Wtulona w fotel obserwowałam co dzieje się na drodze. Żadne z nas nie odezwało się ani słowem od początku jazdy. Jedynym odgłosem przerywającym ciszę były krople deszczu uderzające rytmicznie o szyby samochodu. Już bardziej irytował mnie tylko brak komfortu przez przyklejające się do skóry mokre ubrania. Niezadowolona zaczęłam odruchowo stukać palcami po swoim ramieniu.
- No i co tam powiesz Alexsis? Jak się dzisiaj bawiłaś?
Przerwał ciszę uśmiechając się lekko. Powoli spojrzałam na niego z przymrużonymi oczami. Zmieniam zdanie. Cisza była wybawieniem. Co mi w niej przeszkadzało? Tak miło, spokojnie, prawie bym zapomniała, że Luke siedzi obok. Toć to same plusy.
Luke zerknął na mnie i parsknął śmiechem widząc moją minę. Zadowolony spojrzał z powrotem na drogę, a ja przewracając oczami wróciłam do oglądania widoku za oknem.
- No dajże spokój – kontynuował skręcając w uliczkę – Masz aż tak wielkie ego, że nie pozwala ci się do mnie odezwać?
Wciąż patrząc w dal pytałam siebie, dlaczego on wciąż do mnie gada? No za jakie kurwa grzechy? Wkurzające w nim jest wszystko. Nawet to jak oddycha. Oboje nie ukrywamy do siebie niechęci, dogryzamy sobie na każdym kroku, rywalizujemy we wszystkim, a on... zaczyna pogawędkę jakby był moim kumplem.
Z niechęcią obróciłam głowę w jego kierunku opierając się o zagłówek. Luke tym razem na mnie nie spojrzał. Całkowicie skupił się na drodze, jednak po jego zaciśniętych na kierownicy dłoniach wywnioskowałam, że już był gotowy do kłótni.
- Nie chciałam się odzywać, aby nie zaczynać kolejnej dyskusji z wkurzającym kretynem, czego nie rozumiesz? – zaczęłam zgryźliwie, ale szybko się opanowałam – Czy to tak wiele, że chcę abyś dał mi spokój chociaż na chwilę? – tym razem nie podnosiłam głosu. Naprawdę byłam zmęczona tym dniem i chciałam tylko w spokoju wrócić do domu. Niestety Pan Dupek nie potrafił przyjąć tego do wiadomości i musiał denerwować mnie przy każdej możliwej okazji.
Znów odwróciłam się do okna, nie zamierzając kontynuować dyskusji. Westchnęłam i spojrzałam na rozjaśniające się niebo. Jasne promienie słońca przebiły się przez przysłaniające je wcześniej, ciemne chmury. Przyglądałam im się zawsze, gdy chciałam zapomnieć o martwiących mnie sprawach i to samo postanowiłam zrobić teraz.- Wciąż myślisz o Davidzie?
Tym razem jego głos był dziwnie spokojny. Zaskoczona pytaniem zerknęłam na Luke'a. Wydawał się być poważny i nic nie wskazywało, aby miał zamiar znów mi dogryźć. Wciąż milcząc spuściłam wzrok i zaczęłam nerwowo bawić się palcami. Jeszcze nigdy nie byłam tak zdołowana jak dziś. Dziwiłam się jak jeden chłopak mógł tak zmieniać mój nastrój. Byliśmy parą kawał czasu i nie wyobrażałam sobie życia z nikim innym. Byłam taka szczęśliwa... Moje oczy lekko się zaszkliły. Tak bardzo tęskniłam za jego ciepłem, jego szczerym uśmiechem.
- Ech, Alexis... – zaczął, wciąż patrząc na drogę. Szybko się opanowałam, aby nie zauważył zbierających się do moich oczu łez. Spojrzałam na niego beznamiętnie, nie pokazując już więcej jak słaba jestem. - ...Nie powinnaś się nim przejmować. Naprawdę. – przez chwilę jeszcze miał otwarte usta, namyślając się co lub czy w ogóle coś dodawać. W końcu zdecydował się zamilknąć i rozluźnił się na fotelu. Nagle poczułam od niego bijący spokój. Obserwowałam go jak łagodnie prowadzi auto. Chyba pierwszy raz w życiu nie widziałam w nim wroga.
- Wiesz... nie masz się o co martwić. – powiedział entuzjastycznie Luke i rozluźnił się trochę. – Żaden chłopak o zdrowych zmysłach by cię nie zostawił. – dodał stanowczo - Jesteś zbyt straaaszna. – zadrżał specyficznie i zagestykulował wolną reką. Luke spojrzał na mnie uśmiechając się szeroko, a ja odwzajemniłam uśmiech, mierząc go przez chwilę wzrokiem.
- Jak zawsze jesteś dupkiem. - Prychnęłam cicho i odwróciłam wzrok wciąż unosząc kąciki ust. Luke roześmiał się i przydusił pedał gazu.
Właściwie to... ten idiota zaczynał się robić całkiem znośnym.
♣
- Wóz zajechał Królowo.
Blondyn zatrzymał się przed moim domem i kłaniając się lekko, teatralnie machnął ręką. Potrząsnęłam głową i nie dodając nic, sięgnęłam po plecak. Wysiadłam z samochodu, jednak zanim zamknęłam drzwi, odezwało się moje sumienie. Schyliłam się na moment i zagryzając wargę spojrzałam niechętnie na blondyna.
- Dziękuję.
Przez chwilę widziałam w jego oczach zaskoczenie, ale szybko zastąpił je pewny siebie uśmieszek.
- No proszę, proszę. Spodziewałem się głośno zatrzaśniętych drzwi, a tu... - przerwał, nie spuszczając ze mnie wzroku. – Kurde... zdecydowanie daję twoim cyckom 9/10.
Nagle skulił się i chichocząc pod nosem przycisnął gwałtownie gaz, nim zdążyłam w jakikolwiek sposób zareagować. Prędko odjechał z otwartymi drzwiami, a ja z niesmakiem patrzyłam jak auto zatrzymuje się trzy domy dalej. Kiedy Luke wysiadł, pomachał do mnie radośnie. Moją odpowiedzią były dwa faki skierowane do jego osoby. Chłopak roześmiał się tylko i jakby bojąc się, że zacznę go gonić, wbiegł prędko do domu. Zrobiłam to samo, ze znacznie poprawionym dzięki niemu humorem.
♣
Kiedy tylko otworzyłam drzwi usłyszałam jak wielkie cielsko mojego psa stacza się ze schodów by mnie przywitać. Nim się obejrzałam kundel dopadł do mnie i merdając wesoło ogonem stanął pomiędzy moimi nogami, gotowy do pieszczoch. Od razu schyliłam się nad nim, dokładnie drapiąc jego grzbiet.
- Tu jest moja bestia! – zawołałam czochrając jego długą sierść coraz szybciej, aż pupil przewrócił się na plecy ukazując brzuch, który potrzebował dopieszczenia.
- No wreszcie Alex! Masz ochotę na sernik? Wyszedł cu-dow-ny. – Ciocia Hannah powitała mnie z pełną buzią, mrugając do mnie radośnie. To w niej kochałam, zawsze rozpromieniona i pogodna. Po prostu chodzący optymizm. Za każdym razem potrafiła mi poprawić humor. Dzięki niej, wchodząc do domu, czułam się całkowicie odcięta od świata. Byłyśmy tylko my.
Spojrzałam na nią, wciąż głaszcząc czworonoga. Tym razem spięła swoje blond loki w kok, odsłaniając tym samym swoją okrągłą twarz, którą zwykle przysłaniały rozpuszczone włosy. Obserwowała mnie swoimi roześmianymi, zielonymi oczami, czekając na odpowiedź.- Może później, najpierw się przebiorę. – Wskazałam na siebie wymownie, obdarowując ją uśmiechem.
- Ach, no fakt. – przytaknęła wskazując na mnie widelczykiem. Nagle uniosła brew i zmierzyła mnie tym swoim dziwnym spojrzeniem. – Świeciłaś tak cyckami całą drogę? –Zachichotała zasłaniając pełne usta ręką.
-Ha. Ha. – spaliłam buraka i czym prędzej poszłam zmienić mokre ubrania.
- Ale nie masz się kochanie czego wstydzić! Ja to byłam płaska w twoim wieku. Serio, nie było tam nic.
Zawołała, kiedy wchodziłam po schodach. Momentalnie uderzyłam się otwartą ręką w czoło,zażenowana, ale i rozbawiona jej zachowaniem. Weszłam do pokoju i z radością zrzuciłam przemoknięte ciuchy i ubrałam pidżamę. Co prawda, była dopiero 18,ale i tak nie miałam ochoty nigdzie wychodzić. Marzyłam, aby wreszcie położyć się w łóżku i zostawić ten dzień za sobą.
Z ulgą opadłam na poduszki i przyciągnęłam jedną z nich do siebie. Zrelaksowana, wtuliłam się w poduszkę, próbując jak najszybciej zasnąć.♣
"Na pewno będzie w tym tygodniu" <-- Mi to można zaufać xD
No cóż, rozdział trochę spóźniony przez wyjazd, ale ważne że jest :)
Następny postaram się napisać jeszcze przed kolejnym wyjazdem (czyli w tym tygodniu) i może dodam coś jak znajdę tam wifi :DNa razie zostawiam imię psa nieznane, możecie wymyślić dla niego imię. (Ufam bardziej wam niż moim znajomym).
❤ Gwiazdkujcie. Komentujcie. Obserwujcie i Kochajcie ❤
♣
CZYTASZ
I'm idiot you adore ||L.H.
FanfictionAlexis Tier wydaje się być dziewczyną, która bez najmniejszych skrupułów zabrałaby dziecku zabawkę i jeszcze śmiałaby mu się w twarz. Jest zadziorna, żywiołowa i niesamowicie wredna. Trudno znaleźć w szkole osobę, która byłaby na tyle szalona, aby s...