XXII [END]

1.5K 172 74
                                    

" Suga,

chciałbym, żebyś wiedział, jak bardzo mi Ciebie brakuje. Za każdym razem, kiedy pomyślę, że już nigdy Cię nie zobaczę, mam ochotę zrobić sobie jak największą krzywdę.

Kocham Cię, od początku kochałem i nadal będę kochać mimo, że Ciebie już przy mnie nie ma. Byłeś najlepszym, co mnie w życiu spotkało. Po tak długim czasie nadal płaczę, gdy widzę oczami swojej wyobraźni Twój uśmiech.

Wiem, że ten list nigdy do Ciebie nie dotrze... bo niby jakim cudem? Skoro już dawno Cię tu nie ma. Jednak mimo to, go wyślę.

Pamiętam, gdy spotkaliśmy się po raz pierwszy. Bardzo się Ciebie bałem, ale teraz nie potrafię żyć bez Ciebie. Po prostu... nie potrafię.

Codziennie wspominam nasz pierwszy pocałunek i płaczę, gdy uświadamiam sobie, że nigdy więcej nie poczuję smaku Twoich ust...

Każdego dnia wstaję z uczuciem pustki, wypełniającym mnie od środka. Tak bardzo chcę, żebyś był teraz obok mnie... mógłbym nawet wrócić do poprzedniego trybu życia, gdy byłem bity i poniżany na każdym kroku.

Dla Ciebie.

Nie potrafię sobie wybaczyć, że zapisałem TEN dzień w pamiętniku. To moja wina, że teraz Ciebie już ze mną nie ma. Gdybym tego nie zrobił, o niczym byś się nie dowiedział, wszystko byłoby tak, jak dawniej. Nadal byłbyś tuż obok mnie... Choć kto wie? Może duchem właśnie teraz tu jesteś?

Suga... nie radzę sobie. Błagam Cię pomóż mi.

Kocham Cię,
Twój Kookie "

~Min YoonGi~


Szybko wytarłem łzę z policzka i schowałem list do kieszeni. Z podniesioną głową ruszyłem korytarzem przed siebie.

Ochroniarz otworzył kartą i kodem wielkie, stalowe drzwi. Poczułem cudowne, świeże powietrze i zacząłem się cieszyć w duchu, jak małe dziecko.

Podszedłem do ogromnej furtki z drutem kolczastym. Usłyszałem charakterystyczny dźwięk i pchnąłem ją do przodu. Odszedłem stamtąd, nie odwracając się za siebie. Nie chciałem myśleć o tym, co właśnie za sobą zostawiam. Byłem po prostu szczęśliwy, że to już koniec.

Zauważyłem zaparkowany czarny samochód i ruszyłem w jego stronę. Kiedy byłem już blisko ze środka wysiadł Taehyung i od razu mnie przytulił. Staliśmy tam, bez słowa, wtuleni w siebie, jak jakieś nastolatki po cholernie długiej przerwie.

-8 lat czekania... ale było warto - odezwał się Tae, nawet mnie nie puszczając.
-Jedziemy? - spytałem i po chwili wsiedliśmy do samochodu.

~*~

-On o niczym nie wie? - zapytałem, po godzinie jazdy.
-Nie. Jest przekonany, że będziesz tam już zawsze.
-Jak mu minął ten czas?

Tae długa zastanawiał się nad odpowiedzią. W pewnym momencie zacząłem się nawet niepokoić.

-Odgrodził się od ludzi wielkim murem. Nikomu nie udało się go pokonać, choć nie jedna i nie dwie osoby próbowały, niejednokrotnie.

Westchnąłem i spojrzałem przez okno. Właśnie mijaliśmy mój stary blok, który prawie nic się nie zmienił.
-Nie zatrzymasz się tutaj?
-Nie.

Tae odpowiadał nie patrząc nawet na mnie, całą swoją uwagę skupił na drodze. Może to i lepiej?

-Wysiadamy - oznajmił zatrzymując się na luksusowym osiedlu.
-Jesteś pewien? - spytałem, ale odpowiedziała mi jedynie cisza.

Podążałem za nim po długich korytarzach. Co jakiś czas wpadaliśmy na drzwi, które trzeba było otworzyć albo kodem, albo kluczem. Ilość zabezpieczeń była ogromna. Czułem się, jakbym nie opuścił jeszcze więzienia.

-Zaczekaj tu - powiedział Tae i odszedł kawałek dalej, prosto do drzwi z numerem 256. Zapukał cicho, a potem głośniej.
-Jungkook wiem, że jesteś w domu! Chcę ci tylko coś oddać i zaraz sobie idę - zawołał, a na jego słowa zamek w drzwiach się otworzył. Tae pchnął drzwi i zerknął do środka. Małym gestem ręki, zawołał mnie do siebie.

Wszedłem z V do przedpokoju i zauważyłem Jungkooka stojącego do mnie plecami i patrzącego przez okno. Tae zrobił rundę w tą i z powrotem do półki.
-To ja wychodzę - powiedział zamykając za sobą drzwi.

W całym mieszkaniu panował półmrok, dlatego niewiele mogłem zobaczyć. Dookoła była tylko głucha cisza, dlatego po chwili ułyszałem cichy płacz Jungkooka. Zrobiłem kilka kroków w jego stronę, nie próbując być nawet cicho. Chłopak z przerażeniem odwrócił się w moją stronę.
-Kim jesteś? Czego ode mnie chcesz!?

Przez moment zastanawiałem się, co odpowiedzieć.
-Tęskniłem za tobą, mój Kookie...

Płacz Jungkooka szybko przerodził się w szloch. Rzucił mi się na szyję i bardzo mocno objął.
-To naprawdę ty... - płakał w moje ramię.
-To ja... i już nigdy cię nie zostawię.

Staliśmy tak przez chwilę, a potem spojrzałem w jego oczy. Mimo braku oświetlenia widziałem w nich iskierki, jakby odżył na nowo.

Wbiłem się mocno jego usta, tak bardzo mi ich brakowało. Jungkook odwzajemnił pocałunek, jak jeszcze nigdy wcześniej. Swoimi dłońmi cały czas błądził po moich włosach. Złapałem go za uda i przyciągnąłem bliżej siebie. Teraz nasze klatki piersiowe, stykały się ze sobą. Złapałem go za pośladki, wciąż pochłaniając jego usta. Tak bardzo go pragnąłem.

Wystarczyła krótka chwila, aby zabrakło mi nam tchu. Cały zdyszany wziąłem Jungkooka na ręce i położyłem plecami na kanapie, a sam zawisłem nad nim. Wziąłem jego dłoń i przyłożyłem ją do mojej lewej piersi.
-Ono bije tylko dla ciebie - wyszeptałem, patrząc prosto w jego oczy.
-Tak bardzo cię kocham - odpowiedział i łapiąc moją koszulkę przyciągnął mnie do siebie. Z jego ust skierowałem się niżej. Bardzo delikatnie całując jego szyję, słyszałem, że bardzo szybko oddycha, a jego serce bije, jak szalone.

Jungkook w tym czasie zdjął moją bluzkę, po czym złapał mnie delikatnie za oba policzki. Znowu przyciągnął mnie do siebie i błądząc językiem wewnątrz mojej buzi, złapał mnie za uda i przysunął bliżej siebie.

Na ślepo odpinałem guziki jego koszuli. Pod materiałem, oprócz dużej ilości blizn zobaczyłem dobrze umięśnione ciało. Jungkook widocznie się speszył, gdy patrzyłem się na niego i próbował się zasłonić. Usiadłem mu na udach i złapałem jego dłonie.
-Jesteś piękny. Nie mogę uwierzyć, że naprawdę wybrałeś mnie... - powiedziałem.

-To ja nie mogę uwierzyć, że naprawdę jesteś mój - odpowiedział i pogładził kciukiem wierzch mojej dłoni.

Całowałem jego szyję, bardzo powoli schodząc coraz niżej do klatki piersiowej. Nie omijając niczego po drodze, zjechałem na brzuch... kierując się coraz niżej i niżej rozkręcałem się przy cichych i głośnych jękach, które wydobywały się z ust Jungkooka...


~~~~~~
Dziękuję wszystkim, którzy dotarli do tego momentu ^^
Chciałabym, abyście / jeśli chcecie of kors / podsumowali opowiadanie...
Co było dobre, co było złe, na czym się zawiedliście itp.
Do następnego opowiadania! Bye 👋

Let Us Live || Yoonkook Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz