Była noc. Jedynie lampy uliczne dawały światło na pomieszczenie.
Siedziałem sam w pokoju i płakałem. To była już druga noc z rzędu, a także 35 godzina od określenia zgonu. Nie chciałem jeść, spać, a tym bardziej wychodzić do ludzi.
Ta noc zapowiadała się tak, jak poprzednia. Jednak ku mojemu zdziwieniu rozległo się pukanie do drzwi: delikatne, ledwie słyszalne... kobiece. To na pewno ona, przyszła.
Wstałem i otworzyłem drzwi wejściowe. Stała tam cała przemoczona od panującej na dworze ulewy. Spojrzała na mnie zatroskanymi oczami i bardzo mocno mnie przytuliła.
-Właśnie się dowiedziałam. Tak mi przykro YoonGi - powiedziała prawie płacząc.Odwzajemniłem jej uścisk, była dla mnie bardzo ważna. Spojrzała w moje spuchnięte, czerwone oczy i sama się rozkleiła. Bardzo niepewnie zbliżyła swoje usta do moich. Mimo, że nie byłem w nastroju, to odważnie pokonałem dzielącą nas odległość. Pocałunek z każdą sekundą stawał się coraz bardziej i bardziej namiętny. Tym razem było inaczej niż zwykle, zachowywała się niezwykle delikatnie i niepewnie.
Odsunęliśmy się od siebie. Przytuliła mnie ponownie, tym razem mocniej.
-Kocham cię YoonGi. Musisz być teraz silny - szepnęła w moje ucho.
-Będę - odpowiedziałem również szeptem - ja ciebie też kocham.-Nie stójmy tak w przejściu - zasugerowałem i zaprosiłem ją do środka. Ledwo zdążyłem zamknąć drzwi, a ponownie dopadła mnie fala płaczu.
-Co mi obiecałeś przed chwilą? - spytała obejmując mnie w pasie od tyłu.
-Przepraszam - wymamrotałem i przetarłem łzy z policzka.
-Płacz to nic złego - powiedziała - ale nie wolno ci się poddawać.
-Dziękuję, że jesteś - odwróciłem się w jej stronę. Zgarnąłem jej mokre włosy z twarzy i położyłem dłonie na jej policzkach. Przysunąłem do niej swoją twarz i powoli zagłębiałem się w pocałunku. Zawsze była dla mnie cudowna, potrzebowałem jej teraz obok siebie.Jak zwykle toczyła ze mną walkę o dominację, jednocześnie wplatając swoje dłonie w moje włosy. Przykucnąłem niżej i wziąłem ją na ręce nie przerywając pocałunku. Ona zaś zaplotła swoje nogi na około mojego brzucha. W tamtej chwili nie przeszkadzało mi to, że jest przemoczona.
Zaniosłem ją do sypialni i posadziłem na łóżku, a sam klęknąłem obok mebla. Nie wiem nawet czemu akurat tutaj. Nie chciałem nic więcej, wystarczyłoby, żeby była po prostu przy mnie tego wieczoru.
-O co chodzi? - spytała.
-Nie tak chciałem spędzić ten wieczór. Po prostu... nie dziś. Przepraszam - powiedziałem i wstałem z klęczek.Ona była zła. Nie tak to planowała. Złapała mnie za rękę i pociągnęła, aż upadłem na łóżko. Byłem tak wykończony płaczem, że nie sprawiło jej to żadnych problemów.
Usiadła na mnie okradkiem i mocno wbiła się w moje usta. Złapałem ją za głowę i dołączyłem do jej gry, choć sam nie wiedziałem dlaczego.
Z moich ust powoli przeniosła się na szyję. To był mój słaby punkt, rozklejałem się za każdym razem, kiedy tak robiła. Byłem tak zafascynowany, że nie zauważyłem jak przypięła moją rękę do łóżka kajdankami.
-Co ty robisz? - spytałem, gdy mój umysł wrócił na miejsce.
-Spokojnie, to będzie przyjemne - powiedziała wbijając się znowu w moje usta i lekko ocierając o mój brzuch.Tego było za wiele, chciałem zepchnąć ją z siebie, ale jedną ręką nie dałem rady. Byłem zbyt wykończony ciągłym płaczem i brakiem jedzenia. Ona dobrze o tym wiedziała. Złapała w obie ręce mój nadgarstek i śpięła go w drugie kajdanki. Próbowałem się wyrwać, zanim przypnie je do łóżka, lecz na próżno.
Zaśmiała się strasznie i zeszła ze mnie. Skierowała się w stronę szafy.
-Ej! - krzyknąłem, ale ona nie zwracała na mnie uwagi i dalej szła w stronę mebla.-Co ty wyprawiasz!? - krzyczałem dalej, ale ona przeszukiwała moje rzeczy.
-Możesz mi powiedzieć co się tutaj dzieje!? - nie przerwałem swojego krzyku, jednak nie zwracała na mnie uwagi. Widziałem jak wyciąga pudełko z drogą biżuterią mamy. Próbowałem się wyrwać, ale ledwo miałem siłę chodzić.
-Zostaw to! - w tym momencie odwróciła się do mnie.
-Nie drzyj się tak, bo będziesz miał problemy - syknęła.
-Masz mnie natychmiast rozkuć, słyszysz!?Wtedy wzięła krzesło i uderzyła nim o ziemię, a ono rozpadło się na kawałki. Podniosła jedną, drewnianą nogę i zaczęła mnie nią uderzać, aż cały obraz znikł.
~*~
Stałem sam, wśród szarości wieczora. Balkon mieścił się na 6 piętrze, dlatego to była najłatwiejsza opcja. Pod blokiem zebrał się tłum gapiów i szybko nadjechały takie pojazdy jak karetka i radiowóz. Jednak gdzieś w oddali, zauważyłem zaparkowany samochód Jina.
Do mieszkania ktoś wszedł, ale ja nie chciałem zmienić decyzji.
-Nie rób tego - wolał błagalnie Taehyung.
Kiedy tylko pojawił się w drzwiach balkonowych wysunąłem się jeszcze bardziej.
-Jeśli podejdziesz bliżej, skoczę! - zawołałem.-Nie rób tego, błagam cię... - jego oczy były pełne łez, jednak ja już podjąłem decyzję.
-Musisz być silny Taehyung, bo ja już nie potrafię - powiedziałem i uśmiechnąłem się do niego. Patrząc w jego twarz, wykonałem krok do przodu.-NIEE - usłyszałem krzyk Tae i poczułem, jak coś przerywa mój lot. To był Rapmon i Hoseok. Czekali w mieszkaniu niżej, a Jimin i Jin pod nimi. Uratowali mnie w ostatniej chwili.
~Jungkook~
Był środek nocy, a ja obudziłem się z nieznanych mi przyczyn. Po chwili zdałem sobie sprawę, że Suga krzyczy w pokoju obok. Zerwałem się i pobiegłem do niego najszybciej jak tylko potrafiłem.
CZYTASZ
Let Us Live || Yoonkook
FanfictionPozwólcie Nam Żyć. | Let Us Live. Opowiadanie pisane z dwóch perspektyw: Min YoonGi oraz Jeon JeongGuk -Gdzie on się szlaja!? -krzyknął Rapmon będąc już na granicy swojej cierpliwości. -Ktoś idzie -powiedziałem słysząc czyjeś kroki zza krzaków. -Moż...