VIII

1.1K 138 14
                                    

~Min YoonGi~

Wieczór już dawno minął, a ja stałem na uboczu znowu wydzwaniając do Jungkooka.

-Co robisz? - usłyszałem za sobą głos Hoseoka.
-Nic takiego - uśmiechnąłem się lekko i schowałem telefon do kieszeni.
-Coś dziś chyba jesteś nie w sosie.
-Dlaczego?
-Wypiłeś tylko trzy piwa - zaśmiał się głośno J-Hope.

Wróciłem do reszty idealnie w momencie, kiedy to Jimin po raz kolejny wymiotował.
-Haha, przynajmniej tym razem to nie ja - zaśmiał się Hoseok, klepiąc tego biedaka po placach.

-Ty! - krzyknął V wskazując na mnie palcem.
-Co zrobiłem? - spytałem lekko przestraszony.
-Jesteś najbardziej trzeźwy, idziesz ze mną do sklepu. W końcu jestem winien Rapmonowi wagon szlugów - powiedział Tae kierując się w stronę całodobowego. Ruszyłem za nim, mając ochotę przy okazji coś sobie kupić.

Zanim podeszliśmy do kasy, ruszyliśmy między regały, ponieważ potrzebowałem wziąć sobie wodę.
-Ej Suga, patrz - powiedział V i kiwnął głową na ludzi idących przed nami.

Nie mogłem uwierzyć, że to ten sam człowiek, do którego cały dzień wydzwaniałem. Jednak najgorsze było to, że nie szedł sam.
-To jego ojciec? - spytałem szeptem, aby nie ściągać na siebie ich uwagi. Taehyung jedynie pokiwał głową w geście na "tak".

Obserwowałem każdy ich ruch, jak jakiś pieprzony stalker. Między półkami była otwarta przestrzeń, dlatego zauważyłem, jak zatrzymali się w następnej alejce, przy dziale z alkoholami. Jungkook nie był w stanie patrzeć jak jego ojciec ładuje do koszyka kolejne butelki piwa i odwrócił się do niego plecami, prosto w moją stronę.

Udało mi się złapać jego wzrok. Kiedy tylko mnie zobaczył otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale nie mógł tego zrobić. Wyraźnie bał się, że jego ojciec to usłyszy. Oczy Kooka były pełne strachu, a po chwili po policzku spłynęła mu łza. Podwinął rękaw koszulki i pokazał mi swój bark, na którym był cholernie wielki siniak.

W tym momencie poczułem potworne ukłucie w okolicach serca. Tak jak myślałem, muszę mu pomóc. W dodatku trzeba działać jeszcze dzisiaj.

Uwolnił kolejną łzę i układał usta w słowa "pomóż mi". Wtedy zacząłem lekko panikować. Zasłoniłem usta ręką i kiwnąłem twierdząco głową. Szepnąłem do niego "spokojnie" i ruszyłem na poszukiwania Taehyunga.

Pech chciał, że sklep był dość spory i zanim znalazłem V, oni już zrobili "zakupy".

- Taehyung! - krzyknąłem widząc kumpla stojącego obok kas.
-Co się stało? - spytał widząc moje przerażenie.
-Wiesz gdzie mieszka Jungkook, prawda!? - podniosłem lekko głos, a ludzie zaczęli się dziwnie na mnie patrzeć.
-Tak. Powiesz mi co się dzieje?
-Walić zakupy, musimy mu pomóc. TERAZ.

Wzrok Taehyunga był pełen zdziwienia. Widać nie zrozumiał przekazu.
-Jego ojciec, znowu. No rusz się - zawołałem.

Tae otworzył szeroko oczy i otworzył usta. Nareszcie to do niego dotarło... Szybko opuściliśmy sklep i biegiem ruszyliśmy prosto pod blok Kooka.

-To te okno z kartą - wskazał palcem Tae. W tym momencie zadzwonił jego telefon.

Podczas kiedy V mówił chłopakom, że spotkamy się dopiero jutro, ja znalazłem mały kamień i rzuciłem nim w okno. Po chwili pojawił się w nim Jungkook.

Obrócił się parę razy, jakby upewniając się, że jest bezpieczny i otworzył okno.
-Co się dzieje? - spytałem lekko zmartwiony.
-Błagam, zabierz mnie stąd - usłyszałem jego cichy głosik wypełniony strachem, a po chwili lekko się rozpłakał.
-Który numer? - spytałem, ale nie udało mi się wytrzymać tej sytuacji i także się rozkleiłem.
- Siedem, błagam, pośpiesz się. On może... - Nie dokończył zdania, ponieważ do jego pokoju wszedł ten stary skurwiel.

-Złaź mi z tego okna, bachorze! Myślisz, że uciekniesz!? Ja cię kurwa nauczę manier! - usłyszałem i widziałem, jak wciąga go do pomieszczenia. Biegiem rzuciliśmy się do klatki schodowej. Jednak po drodze słyszałem jeszcze zduszony krzyk i głośne huki.

Taehyung wparował do mieszkania jak torpeda, a ja zaraz za nim. Mieliśmy cholernie dużo szczęścia, że drzwi były otwarte.

-Tam! - zawołałem, gdy usłyszałem z końca korytarza kolejne uderzenia i cichy płacz.

Te drzwi z kolei były zamknięte na klucz, ale tak głupia rzecz nie mogła mnie powstrzymać. Wyważyłem je jednym kopnięciem i rozejrzałem się po pokoju.

Taehyung jednak nie marnował czasu i rzucił się z pięściami na ojca Kooka. Wyrwał mu z rąk szczotkę, którą bił chłopaka i rzucił ją na drugi koniec pokoju. Po czym wymierzył serię ciosów prosto w jego głowę.

Ja natomiast podbiegłem do obolałego chłopaka. Totalnie nie wiedziałem, co robić. Jungkook był w kompletnym szoku, i z każdą sekundą coraz głośniej płakał. Usiadł na podłodze, a ja klęknąłem obok niego i mocno do siebie przytuliłem, odwracając jego twarz od pozostałej dwójki.

Kookie objął mnie w pasie i położył głowę na mojej klatce piersiowej, dalej nie przestając płakać.

-Taehyung, wystarczy - powiedziałem, kiedy V, po raz kolejny szarpiąc tego skurwiela, popchnął go na ścianę. "Ojciec" chłopaka twarz miał prawie całą we krwi. Po chwili ten pieprzony śmieć osunął się na ziemię i leżał tam, głośno dysząc.

W tym momencie Jungkook mocniej zacinął swój uścisk, a ja jedną ręką złapałem go za głowę.

Tae na sam koniec kopnął go w brzuch, a on zgiął się w pół i wydał z siebie głośny jęk.
-Miło ci tak!? To był ostatni raz, kiedy podniosłeś rękę na Kooka, zrozumiałeś!? - wydarł się V, po czym odchylił lekko głowę do tyłu i głośno westchnął.

Odsunąłem się powoli od chłopaka i spojrzałem na niego. Miał rozciętą wargę i małą śliwę pod okiem. Na ten widok moje serce rozpadło się na pierdyliard kawałeczków.

Szybko się podniosłem i rozejrzałem. Wziąłem do rąk pierwszy lepszy plecak i po kolei ładowałem do środka ubrania młodego. Jednak ten nie był wystarczająco duży.
-Daj mi jeszcze jeden plecak - powiedziałem do Kooka.
-Suga, co ty robisz? - spytał się V.
-Zabieram cię stąd - powiedziałem stanowczo w stronę Jungkooka.

-Dziękuję - zawołał młody i przytulił mnie znowu płacząc. Tym razem jego łzy spowodowały szczery uśmiech na mojej twarzy. Objąłem go i ponownie się rozkleiłem.

-To twój nowy chłopak, pieprzony pedale!? - zawołał ten stary skurwiel, a Kookie automatycznie się ode mnie odsunął patrząc w podłogę. Zaś Taehyung kopnął tego alkoholika z całej siły. Wziął do ręki szczotkę i kucnął przy nim.
-Jeszcze jedno słowo, a wyrucham cię tym... - warknął podtykając mu pod nos kij.

-Co jest? -spytałem widząc dziwne zachowanie Kooka.
-Pamiętasz jak ci mówiłem, że ojciec mnie bił, bo byłem inny niż reszta? Miałem na myśli właśnie to. Teraz pewnie nie chcesz mnie znać - zakończył swoją wypowiedź strasznie gorzkim płaczem.

Zrobiło mi się cholernie żal tego dzieciaka. Niewiele myśląc złapałem go za barki.
-Ej, teraz wszystko się zmieni. Obiecuję.

Spojrzał na mnie tymi swoimi zapłakanymi, czerwonymi oczami. Widziałem w nich, że odzyskał nadzieję na lepsze życie. Dwoma płynnymi ruchami przytuliłem go znowu. Tym razem zaplotłem ręce wokół jego szyi. Długo czasu zajmie mi, zanim odzyska całą utraconą pewność siebie, ale będę robił co w mojej mocy.

Odsunąłem się od niego i spojrzałem w jego oczy. Strasznie się bał, widziałem to.
-To dasz mi ten plecak? - zaśmiałem się, aby lekko rozluźnić atmosferę.

Rzeczy Kooka spakowaliśmy w dwa plecaki i jakieś trzy torby. Jak najszybciej chciałem opuścić to mieszkanie. Szliśmy do mnie w ciszy, przerywanej cichym śmiechem Kooka.

Tae nie spełnił swojej groźby do tego śmiecia. Jednak wylanie całego zapasu, który właśnie zrobił trochę poprawiło humor Kooka.

Let Us Live || Yoonkook Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz