8

337 43 7
                                    

Pogoda była równie słoneczna co wczoraj. Szłam wolnym krokiem w kierunku hali, gdzie chłopcy mają próby. Nie za bardzo miałam ochotę tam iść, ale ostatnim razem nie zrobiłam im zbyt wielu zdjęć. Większość z nich była kiepska, a jeżeli ja robię zdjęcia, to muszą być idealne. Nawet kiedy przed obiektywem mam czterech idiotów, którzy myślą, że potrafią grać, a tak naprawdę brzmią jak wieloryby w okresie godowym - nie ma bata. Zdjęcia Ashley Hale są najlepsze.

Właśnie przechodziłam obok stoiska z gazetami. Każdego innego dnia przeszłabym obok niego obojętnie - z resztą jak zawsze - ale nie wtedy. To, co zobaczyłam, sprawiło, że momentalnie stanęłam w miejscu. Szybko wyciągnęłam z torebki portfel i wyjęłam pierwszy lepszy banknot, nie patrząc na nominał. Chwyciłam za interesujący mnie magazyn i podeszłam do pana przy kasie.

- Biorę tę gazetę, reszty nie trzeba - powiedziałam podając mężczyźnie pieniądze, który z kolei popatrzył się na mnie ze zdziwieniem - Coś nie tak? - zapytałam widząc jego minę.
- Napewno nie chce pani reszty? - powiedział, na co ja tylko parsknęłam. Następnie ruszyłam przed siebie szybkim krokiem, aby czym prędzej pogadać z chłopakami, a raczej: nawrzeszczeć na nich. Biegnąc popatrzyłam jeszcze na zegarek na mojej ręce, który wskazywał 15:10, co oznaczało, że się spóźniłam. Ostatnio nie- przychodzenie na czas to moja codzienność. Nie przejrzałam się nawet w odbiciu szyby, jak to zwykle bywa, tylko od razu pociągnęłam za klamkę i dosłownie wleciałam do środka. Usłyszałam muzykę, więc chłopcy już zaczęli próbę. Poszłam za dźwiękiem nie mówiąc nikomu zwykłego "dzień dobry", więc pewnie już jutro będę obgadywana przez cały personel jaka to jestem zła. Ale byłam taka wściekła, że w tym momencie liczyło się tylko jedno.

- CLIFFORD - krzyknęłam najgłośniej jak potrafiłam, kiedy tylko przekroczyłam próg sali prób. Chłopcy od razu przestali grać i popatrzyli się na mnie ze zdziwieniem.
- J-ja? - zapytał nieco przerażony Michael.
- Tak, ty! Co to, do cholery, ma być?! - zakrzyczałam ponownie, a następnie rzuciłam w chłopaka gazetą, która była już z resztą gdzieniegdzie zagięta, ponieważ z nerwów po prostu MUSIAŁAM coś zniszczyć.
- Magazyn - odpowiedział niepewnie.
- Och, jakiś ty błyskotliwy - uśmiechnęłam się sztucznie, jednak po chwili moja twarz znowu przybrała wyraz wściekłej kobiety z okresem. I to na dodatek, kurwa, spóźnionym!
- No i..? - ciągnął dalej Michael.
- NO I ZAJEBIŚCIE, ŻE NA OKŁADCE JESTEŚMY MY, TRZYMAJĄCY SIĘ ZA RĘKĘ!
- A, faktycznie - chłopak przyjrzał się pierwszej stronie, po czym dodał. - Nie zauważyłem.
- Dlaczego jesteś taki spokojny?! - zapytałam dosłownie tracąc siłę na cokolwiek.
- Dlaczego jesteś taka nerwowa? Przecież oboje znamy prawdę i to nam wystarczy. Poza tym, za niedługo i tak wszyscy dowiedzą się, że nie jesteśmy razem, i że to tylko niewielki i nic nie znaczący wypadek, który wydarzył się jak wracaliśmy z pizzeri.
- Jaki, kuźwa, wypadek?! - znowu zawrzeszczałam, jednak po chwili usiadłam na jednym z kilku skórzanych foteli i głośno odetchnęłam. - Wiesz, chyba masz rację... Ale błagam, napisz na Twitterze, że to nieprawda, czy coś.
- Jasne, już się robi - powiedział kolorowowłosy i wyciągnął z kieszeni iPhone'a (bo jak inaczej?). Wystukał coś na ekranie i po chwili znowu go schował. - Gotowe.
- A teraz, możemy zadać ci pytanie? - wtrącił Calum, na co Michael przewrócił oczami.
- O ile to nie zdenerwuje mnie to jeszcze bardziej, to owszem, mów - mruknęłam i usiadłam wygodniej w fotelu czekając, aż któryś z nich zacznie mówić - No, dalej - ponagliłam ich, na co popatrzyli na siebie niepewnie. Następnie wszyscy powiedzieli równo jedno zdanie tak, jakby nauczyli się go na pamięć.
- Więc... chciałabyś pojechać z nami na wakacje?

~~~

⭐⭐⭐&💬💬💬

photographer //5SOSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz