~Min YoonGi~
-Mamy coś do picia? - spytał Jungkook. Wstałem z kanapy i przetarłem oczy.
-Jeśli nie ma nic przy lodówce, to nie.
-Czekaj... Spałeś na kanapie? - zapytał zdziwiony Kookie.
-Oglądałem w nocy film - westchnąłem i podniosłem się.-Nic tu nie ma, nawet kropli wody... - zawołał Jungkook.
-Masz - powiedziałem i podałem mu dwa banknoty.
-Po co aż tyle? - spytał.
-Kupisz mi jeszcze paczkę papierosów.Jungkook zebrał się i poszedł do sklepu. Przed wyjściem pocałował mnie jeszcze w policzek, na co od razu się rozpogodziłem. Ja w tym czasie wziąłem czyste ciuchy i ruszyłem pod prysznic. Smród mojego potu był po prostu obrzydliwy. Urządziłem sobie przy okazji małą saunę. Normalnie 20 minut i jestem gotowy. Tym razem zajęło mi to prawie godzinę.
Nie zauważyłem, kiedy była już 13:00. Zacząłem przygotowywać coś na obiad. Pieczona wołowina z ryżem to był dobry pomysł. Przygotowałem wszystkie potrzebne składniki i wziąłem się do roboty. Lubię gotować, choć nie zawsze mi to wychodzi.
Wstawiłem jedzenie do piekarnika i ustawiłem budzik. Dobra, nie było to takie łatwe, jak sądziłem, ale może będzie jadalne. Spojrzałem na zegarek, który wskazywał godzinę 14:30. Długo mi zeszło z tym jedzeniem, a jeszcze nie jest gotowe. Czasami po prostu nie wierzę, że można być aż tak powolnym.
Rozłożyłem się przed telewizorem i włączyłem losowy kanał. Moją uwagę przykuła prognoza pogody. Super, ulewy popołudniu i silne wiatry. Całe szczęście, że nie mam w planach żadnego wychodzenia dzisiaj.
O swojej gotowości dała znać wołowina. Po całym domu roznosił się cudowny zapach mięsa. Czyli to, co kochałem jeść najbardziej. Mój brzuch zaburczał, domagając się posiłku. W pewnym momencie zaczęło mnie aż skręcać z głodu. Nałożyłem sobie dość sporą porcję i rozmarzyłem się na sam widok tych pyszności.
Mięso znikało z talerza szybciej, niż się tego spodziewałem. Jednak trochę przesadziłem z pieprzem i końcówka aż paliła mnie w podniebienie. Podniosłem się, żeby nalać wody. Po chwili zorientowałem się, że w mieszkaniu nie ma nic do picia.
Wtedy dostałem przypływu adrenaliny. Przecież Jungkook poszedł po picie około 12... Panicznie spojrzałem na wyświetlacz; 15:20. Coś jest nie tak. Przestraszyłem się nie na żarty, a ręce zaczęły mi się cholernie trząść. Pobiegłem po telefon i wybrałem numer Kooka.
Jeden sygnał. Drugi. Trzeci. Dziewiąty.
I tak parę razy.W końcu poddałem się i zadzwoniłem do V.
-Halo? - odebrał po pierwszym sygnale.
-Jungkook zniknął, wyszedł do sklepu około 3 godziny temu i nie wrócił. Do tego nie odbiera telefonu, musisz mi pomóc - powiedziałem na jednym wdechu, a moje ręce zaczęły się jeszcze bardziej trząść.
-Biegnę na kamień go poszukać, a potem pobiegam po mieście, jakby co to dzwoń - zawołał V i się rozłączył.W ekspresowym tempie ubrałem buty i wybiegłem z mieszkania. Pierwszym odwiedzonym miejscem był pobliski sklep. Sprzedawczyni jednak nie widziała go dzisiaj. Podobnie było w czterech innych. Zacząłem biegać po dzielnicach Seulu i zaczepiałem przechodniów, pytając czy go nie widzieli i pokazując jego zdjęcie na telefonie.
Byłem cholernie przerażony. Po mojej głowie chodziły same czarne scenariusze. Po dwóch godzinach biegania i szukania, prawie każda miajana osoba przypominała mi Jungkooka. Jestem pewny, że oszalałem.
Hoseok i Jin zgłosili zaginięcie na policję, jednak ja szukałem dalej. Byłem cholernie wykończony, ale nie mogłem się tak po prostu poddać. Deszcz i wiatr nie przeszkadzały mi w dalszych poszukiwaniach.
Godzina 20:45, będąc prawie 15 km od domu, wciąż go szukałem. Sam, chłopaki opuścili. Tylko Tae jeszcze chodził po mieście ze zdjęciem młodego i pytał o niego przypadkowych ludzi.
Poczułem jak w jednej chwili mój świat się zawalił. Nie mogę pozwolić, żeby coś mu się stało. Nie przeżyłbym tego. Jestem za niego odpowiedzialny, miałem mu pomóc, a zawiodłem. Jestem zwykłym kretynem. Jak mogłem do tego dopuścić!? Nienawidzę siebie za to.
Poczułem w sercu straszne ukłucie, gdy Jungkook znowu nie odebrał telefonu. Który to już raz dzwonię? Napewno ponad siedemdziesiąty.
W pewnej chwili straciłem nadzieję na to, że znajdę dzisiaj jedną z nielicznych osób, dzięki którym jestem szczęśliwy. Zrezygnowany ruszyłem do domu. Oczywiście, zaczepiając każdą napotkaną osobę. Ubrania były bardzo ciężkie pod wpływem dużej ilości wsiąkniętej wody. Natomiast wiatr był tak silny, że rzucał mną po całym chodniku.
Przekroczyłem próg cały zalany łzami i wykończony tym bieganiem. Zegarek wskazywał 23:30. Przebrałem się w suche ciuchy i poszedłem do salonu.
Otworzyłem piwo i wlałem w siebie całą butelkę na raz.
- Jungkook... - zaszlochałem cicho, sięgając po kolejny alkohol. W barku miałem małą kolekcję soju. Wziąłem najmocniejszy, jaki tylko znalazłem.Wlałem go sobie do zwykłego kubka i wypiłem. To było obrzydliwe, ale chciałem się najebać, żeby o tym wszystkim zapomnieć. Litrowa butelka zniknęła w jakieś 40 minut.
Zatoczyłem się na kanapę i schowałem twarz w dłoniach. Jak na zawołanie, zacząłem panicznie płakać. Po prostu, z bezsilności. Czułem się jak skończony śmieć. To nie powinno mieć miejsca, dlaczego wcześniej nie zauważyłem jego zniknięcia!? Tydzień jesteśmy razem, a ja już nawaliłem.
Chciałem się ukarać za to wszystko. Chwiejnym krokiem wstałem z kanapy i podszedłem do lustra. W głowie słyszałem jakieś niewyraźne szumy, jednak bardzo głośne. Zlekceważyłem je i stanąłem naprzeciwko lustra.
-Jungkook... kochanie - zaszlochałem głośno - ja cię znajdę, obiecuję.Po wypowiedzeniu tych słów z całej siły uderzyłem głową w lustro. Rozpadło się ono na kilkanaście kawałeczków. Zrobiłem dwa bardzo chwiejne kroki do tyłu i poczułem jak upadam. Jednak ktoś mnie uratował przed spotkaniem z podłogą.
To był Jungkook. Zobaczyłem jego przerażoną twarz i jak rusza ustami. Jednak ja nic nie słyszałem, a obraz zachodził mi mgłą. Widziałem, jak coś do mnie krzyczy, ale nie mam pojęcia co dokładnie. Zanim całkowicie straciłem przytomność, zauważyłem na jego brwi rozcięcie i spływającą krew po jego twarzy.
Potem było już tylko ciemno.
-----
Poryczałam się na filmiku z medii, więc w wyniku emocji dałam rozdział wcześniej niż planowałam 💔
CZYTASZ
Let Us Live || Yoonkook
FanfictionPozwólcie Nam Żyć. | Let Us Live. Opowiadanie pisane z dwóch perspektyw: Min YoonGi oraz Jeon JeongGuk -Gdzie on się szlaja!? -krzyknął Rapmon będąc już na granicy swojej cierpliwości. -Ktoś idzie -powiedziałem słysząc czyjeś kroki zza krzaków. -Moż...