*Raahi Maharaj*
- No... Naturę wilkołaków znam pobieżnie niby, ale może nie jestem w stanie wyjaśnić, jak to wszytko działa teoretycznie, ale wiem jak to się odbywa w praktyce. - Znalem niektóre fakty z opowieści moich przelotnych kochanków i niektórych ludzi poznanych w barach, ale niewiele z tego mój mózg zakodował. No bo jak tu pamiętać takie rzeczy będąc, albo w stanie upojenia alkoholowego, albo będąc podnieconym i gotowym do udania się, do "nieba".
Westchnąłem, na cały ten wykład. Ciężko przyswajałem informacje, poza magią, czego nigdy nie ukrywałem, chociaż ciążyło mi to. Odetchnąłem głęboko po raz kolejny i przeanalizowałem wszystko, co powiedział mi Shiro, a dopiero po chwili dotarło do mnie, o co chłopka zapytał i aż zachłysnąłem się kawą, którą właśnie piłem.
- Częściej... - Wyszeptałem zszokowany i przypomniałem sobie swoje słowa. O Bogini kochana, co ja najlepszego narobiłem. Z zakłopotaniem podrapałem się po głowie i myślałem nad sposobem wybrnięcia z tej sytuacji. W sumie to była prawda, bo jeżeli chłopak zostanie u mnie i będzie mnie kusił, to nie wiem czy będę w stanie się powstrzymać przed dotykaniem go i sprawianiem, że będzie drżał w ekstazie w moich ramionach, ale z drugiej strony, był taki młody. Westchnąłem zażenowany tą sytuacją. - To nie tak... Znaczy... To zależy od ciebie... Cholera! - Zaśmiałem się ze swojej bezsilności i nieumiejętności wypowiedzenia pełnego, składnego zdania w tym momencie. - Posłuchaj, postaram się trzymać ręce przy sobie, ale jesteś niesamowicie seksownym stworzeniem i pewnie nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak potrafisz kusić swoim zachowaniem, prawda? - Oparłem łokcie o blat i splotłem ze sobą dłonie, na których wylądowała moja broda. Przełknąłem ślinę, bo tak naprawdę starałem się ukryć moje zażenowanie własną głupotą.
Wysłuchałem zwierzenia chłopaka i gdzieś wewnątrz mojego serca zapaliła się gorąca iskierka. Osiem lat... Chłopak zakochał się we mnie, byłem jego pierwszą miłością.
- Dlaczego kosmiczne? I co we mnie było takiego, że byłem wart twojej miłości? - Byłem szczerze ciekawy, a skoro mówił o tym w czasie przeszłym, to widocznie wyzbył się już tych uczuć, co pozwalało nam na swobodniejszą rozmowę na tym gruncie. Chociaż ja nigdy nie znałem granic, których nie można było przeszkadzać, bo zabraniała tego moralność.
Co było we mnie takiego, te osiem lat temu? Byłem tylko zbuntowanym gówniarzem, który dopiero zaczynał karierę maga - pogromcy demonów. Nadal popełniałem wtedy błędy i myślałem, że stanę się panem świata, dzięki dopełnieniu mojej zemsty. Teraz byłem już starszy i dojrzalszy, i rozumiałem więcej. Nie zbawię świata choćbym chciał. Westchnąłem i uśmiechnąłem się przepraszająco, myślami wracając do mojego bezmyślnego zachowania, jakim było droczenie się z Shiro i molestowanie jego czułych części ciała.
- Wybacz, w takim wypadku będę pamiętać, by dotykać je w odpowiednich momentach, a nie ot tak po prostu. - Wymruczałem obserwując, jak chłopak sprząta po śniadaniu i uśmiechając się szeroko, i psotnie. Przyglądałem się jego smukłym nogom, które były nieokryte żadnym materiałem i zastanawiałem się, czy chłopak ubrał jakąś bieliznę, bo podejrzanie, pilnował się, żeby koszulka nie podwinęła mu się w górę. Wstałem, zaszedłem go od tyłu, objąłem ramionami przyciskając go do swojej klatki piersiowej i oparłem brodę na czubku jego głowy. Nadal uśmiechałem się, jak jakiś idiota.
- Planujesz siedzieć dzisiaj w domu, czy może masz ochotę później pójść ze mną na zakupy? - Zapytałem.*Shiro Yuki*
Udawałem, że nie zwróciłem uwagi na jego odpowiedz, ale to nie była prawda.
- Seksowny? Kuszę? Na pewno mówił o mnie? Niby jakim zachowaniem i kiedy ja kogokolwiek kusiłem? Kusić, to ja go dopiero mogę zacząć. - zamyśliłem się, ale od razu wróciłem do mycia naczyń.
- Dlaczego komiczne? Bo miałem wtedy osiem lat, a na dodatek nie znałem nawet twojego imienia. - odpowiedziałem, uśmiechając się do siebie na samo wspomnienie. - Co w tobie było? Po pierwsze nie miałem wtedy nic do magów, a nawet ich trochę podziwiałem. Dodatkowo byłem słaby wiec nie potrafiłem sam o siebie zadbać i zawsze ktoś musiał mnie chronić, do tego byłem strasznie strachliwy. Natomiast ty nie bałeś się walczyć z demonem, a na dodatek byłeś na tyle silny aby z nim walczyć i jeszcze wygrać... Zresztą mój wilk cię wybrał jako partnera, więc nie miałem dużo do gadania.
Nadal starałem się trzymać emocje na wodzy, aby przypadkiem nie unieść ogona, co było koszmarnie trudne, bo miałem wyśmienity humor, przez co ogon sam się prosił oto aby nim merdać.
Po moim ciele przeszedł lekki i przyjemny prąd, kiedy poczułem jak Raahi mnie obejmuje od tyłu, przyciągając do swojej klatki piersiowej, jednocześnie kładąc podbródek na mojej głowie. Zarumieniłem się lekko, będąc mile zaskoczonym tym gestem z jego strony. Mój ogon natychmiast się uniósł, odsłaniając cały tyłek. Na moje szczęście Raahi trzymał mnie na tyle blisko, że nie mógł tego zobaczyć, ale kiedy zaproponował wspólne wyjście na zakupy, wbrew mojej woli ogon sam zaczął się ruszać. Wiedziałem, że to byłby cud jeśli Raahi nie zorientował się o tym, że merdam ogonem. Szczególnie, że aktualnie znajdował się on pomiędzy jego nogami i ruszając się ocierał o jego krocze.
Myślałem, że spale się ze wstydu. Przynajmniej kiedy inicjatywa była niby z mojej strony, to nie odczuwałem jakiś specjalnych doznań przez ogon. Co innego gdyby Raahi sam go dotknął.
- Je-jeśli ch-chodzi o pójście na zakupy... - zacząłem temat, chcąc odwrócić zarówno moją jak i zapewne jego uwagę od ruchów mojego ogonka. - Naprawdę jestem szczęśliwy za propozycje... C-co pewnie za-zauważyłeś... Ale chciałbym ci zrobić niespodziankę, więc zostanę w domu... Byłbym wdzięczny gdybyś jeszcze mi powiedział kiedy wrócisz.
Przez cały czas byłem czerwony od rumieńców i dziękowałem w duchu za to, że Raahi nie widzi teraz mojej twarzy.
CZYTASZ
Shiro Ai - Biała Miłość [Yaoi] [Porzucone]
FantasyOpowieść o pewnym zmiennym (Shiro Yukim) i magu (Raahim Maharaju), którym życie spłatało nie jednego okrutnego figla. Jakiego spałata im tym razem? Tego dowiesz się, czytając tą książkę. Książka zawiera treści Yaoi (Boy x Boy) Nie lubisz? Nie czytaj...