-13-

98 9 3
                                    

- Wstawaj- usłyszałem, a potem ktoś potrząsnął gwałtownie moim ramieniem- ty też. I ty. A ty to już szczególnie.

Głos należał do dziewczyny, ale na pewno nie do Kylie, choć z tego co pamiętam, była tu jedyną przedstawicielką tej płci, kiedy wybiegliśmy z kuchni. Iggy i Ari opowiedziały tylko krótko o tym, że piszą wspólnie nowy kawałek i nie mają weny. Twierdziły, że szampany bezalkoholowe pomagają bardziej, niż te alkoholowe, no a potem się rozstaliśmy. Przez całe swoje niezbyt długie życie myślałem, że świat popularnych celebrytów kręci się wokół imprez, skandali i alkoholu, a tym czasem oni preferują ten dla dzieci? Dość dziwne, dlatego nikt nie mógł się powstrzymać od śmiechu.

Uchyliłem powieki i przetarłem oczy.

- Która godzina?- zapytałem, przekręcając się na drugi bok i przykrywając się szczelniej kołdrą.

- Zbyt późna na zbędne gadanie- usłyszałem w odpowiedzi- macie szczęście, że o wszystkim pomyślałam.

Co ta za dziewczyna?

Dopiero teraz poczułem, że ktoś leży obok mnie. Uniosłem lekko głowę. Zwinięty w kulkę Cam spał przytulony do poduszki, którą zabrał śpiącemu obok Justinowi. Skończyliśmy razem. We trójkę. No nieźle.

Próbowałem przywołać w głowie wspomnienia z ostatniej nocy. Nie przypominam sobie, żebyśmy tu zostawali, a tym bardziej zasypiali.

Podniosłem się i zobaczyłem niewysoką dziewczynę z dwoma grubymi warkoczami, które opadały jej na ramiona. Szturchała leżącego na wykładzinie Dylana i krzyczała coś do niego, ale jak widać nie skutkowało. Spał, jak zabity.

- Hej?- odezwałem się, drapiąc się po głowie z zakłopotania- co się dzieje?

Odwróciła się natychmiast, obrzucając mnie groźną miną.

Albo umrę, albo zostanę kaleką, jeśli tu do mnie podejdzie.

- Niezła imprezka tu była, ja widzę- odparła poirytowana i przewróciła Dyla, trzęsąc nim, jak marakasami- jak dzieci, jak dzieci- zaczęła wymachiwać pustą butelką, którą zgarnęła przy jego nodze- dosłownie no. Wstawajcie. Koniec żartów. Musicie się zbierać. Zaraz się spóźnicie, panowie!

Dylan na wpółprzytomny otrząsnął się szybko i usiadł po turecku, rozglądając się po pomieszczeniu.

- Jestem Ross- dodałem niepewnie, szukając wzrokiem Kylie.

- Pola, ale czy to istotne? Wstawać!

- No dobrze, już dobrze- uniosłem ręce w górę, żeby dać jej do zrozumienia, że się poddaję- skąd się tu wzięłaś?

Zaczęła zbierać, jak sądzę swoje rzeczy ze stolika przy oknie.

- Mieszkam za ścianą. Ten ćwok to mój kuzyn- wskazała na Jusa- daleki, bo daleki, ale kuzyn. Nie chcę, żeby przyniósł hańbę rodzinie, więc mu pomagam.

Odwróciłem się w stronę chłopaków i zacząłem ich szturchać. Pola miała rację. Nie możemy przesiedzieć cały dzień w łóżku...lub na podłodze.

- Wstawać!- wrzasnąłem, Cam tylko otworzył oczy, spojrzał na mnie i pozdrowił mnie środkowym palcem, przekręcając się na drugi bok.

Normal team • ff mix✅Where stories live. Discover now