerwone, ale zaraz po tym były na powrót brązowe, a ona spojrzała na nie przerażona i krzyknęła abym uciekał, ale zbytnio się bałem. Demon wykorzystał chwilę jej nieuwagi i przebił ją w miejscu serca na wylot. Wszystko działo się jakby w zwolnionym tempie, krew jej martwe padające na ziemie ciało, demon skoczył w moją stronę, chcąc zabić również mnie... - widząc ten obraz przed oczami, zacisnąłem dłonie na ubraniu Raahiego, ale kontynuowałem. - I wtedy zobaczyłem jej prawdziwą postać. Gdyby nie ogień i nietypowy kolor futra byłbym pewny, że to częściowa przemiana u zmiennych. Stała przede mną blokując atak demona bez najmniejszego wysiłku. Miała niebieski ogon i uszy lisa, które paliły się ogniem o wręcz identycznym kolorze, a jej przebita na wylot rana, na moich oczach się zasklepiła, co wyglądało się jak spalanie od tyłu, a żar był błękitny zamiast pomarańczowego. Uderzyła demona z pięści, a jej siła dorównywała im... Demonom, decydowanie przewyższając siłę nawet najsilniejszego wilkołaka. Demon poleciał ładny kawałek dalej, a ona. Ogień z jej ogona i uszu rozwiał się, a po ranie nie było śladu. Zaczęła powoli iść w stronę demona a w jej dłoni z takiego samego ognia jakim wcześniej płonęły jej puchate części ciała, powstała kosa. Demon rzucił się na nią w szale, a ona jednym się cięciem go zabiła. Jego szczątki zapłonęły tym samym ogniem i nie został z nich nawet pył. Kosa zmieniła się na powrót w ogień. Usłyszałem tylko jeszcze jej cichy szloch i dwa słowa ,,Uciekaj, błagam.". Chwilę później to nie była ona to był demon. Rzuciła się na mnie z tą samą rządzą krwi co chwile temu zabity demon, tylko wielokrotnie większą. Zamknąłem oczy myśląc, że to koniec, ale kiedy po chwili poczułem jak na głowę kamie mi ciepła ciecz powoli je otworzyłem. Byłem przerażony. Płakała, nigdy nie widziałem jej łez, zawsze się uśmiechała nigdy nie mówiła o swoich problemach. Pierwszy raz płakała, ale nie to mnie przeraziło, pamiętasz to z przed chwili jak zagryzłem wargę tylko dla krwi, a później to z nogą? Ona zrobiła to samo... Tylko tym jej ogniem na demony którym otoczyła swoje szpony i biła po trzy w oba policzki, nie tylko jej rany się szybciej leczą, ale i krew uzupełnia, więc ta kapała na moją krew. Cierpiała i psychicznie i fizycznie, a uśmiechała się, uśmiechała się płacząc i krwawiąc. Powiedziała tylko jedno ,,Przepraszam, że cię wystraszyłem." zamiast martwić się o siebie cały czas martwiła się o mnie. Rozryczałem się wtedy na dobre, rzucając jej na szyje, kiedy przede mną klęczała. Później nie mogła wyciągnąć szponów nie rozszarpując skóry. Po tym zajściu zostały jej wieczne blizny w jej prawdziwej postaci. - bolały mnie te wspomnienia, czułem się jakbym przeżywał to na nowo, ale nie miałem zamiaru przerywać. - Dopiero wtedy mi powiedział, że rodzice za pomocą ponoć cytując ,,jakiejśtam gównianej czarnej magii, która jest zła i używana przez demony i jest be i czarna", zapieczętowali w nim jakiegoś w chuj potężnego demona i przez to jego geny udało się wymieszać z demonem i se wzięli coś tam ze zmiennych ale to ponoć też jakiś demonów i dlatego mu zmienili płeć, bo demon był mężczyzną, bo oczywiście nie mogli złapać kobiety o co mi narzekał z pół godziny i aby przyswajalność ciała na właśnie tego demona, a dzięki niemu na ogólnie geny demonów, wzrastała do w miarę stabilnego stanu... Tak mi właśnie tłumaczył. - westchnąłem przypominając sobie brak dokładności w jej opisie.
CZYTASZ
Shiro Ai - Biała Miłość [Yaoi] [Porzucone]
FantasyOpowieść o pewnym zmiennym (Shiro Yukim) i magu (Raahim Maharaju), którym życie spłatało nie jednego okrutnego figla. Jakiego spałata im tym razem? Tego dowiesz się, czytając tą książkę. Książka zawiera treści Yaoi (Boy x Boy) Nie lubisz? Nie czytaj...