XXI

867 119 6
                                    

~Jungkook~

Siedziałem w kuchni, kiedy do naszych drzwi zadzwonił dzwonek. Wstałem powoli, jednocześnie bardzo zaciekawiony. Nie spodziewaliśmy się żadnych gości. Byłem cholernie zmęczony, dlatego w pierwszej chwili nie wiedziałem o co chodzi.

Przede mną stało czterech policjantów. Wyglądali mega groźnie.
-Pan Min YoonGi? - spytał jeden z nich i pomachał odznaką przed moją twarzą.

- N-nie - powiedziałem cicho, kręcąc głową na boki i spojrzałem w głąb mieszkania. W salonie stał Suga, już ubrany. Policjanci od razu weszli do środka, odpychając mnie na bok. Powalili Sugę na ziemię i założyli mu kajdanki.

-Jest pan aresztowany, za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem.

Na te słowa moje nogi zrobiły się jak z waty, a do oczu napłynęły łzy. Nie rozumiałem, o co chodzi. Gdy podnieśli Sugę, złapałem jego wzrok. On też płakał. Przez moment ogarnął mnie mały paraliż, ale gdy zaczęli iść w stronę wyjścia, szybko się ocknąłem.

-Błagam! Czy mogę z nim chociaż porozmawiać przez pół minuty? - wykrzyczałem, głośno szlochając. Policjanci spojrzeli po sobie i widząc mój stan, zlitowali się.
-Macie 20 sekund.

-Suga... - powiedziałem, uwalniając kolejne łzy.
-Ukradłem ci coś. Jest w mojej szafce nocnej... przepraszam - powiedział i spojrzał w podłogę.

-Wystarczy tego - warknął jeden z nich i wyciągnęli Sugę z mieszkania. Nie musieli nawet się starać, sam z nimi szedł.

Nie wierzyłem, że on jest czemukolwiek winny. Po prostu nie docierała do mojej świadomości ta informacja. Suga, to najcudowniejszy człowiek na tej ziemi. To musi być pomyłka.

Z moich rozmyśleń wyrwał mnie telewizor.
-Wczoraj w nocy doszło brutalnego morderstwa w dzielnicy Gangnam. Dziś rano odnaleziono ciało Hadonga J. na jednym z bogatszych osiedli. Funkcjonariusze złapali już sprawcę.

-Nie... - powiedziałem do siebie i złapałem się za głowę.

-NIE - krzyknąłem, upadając na kolana. Płakałem na zmianę wyrywając sobie włosy i uderzając pięściami w podłogę.

Nie było mi szkoda tego chuja, ani trochę. Nadal chcę mi się rzygać, kiedy sobie przypominam jak on mnie dotykał. A gdy wspomnienia wracają, chce wypalić wszystkie te części ciała. Chciałem się zabić, ale Suga...

To najważniejsza osoba w moim życiu. Muszę coś zrobić. To nie może się tak skończyć. Tylko on mi został. Nie chcę go stracić.

Zerwałem się na równe nogi i przetarłem rękawem twarz. Pobiegłem do pokoju Sugi, potykając się o własne nogi. Dopadłem szafkę nocną i znalazłem w niej to, czego się dokładnie spodziewałem. Wziąłem mój pamiętnik do rąk i rzuciłem nim ścianę.

-Po chuj ja to gdziekolwiek pisałem!? - wydarłem się na całe pomieszczenie i głośno płacząc, upadłem na podłogę. Byłem na siebie wściekły, gdybym niczego nie zapisał, dalej by było wszystko po staremu.

Wybiegłem z domu w cienkiej bluzce, nie patrząc nawet, że na dworze jest może jakieś 8 stopni Celsjusza. Biegłem, jakbym właśnie toczył wyścig o moje życie.

Wpadłem na komisariat, jak torpeda. Wszystkie głowy momentalnie zwróciły się w moją stronę. Musiałem coś zrobić...

-Szukam osoby o nazwisku Min YoonGi - powiedziałem zdyszany do jednej z pań przy informacji. Obie spojrzały po sobie i od razu przestały się uśmiechać.
-Ten człowiek jest niebezpieczny, wie pan o tym? - spytała jedna z nich.
-To mój przyjaciel, muszę się z nim widzieć - wyszeptałem, uwalniając jedną łzę. Widząc to recepcjonistka westchnęła i sprawdziła coś na komputerze.
-Pan Min YoonGi przebywa na komisariacie w Hakdong, dwie ulice dalej.

Biegłem przez miasto, nie patrząc nawet na kolor świateł. Musiałem powiedzieć wszystko, co mogłoby pomóc Sudze. Praktycznie leciałem nad chodnikiem modląc się, żeby nie było za późno.

~Min YoonGi~

-Czy przyznaje się pan do morderstwa ze szczególnym okrucieństwem?

Spuściłem głowę w dół i zacząłem bawić się rękami. Byłem cholernie zdenerwowany, nie wiedziałem, co mam robić. Kłamać, czy mówić prawdę? Tak bardzo chciałbym umieć cofnąć czas.

-Mamy zeznania świadka, który potwierdził pana tożsamość. Proszę odpowiedzieć na pytanie.

-Tak - odpowiedziałem ledwo słyszalnie.

-Jaki był pana motyw?

-Nie chciałem go zabić... chciałem mu dać nauczkę za to, co zrobił swojemu synowi. Pan nie zdaje sobie sprawy, co tam się działo. On zniszczył swojemu synowi życie... - w połowie wypowiedzi mój głos załamał się, a ja robiłem wszystko, aby się nie popłakać. Na marne.

-Co dokładnie ma pan na myśli mówiąc, że zniszczył mu życie?

-JeongGuk był bity od małego. Nigdy nie miał lekko, gdyby zobaczył pan jego blizny na plecach... Ten zboczeniec odważył się nawet dotykać go ostatnio. Nie mogłem tego tak zostawić.

W tym momencie do pomieszczenia ktoś wszedł. Zauważyłem tylko, jak policjant, z którym rozmawiałem kiwnął głową.
-Resztę opowie pan przed sądem.

Dwaj ochroniarze podeszli i na nowo założyli mi kajdanki.

-Jaka kara mi grozi? - spytałem nie ukrywając płaczu. Policjant spojrzał się na mnie i odezwał się ze współczuciem.
-To może być nawet dożywocie.

Let Us Live || Yoonkook Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz