*Shiro Yuki*
Kiedy przerzucił mnie przez ramie, myślałem, że go zabije.
- Raahi, nie! Postaw mnie, słyszysz!?! To nie jest śmieszne! Nie wejdę do wody, nie ma bata! - krzyczałem wyrywając się, ale słysząc jego śmiech wiedziałem, że się świetnie bawi i mnie nie puści, więc odpuściłem.
Znów wylądowałem w łazience, na tej samej szafce co wcześniej.
- Odpuszczę ci kąpiel, ale na pewno nie pozwolę ci chodzić tak dalej. Przecież to żadna przyjemność kleić się od spermy. W dodatki nie mojej. - powiedział zadowolony.
Skrzywiłem się widząc jak Raahi bierze ręcznik i moczy go w wodzie. Bardzo mnie kusiło, aby użyć magii wody i go ochlapać, ale obiecałem sobie jej nie używać i miałem zamiar, póki co się tego trzymać.
- Czyli gdybym był brudny z twojej spermy, to nie musiałbym się myć? - zapytałem, podsumowując jego wcześniejszą wypowiedź.
- No, to teraz musisz mi pozwolić posprzątać po bałaganie jaki narobiłem... I bez sprzeciwów. - poinformował mnie zaczynając wycierać, chciałem się wyrwać, ale jego wzrok jasno i wyraźnie powiadomił mnie, że mi nie odpuści, więc postanowiłem zrezygnować z walki i po prostu mu na to pozwolić.
Kiedy nareszcie skończył mnie torturować, powiedział mi skąd wziąć ciuchy, a następnie pstryknął mnie w czoło i sobie poszedł. Przypomniało mi się nasze pierwsze spotkanie... Choć czy na pewno pierwsze? Zacząłem intensywnie myśleć starając sobie przypomnieć, skąd kojarzę jego pseudonim...
- Hmm... Jestem pewny, że kojarzę jego zapach... Pseudonim też... - mruknąłem pod nosem.
Wytężyłem pamięć, starałem się myśleć, skąd mogłem go kojarzyć i nagle znalazłem odpowiedź.
- MAM! - krzyknąłem uświadamiając sobie, skąd go kojarzę.
Miałem zamiar mu o tym powiedzieć, ale najpierw musiałem iść się ubrać. Postanowiłem go też poinformować, o moich myślach, kiedy jakże odważnie zadeklarował, że weźmie odpowiedzialność za oznaczenie mnie. Chociaż na samo wspomnienie ledwo wytrzymywałem, aby nie wybuchnąć ze śmiechem.
Zeskoczyłem z szafki i otrzepałem się jak pies, a następnie poszedłem do pokoju. Jako, że nie chciało mi się ubierać, po prostu założyłem na siebie specjalnie za dużą bluzkę, która była na tyle długa, aby zasłaniać mi nogi do połowy ud. Przypomniało mi się, że nadal nie przemieniłem się w wilka, a więc na nowo przemieniłem się częściowo licząc na to, że dzięki temu będę pamiętać, aby w wolnej chwili się przemienić całkowicie.
Zszedłem po schodach na dół, gdzie zastałem Raahiego, przygotowującego śniadanie w kuchni. Obok niego stała szklanka z wodą, a ja byłem bardzo pamiętliwy, więc nie mogłem przegapić okazji odwdzięczenia się za kontakt z wodą. Mając gdzieś zasadę, aby nie używać magii, sprawiłem aby woda wytrysnęła prosto na Raahiego, który nie spodziewał się tego, bo skąd mógł wiedzieć, że taki zagorzały przeciwnik magii jak ja, sam jej używa. Nie wytrzymałem i po prostu wybuchłem śmiechem. Może jednak na nowo przekonałem się do magii?*Raahi Maharaj*
Magia zadrżała gdzieś obok mnie. Byłem tak zaskoczony, że nie zdążyłem się uchylić przed wodą, która mnie zaatakowała. Parsknąłem i potrząsnąłem głową, żeby strzepać wodę z włosów.
- Ty mały skrzacie. Posługujesz się magią wody. - Wskazałem palcem na chłopaka stojącego w wejściu do kuchni i się roześmiałem, jednocześnie wycierając drugą ręką twarz. Nadal się szeroko uśmiechając, sprawiłem, że po moim ciele zaczęły skakać ogniste płomyczki, wysuszając wodę, która spływała po moim ciele. Z boku, jak słyszałem, wyglądało to dość interesująco, chociaż niektórzy mówili wprost, że ten widok zapiera dech w piersiach. Języki ognia tańczące na ludzkim ciele i nie robiące mu krzywdy, to dość niespotykana sztuczka.
Gdy tylko stałem się suchy, zniknęły nie pozostawiając po sobie żadnego śladu. Oparłem rękę na prawym biodrze, w miejscu, w którym znajdowała się blizna i zrobiłem to nie tyle nieświadomie, co już odruchowo.
- Dobra, niech będzie, że sobie na to zasłużyłem. - Powiedziałem ugodowo, ale w głowie już rodził mi się plan rewanżu. Postawiłem na stole talerze z przygotowanym posiłkiem, ale nie pozwoliłem Shiro usiąść. Znalazłem się przy nim szybciej, niż on przy stole i łapiąc go w pasie, po raz kolejny przerzuciłem go sobie przez ramię. Był leciutki, a jego bliskość sprawiała mi przyjemność. Posadziłem go na jednej z szafek stojących przy ścianie i oparłem ręce po obu stronach jego głowy.
- Strasznie uparte i zadziorne z ciebie stworzenie, Shiro. I mściwe. - Zaśmiałem się. - Ale ja również nie pozostaję nigdy dłużny. - Zbliżyłem swoją twarz do jego twarzy, patrząc mu prosto w oczy. Moje dłonie opadły i wylądowały na jego biodrach. Uśmiechnąłem się zawadiacko... - Zemsta. - ... powiedziałem to wprost w jego usta i zacząłem go łaskotać. Śniadanie musiało poczekać.
CZYTASZ
Shiro Ai - Biała Miłość [Yaoi] [Porzucone]
FantasyOpowieść o pewnym zmiennym (Shiro Yukim) i magu (Raahim Maharaju), którym życie spłatało nie jednego okrutnego figla. Jakiego spałata im tym razem? Tego dowiesz się, czytając tą książkę. Książka zawiera treści Yaoi (Boy x Boy) Nie lubisz? Nie czytaj...