I

2.1K 147 7
                                    

~Min YoonGi~

Był późny piątkowy wieczór, a my jak zwykle na kamieniu. Jedyne ciche miejsce w oklicy, pełno tu drzew, krzaków i chwastów. To ta część parku do której nikt się nie zapuszcza, prócz nas. Były tu kiedyś bunkry za czasów wojny, ale teraz to już tylko ruiny w których często przesiadujemy. Wydaje mi się, że to raczej zapomiane miejsce. Trawa czasem sięga mi do połowy uda, a ilość rzeczy i śmieci które tu znajdujemy jest prawie taka sama jak na jakimś wysypisku.

Dlaczego kamień? Bo jest tu jeden taki cholernie wielki obelisk, na którym gramy sobie w karty, czy jakieś inne warcaby. Tu jesteśmy sobą, a raczej nam się tak wydaje.

Zaciekawił mnie ten dzieciak. Widać było, że jest młodszy. Próbowałem zgadnąć po co tu przylazł. Od razu widać było, że jest inny.

-Kookie skocz po piwo dla mnie, jest w samochodzie - powiedział Rapmon, a obiekt moich rozmyśleń zniknął mi z oczu. To była dobra okazja, żeby dowiedzieć się co to za jeden.

-Ej ludzie - zacząłem, a wszystkie oczy skierowały się na mnie.
-Papierosa? - zażartował Hoseok podtykając mi pod nos jakiś patyk.
-Co? Nie, ja już mam dość. Chciałem spytać, kto to do cholery jest i co on tu robi?

-Czyżby nasz Suga czuł się nieswojo? - zaśmiał się Jimin, a ja w odpowiedzi posłałem mu środkowy palec wraz z uśmiechem. Jakoś ostatnio zrobiliśmy się strasznie wulgarni. Choć może to tylko moje spostrzeżenie.

-To mój drogi jest Kookie. Mój znajomy sprzed lat, właśnie wprowadził się do Seulu, coś jeszcze chcesz wiedzieć? - objaśnił V akcentując każde słowo jakby był jakąś biurową sekretarką i uśmiechnął się przerażająco.
-Ile on ma lat? - spytałem.
-19, ostatni rok w szkole go czeka po wakacjach.

Więcej nie wypytywałem, bo widziałem jak wraca do nas. Myślałem, że będzie mega sztywny i nie pomyliłem się. Cały czas siedział w jednym miejscu i gapił się, albo na nas, albo w telefon. Kiedy większość ekipy poszła w krzaki za potrzebą postanowiłem zagadać.

-Hej! Kookie, tak? - spytałem dla rozluźnienia atmosfery.
- T-tak.. - odpowiedział kiwając głową.
-Czemu jesteś taki spięty? Nic ci nie zrobimy - szczerze mnie to rozbawiło, ale od niego usłyszałem jedynie nerwowy śmiech.
-Nie chcesz tu być, co? -spoważniałem.
-Przynajmniej nie siedzę sam w domu, a tu coś się dzieje - odpowiedział wyrywając trawę.

-Podobno długo znasz naszego Taehyunga - powiedziałem po chwili.
-Jesteśmy przyjaciółmi od piaskownicy, znamy się od zawsze...
-Ale on dwa lata temu musiał się tu przeprowadzić - dokończyłem za niego.
-To były najgorsze dwa lata mojego życia - zdziwiło mnie to, że się przede mną otworzył, ale postanowiłem zostawić to dla siebie.
- To nasz V cię tu przyprowadził? - Chciałem podtrzymać rozmowę.
- Tak, ale dlaczego akurat V? - spytał.
-Nie mówił ci? Hahaha... Śmieszna historia, bo widzisz mimo takich ilości używek nadal posiadamy ludzkie cechy. To było dawno temu, jak V się tu wprowadził. Mieszkał wtedy na naszym osiedlu taki jeden parszywy typek. Raz gdy tu szliśmy, zauważyliśmy jak dobiera się do jakiejś młodej dziewczyny - spojrzałem na Kookiego, a on z widocznym zainteresowaniem słuchał tej historii - Taehyung i Hoseok rzucili się na niego z pięściami, a musisz wiedzieć, że tamten był nieźle napakowany. Rozwalili mu nos, połamali kilka żeber, wybili trzy zęby i rozcięli jego łuk brwiowy. Od tamtej pory śmiejemy się, że są naszą nadzieją na zwycięstwo w walce z tym gównem.
Dlatego J-Hope i V.

Kookie otworzył szeroko oczy, najwidoczniej V mu się nie chwalił i chyba wywarło to na nim wrażenie.
-A co z tą dziewczyną? - spytał.
-Szczerze? ... Nie mam pojęcia - odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
Naszą rozmowę przerwał powrót chłopaków.

-Zbieramy się? - zapytał V.
-Tak ja mam dość - odpowiedziałem wstając z kamienia. Nie marzyłem o niczym innym jak ciepła kąpiel i sen.
-Ktoś jedzie ze mną? - zapytał Jin. Jako jedyny z nas posiadał samochód. Co również za tym szło, często robił nam za kierowcę. Rapmon, Hoseok i Jimin od razu wskoczyli do pojazdu.

-Ja się przejdę - rzuciłem i skierowałem się w stronę mojego mieszkania.
-Suga! - zatrzymał mnie Taehyung.
-Co jest?
-Zaczekaj, pójdziemy z tobą.

Szybkim krokiem mnie dogonili i ruszyliśmy przed siebie. Całą drogę Kookie odezwał się może trzy razy. Za to ja i V niemalże się przekrzykiwaliśmy. Nawet nie pamiętam o czym była nasza rozmowa.

-Dobra to tu się żegnamy - odparł V kiedy stanęliśmy na skrzyżowaniu. Moje mieszkanie było na prawo, zaś V i Kookie szli na lewo.
-Odezwę się jutro - powiedziałem przybijając obu chłopakom piątkę.
-To do usłyszenia - rzucił V.
-Do jutra, hyung - powiedział młody.
Uśmiechnąłem się i ruszyłem swoją ścieżką.

Dawno temu, jakieś dwa dni przed śmiercią mojej babci dostałem od niej właśnie te dwupokojowe mieszkanie. Chłopaki prawie całe mi wyremontowali. Dużo im zawdzięczam, bardzo często pomagali mi się podnieść. Wtedy gdy ojciec opuścił nas dla jakiejś o 10 lat młodszej dziuni, a także kiedy nowotwór pokonał jedyną osobę, która mi została - mamę. Zawsze przy mnie byli.

Pierwsze co zrobiłem po wejściu to bieg do łazienki. Nienawidzę smrodu brudnych skarpet pomieszanego z potem, a właśnie to czułem od siebie.
Dlatego też mega dokładnie się wyszorowałem. Ludzie mogą mówić, że za dużo piję alkoholu czy palę papierosów. Jednak nie pozwolę na to, aby ktoś powiedział, że jestem brudasem.

Była godzina 23:30 gdy opuściłem łazienkę i poszedłem do sypialni.
Mimo potwornego wyczerpania, papieros przed snem to podstawa.
Stanąłem na balkonie jedynie w spodenkach do kolan. Wiał przyjemny waterek, dlatego też nie narzekałem na zimno. Sięgnąłem po paczkę, która była już w połowie pusta. Zawsze ten moment poświęcałem, żeby pomyśleć na spokojnie o wydarzeniach z minionego dnia. Tak też było tym razem.

Kookie... Tak strasznie pasuje do niego to przezwisko. Jest taki... młody? Niewinny? Grzeczny? Kulturalny?
To ostatnie na pewno. Cały czas chodzą mi po głowie jego słowa "Do jutra, hyung", jeszcze nikt nie powiedział do mnie tego zwrotu grzecznościowego... Raz może Jimin to zrobił, ale zaakcentował to słowo w sarkastyczny sposób. Chcę się dowiedzieć czegoś więcej o tym chłopaku, zaciekawił mnie.

Dopaliłem do końca i wyrzuciłem kiepa przez balkon. Wróciłem do środka i stanąłem przed lustrem.
-Jebana świnia - mruknąłem pod nosem. Wyglądam paskudnie, daleko mi do modela. Od przyszłego tygodnia zaczynam ćwiczenia, zawsze tak sobie obiecuję, ale tym razem mówię serio.

Gdy tylko opadłem na łóżko, zasnąłem od razu. Zmęczenie dało o sobie znać.
Całą noc miałem koszmary, budziłem się co godzinę zalany potem. Nie pamiętam nawet co mi się śniło, wiem tylko, że nie było to przyjemne.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Data publikacji: 25.06.2016
Witajcie w nowym opowiadaniu mojego autorstwa c:
Jestem strasznie ciekawa Waszych opinii na ten temat. Mam nadzieję, że podołam wyzwaniu.
Koniecznie chcę wiedzieć co sądzicie^^

Let Us Live || Yoonkook Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz