Rozdział 14

1.5K 79 9
                                    

*Urocza piosenka i twarzyczka Luke'a  ^ *


Luke's POV

Dziewczyna stała z boku, oparta o kasztanową framugę. W ciszy obserwowała jak szkolna pielęgniarka dezynfekowała rozcięcie. Pomimo starań i tak syknąłem, kiedy wilgotny wacik znalazł się bezpośrednio na mojej ranie.

- Na szczęście nie wygląda poważnie. Raczej nie będziesz musiał jej zszywać. – słysząc delikatny głos pielęgniarki, odwróciłem wzrok od Alexis i spojrzałem w ciemne oczy kobiety. Obdarowała mnie szczerym i łagodnym uśmiechem jak to miała w zwyczaju. Zawsze promieniała radością, niezależnie od tego kiedy się ją spotkało. – Przyniosę coś ze stołówki, abyś mógł sobie zrobić zimny okład.

Z lekkością wstała z kozetki i opuściła gabinet, zostawiając mnie i Alexis w krępującej ciszy. Wyrzuciłem wacik i powoli podszedłem do niewielkiego lustra. Dokładnie przyjrzałem się swojej twarzy i (całe szczęście) nie tak tragicznie spuchniętej wardze.

- Wyglądam jakbym wstrzyknął sobie botoks. - Jęknąłem i z żalem spojrzałem na dziewczynę, która od razu parsknęła widząc moją szczenięcą minę.

- Nie przesadzaj. Nie jest tak źle. – odpowiedziała z uśmiechem i przyjrzała się mojej twarzy. Zmarszczyła brwi i z zamyśleniem postukała palcem o swoje usta. – No... może trochę przypominasz Nicki Minaj.

Dziewczyna szturchnęła mnie w ramię i niewinnie wytknęła język, widząc moją niezadowoloną minę. Nie mogłem się nie uśmiechnąć, widząc jej rozbawione oczy. Ponownie spojrzałem w lustro i żartobliwie wypiąłem pośladki.

- No to zostaje mi już tylko tyłek do powiększenia. – Odparłem dumnie, co wywołało uśmiech dziewczyny.

- Myślę, że możesz spokojnie robić za jej sobowtóra.

Zerknąłem na stojącą obok mnie Alexis. Jej twarz była łagodna, a towarzyszący jej uśmiech tylko dodawał jej uroku. Czułem się szczęśliwy widząc ją w takim humorze. Wydawała się być zupełnie inną dziewczyną, niż tą, którą przedstawia ludziom.

- Słuchaj... - Zacząłem niepewnie, ale w tym samym momencie pielęgniarka weszła do gabinetu, przerywając mi.

- Znalazłam dla ciebie jakieś mrożone warzywa. Opuchlizna szybciej zejdzie. – odezwała się pogodnie i podała mi zmrożoną torebkę, którą przyłożyłem do rozciętej wargi. Od razu poczułem ulgę na rozpalonej skórze. Podziękowałem za pomoc i razem z dziewczyną opuściliśmy pokój.

Ponownie nastała miedzy nami cisza, którą przerywał jedynie odgłos jej wysokich obcasów. Zauważyłem, że jest zamyślona i dobrze wiedziałem kto zakrząta jej myśli.

- Zamierzasz coś z tym zrobić?– Zapytałem beznamiętnie. Dziewczyna tylko na mnie zerknęła i milczała dalej. – Może i nie słyszałem o czym dokładnie rozmawialiście, ale widzę, że... boisz się go.

Alexis przystanęła. Sprawiała wrażenie zaskoczonej, że to zauważyłem, a przecież to było tak cholernie widoczne. Speszona odwróciła ode mnie wzrok. Widziałem jak zagryza wargę i wydaje się walczyć sama ze sobą.

- Ja... dziękuje ci za to co dzisiaj zrobiłeś... ale nie musisz się już więcej wtrącać. Poradzę sobie. – Jej ostatnie słowa nie wydawały się wypowiedziane do mnie. Jakby chciała wmówić to samej sobie.

Minęła mnie obojętnie, a ja poczułem jak znów ja tracę.

Prawdziwą Alexis.

- Alexis proszę cię! Jak długo zamierzasz udawać?!

Zachwiała się, ale postanowiła iść dalej. Nie mając wyboru chwyciłem ją za rękę i obróciłem w moją stronę. Nie miała zamiaru spojrzeć mi w oczy. Uparcie patrzyła w bok, zaciskając pięści.

- Nie musisz taka być.

- Właśnie, że muszę! – wtrąciła ostro. Wreszcie na mnie spojrzała, ale w jej oczach widziałem smutek. – Nie rozumiesz. Nie chce znów taka być...

- Ale jaka? Powiedz o co chodzi.

Nie odpowiedziała mi. Znów odwróciła wzrok i zabrała rękę z lekkiego uścisku. Odeszła bez słowa i nic nie wskazywało na to, aby się zatrzymała.

Westchnąłem ciężko i bezsilnie oparłem się o ścianę. Torebka, którą ściskałem w ręce zaczynała się rozmrażać, a kapiąca z niej woda tworzyła coraz większą kałużę tuż obok mnie.

Znów czułem jak się oddala. Za każdym razem, gdy nasz kontakt się poprawiał, musiałem coś spieprzyć. Zagryzłem usta w wściekłości, ale szybko tego pożałowałem kiedy ból wrócił. Zirytowany przywarłem torebkę do rany.

Alexis skrywała tak wiele, a ja nie mogłem poznać żadnej z jej tajemnic. Byłem bezsilny i w żaden sposób nie mogłem jej pomóc. Chciałbym, aby wiedziała, że ma we mnie wsparcie, ale póki będzie mnie odpychać... nie będę mógł nic zrobić.


Nawet nie wiecie jak fajnie się pisze z perspektywy Luke'a. Taki uroczy, zakochany chłopak. (Niech ktoś się we mnie tak zabuja :/ )

A więc... spięłam poślady, aby napisać dla was rozdział jak najszybciej w nowym roku, ale wyszło jak wyszło xd Raczej krótszy niż zwykle, ale chociaż nie musieliście czekać 2 miechy :P

Naprawdę postaram się robić mniejsze przerwy, może uda mi się poszaleć z ff w ferie i chociaż napisać na zapas :/

Jeżeli są tu jacyś fani Shawna Mendesa to komentujcie, bo może wkrótce pojawi się nowy fanfik ^^
Chcę wiedzieć czy ktoś z was będzie zainteresowany.

Gwiazdkujcie. Komentujcie. Obserwujcie i Kochajcie


I'm idiot you adore ||L.H. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz