16

191 26 6
                                    

- WRESZCIE - krzyknął Calum kiedy wpadliśmy do sali odlotów. Obok niego stał Michael, który był wyraźnie zdenerwowany. Wyżywał się na swoich biednych, króciutkich niczym paróweczki paluszkach; strzelał i wyginał nimi na wszystkie możliwe strony. Stupał też stopą o podłogę, ale robił to chyba nieświadomie. W każdym razie - strach było się do niego odezwać, bo w każdej chwili mógł wybuchnąć.

- Gdzie Luke? - zapytał zadyszany Ashton, wciąż trzymając moją walizkę. Co do mojej piżamy - cóż, zarzuciłam na siebie bluzę Asha. Zakryła ona moją ubrudzoną od pasty do zębów koszulę nocną, jednak i tak nie czułam się zbyt pewnie. Miałam na sobie superstary, które przez ostatnią ulewę zamieniły się z białych... w czarne. Miałam je wyczyścić dzisiaj rano, ale wyszło jak wyszło. Przynajmniej nauczyłam się żeby nie odkładać rzeczy na ostatnią chwilę.

- Wstała, śpiąca królewna - prychnął Mike.
- To nie ja mam różowe włosy - odpowiedziałam wrednie się uśmiechając.
- Przestańcie - powiedział zniecierpliwiony Ashton. - Gdzie do cholery podział się Luke?!
- Dają sobie radę - odparł Calum popychając nas w stronę wyjścia. - A teraz idziemy grzecznie szeregiem, no już, razdwatrzy!
- Nie jesteśmy dziećmi... - wtrącił oburzony Mike. - ...to znaczy nie wszyscy.

Pominęłam jego słowa, które ewidentnie były skierowane w moją stronę. Moją uwagę przykuły te, które wypowiedział Calum.

- Um, Cal, co masz na myśli mówiąc "DAJĄ sobie radę"? - zapytałam, jednak nie dostałam odpowiedzi. Chłopak zaczął krzyczeć, że nie zdążymy i że musimy się pospieszyć.

Jakiś czas później siedzieliśmy już spokojnie w samolocie. To znaczy chłopcy siedzieli spokojnie, bo ja siedziałam jak na szpilkach. Nikt nie chciał udzielić mi żadnych informacji o Luku, którego jak nie było, tak nie ma. Nie przepadam za nim, ale nie chcę też żeby coś mu się stało. Marne były moje próby dowiedzenia się czegokolwiek, bo za każdym razem Cal mnie zbywał, a do Michaela nie miałam zamiaru się odzywać. Natomiast Ashton... on spał jak zabity. Zasnął kiedy samolot ledwo co wystartował.

I takim oto sposobem siedziałam niespokojnie bez osób do których mogłabym się odezwać. Rozejrzałam się w celu znalezienia sobie jakiegoś zajęcia i nagle zauważyłam telefon Ashtona. Bez większego zastanowienia chwyciłam go w ręce.

No tak, blokada na hasło - pomyślałam. I już miałam odstawić urządzenie, kiedy do głowy wpadł mi jeden pomysł.

ASHTON - wystukałam na ekranie i nic. Jednak się nie poddałam i próbowałam dalej.

ASHTONJESTSUPER - zero reakcji.

ASHLEYJESTSUPER - telefon się zaciął i po chwili zawiadomił, że kolejną próbę wpisania hasła mogę podjąć za 30 sekund. Odczekałam wyznaczony czas i spróbowałam po raz ostatni.

MUKEISREAL - jest! Mam to!

Chociaż muszę z nim o tym później porozmawiać...

Weszłam na snapa i zrobiłam mu zdjęcie. Dodałam kilka serduszek i opublikowałam na mystory. Chłopak się obudził, dlatego szybko zablokowałam telefon i odłożyłam na miejsce. Irwin chciał coś powiedzieć, jednak z jego ust wydobył się niezrozumiały bełkot, który od razu odchrząknął. Zamrugał kilka razy zaspanymi oczami i spojrzał na mnie.

- Ashi - mruknął, po czym oparł się o moje ramię ponownie zasypiając.

- Jesteś większym śpiochem niż ja - wyszeptałam cicho, a następnie pogłaskałam go po głowie w celu ujarzmienia jego sterczących włosów. Muszę przyznać, że było mi całkiem przyjemnie, jednak nagle Ashton się obudził i usiadł sztywno.

- Co jest? - zapytałam zdezorientowana.
- Cssiii - Irwin zasłonił moje usta swoją wielką dłonią. - Słyszysz?
- Ktoś się śmieje, ale nie rozumiem... - nie zdążyłam dokończyć zdania, bo Ashton nagle się odwrócił.
- Kobieto! Ten śmiech rozpoznam wszędzie! Lucas, ty cholero! - również się odwróciłam i zauważyłam blondyna siedzącego kilka miejsc za nami. Michael, który siedział zapatrzony w ekran swojego telefonu w ogóle nie zareagował. Calum, podobnie jak on, też nic nie powiedział.
- Hej Ashley, to ty zrobiłaś mu to zdjęcie? - zapytał roześmiany Luke mając na myśli snapa.
- Umm - mruknęłam niepewnie.
- Co ona tu robi? - zapytał Ashton na jednym wdechu. Nie za bardzo wiedziałam o co mu chodzi, więc wychyliłam się jeszcze bardziej i zauważyłam czarnowłosą dziewczynę z nienaturalnie dużymi ustami.
- Cześć Ashiii!!!! - wrzasnęła na cały samolot Arzaylea.

~~~


⭐⭐⭐&💭💭💭

photographer //5SOSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz