#17 [Zaufasz?]

199 16 5
                                    

*Raahi Maharaj*

  - Hej, hej, hej, spokojnie, powinieneś bać się o siebie, a nie o mnie. Taka jest kolejność - Uśmiechnąłem się ciepło, pomimo, że skręcało mnie w żołądku z lekkiej irytacji całą tą sytuacją. Nie rozumiałem, dlaczego chłopak boi się o moje życie. Zawsze sobie jakoś radziłem, cokolwiek by to nie było, więc i teraz muszę sobie poradzić. - Owszem, nie wiem do czego zdolny jest twój tygrys, jednak widziałem jego oczy i wiem, że to byłby ciężki przeciwnik, więc po prostu postaram się go nie irytować, dobrze? Jednak teraz całkowicie musimy zacząć sobie ufać i mówić o wszystkim. W ten sposób powinniśmy dojść do... Może nie o tyle porozumienia, co jakiegoś wzajemnego zrozumienia. - Powiedziałem powoli, starając się odpowiednio dobierać słowa. Co jak co, ale teraz musiałem być niezwykle czujny, chociaż to sprawiało, że czułem się jak w potrzasku, a za kratami stało śliniące się, wygłodniałe zwierze, czyhające na moje życie. Nie ma co, wyobraźnia pracowała.
Westchnąłem i opuściłem rękę, której zmiennokształtny jednak nie chwycił. Było mi z tego powodu trochę źle, moje serce ogarnął nieznanego mi pochodzenia smutek i żal, a ja nie wiedziałem co mam z tym zrobić. Naprawdę byłem idiotą, bo schrzaniłem to, co się między nami rodziło, bojąc się własnych uczuć.
Partner więzi... To słowo szalało w moim umyśle jak burza. Wojna, którą rozpętało, mogła by trwać wiecznie, lecz na pole bitwy miały zamiar wkroczyć łzy... I w tym momencie cała broń, którą trzymałem, ta wielka artyleria, wojska sprzecznych uczuć, wszystko padło po tym jednym strzale. W pięknych, złocistych oczach Shiro lśniły łzy, a ja zrozumiałem w końcu, jak wielkim debilem jestem.
To los popchnął mnie do tego pieprzonego ogrodu. Pomimo cholernego zmęczenia, bolących mięśni poszedłem tam bez konkretnego celu, czy powodu. Spotkanie chłopaka miało być nieuniknione, o to chodzi w tej więzi. Przecież zdawałem sobie sprawę jak to działa, miałem świadomość, że partnerstwa nie da się ot tak wyrzec, bo jest niewygodne, widziałem jak ono działa na innych, tylko dlaczego mi tak trudno jest to pojąć i zaakceptować? Czy może wszyscy spoza ras stricte związanych ze zwierzęcą naturą, maja z tym problem?
- Cholera... - Wyszeptałem jakby trochę przygaszony, jednak po chwili ożywiłem się i zgrabnym ruchem przyciągnąłem Shiro do swojej piersi, obejmując go szczelnie ramionami. - Nie płacz, proszę. - To by mnie zabiło, dodał mój umysł, a ja po części się z tym zgadzałem. Jeżeli zmiennokształtny się na dobre rozpłacze, nie wiem co zrobię.
Odetchnąłem głęboko, czując przy sobie to wątłe, rozgrzane ciało i uśmiechnąłem się czule. Nie mogę dać mu odejść. Pieprzyć moje cholerne zasady i tą cholerną samotność, chyba już można to wszystko zakończyć. Co się niby zmieni w moim życiu, jeżeli pozwolę sobie na ustatkowanie? Nic, oprócz tego, że będę miał jednego partnera, a nie wielu, co wcale nie wydawało się złą, czy odpychająca wizją. No i nie będę aż tak bardzo poświęcał się demonom, ale to można uznać chyba za pozytyw. Trochę byłem zmęczony tą wielką nienawiścią z dzieciństwa.
- Jestem totalnym idiotą, to prawda. - Zaśmiałem się cicho i jednocześnie pogładziłem chłopaka po ramieniu. - I będę totalnym idiotą nadal, jeżeli pozwolę ci odejść. - Westchnąłem po raz kolejny. - Już tam, w ogrodach, poczułem, że coś jest nie tak, kiedy cię zobaczyłem. W pozytywnym tego słowa znaczeniu. Podświadomie chyba nawet, chciałem cię mieć blisko siebie, dlatego tak łatwo zaproponowałem ci darmowy nocleg, jakby nigdy nic, pomimo tego, że dopiero co cię poznałem. - Zacząłem tłumaczyć wszystko po kolei, ale chyba nie tylko jemu, a samemu sobie. Dlaczego dotarcie do tych faktów, przyszło dopiero w tak tragicznym momencie? Czemu nie zrozumiałem tego od razu? Brakowało mi zwierzęcego genu, żeby wyczuć i zrozumieć sens partnerstwa? - Ciągnęło mnie do ciebie i tłumaczyłem sobie ten pociąg seksualny, głupim głodem z powodu długiego braku zbliżenia intymnego z kimkolwiek, ale to chyba nie do końca była prawda. Normalnie, raczej bym się powstrzymywał, ponieważ wyglądałeś jedynie na wystraszonego dzieciaka, a ja tak po prostu bezwstydnie się do ciebie dobierałem. Mój umysł cały czas walczył z wiadomością o więzi i wzbraniał się tym, że na to nie zasługuję. Może to i racja, bo na ten moment nie dam ci miłości, nie mogę ci powiedzieć, że cię kocham, ale strasznie mi na tobie w jakiś niewyjaśniony sposób zależy i chcę żebyś ze mną został. Będzie nam cholernie trudno, jak sam już pewnie zauważyłeś, bo nasze charaktery chyba nie są do końca zgodne, ale powinniśmy dać radę, nie sądzisz? Dasz mi tą drugą szansę, na poprawienie nastawienia do tego wszystkiego? - Przełknąłem ślinę, gdyż to wszystko ledwie przeszło mi przez gardło, ze strachu, że powiem coś, co go jeszcze bardziej wystraszy. W czasie mojego monologu, nawet nie wiem kiedy, zacząłem się delikatnie kiwać w przód i w tył, i w uspokajającym geście, pocierać delikatnie ramię chłopaka, jednocześnie przytulając go ściśle do siebie drugim, żeby nie uciekł, bo tego się niestety obawiałem.
Nie dałem mu w sumie konkretnej odpowiedzi na pytanie, kim chcę, żeby dla mnie był. Nie potrafiłem tego powiedzieć, zwłaszcza, że mogłoby to za bardzo na niego wpłynąć, a ja nie chciałem, żeby się zmieniał.
- I chcę cię Shiro z całym tym twoim bagażem, jakkolwiek wielki by on nie był. Nie chcę, żebyś się do mnie dopasowywał. Wspólnie musimy dojść do tego, co jesteśmy w stanie stworzyć. - Dodałem szeptem na koniec, zanim chłopak zdążył odpowiedzieć na zadane mu przeze mnie pytanie.  

Shiro Ai - Biała Miłość [Yaoi] [Porzucone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz