Rozdział 11

1.7K 90 15
                                    

Obudziłam się z lekkim bólem głowy i zapchanym nosem. Przeklnęłam w myślach, ale nic już nie mogłam na to poradzić. Zwlekłam się z łóżka i poszłam do łazienki.

Od razu zauważyłam ciemne wory pod oczami, które robiły mi się zawsze, nie zależnie od rodzaju choroby. Przyglądałam im się chwilę z grymasem, po czym opłukałam twarz chłodną wodą. Umyłam porządnie zęby, jednak okropny niesmak w ustach, wciąż mnie nie opuszczał.

Markotnie podeszłam do wanny i napuściłam wodę. Wlałam do niej dwie pachnące buteleczki i różowe sole do kąpieli. Miałam ochotę na chwilę relaksu, więc z radością zaciągnęłam się ich owocowym zapachem.

Cofnęłam się do pokoju i wyciągnęłam z szafy jakieś wygodne ciuchy. Czarne legginsy, białą tunikę i ciemną, co prawda za dużą, ale cudownie miękką bluzę. Zabrałam jeszcze bieliznę i wróciłam do pomieszczenia, w którym zdążyło już zaparować lustro.

Zamknęłam za sobą drzwi i weszłam do wypełnionej gorącą wodą wanny. Zrelaksowana zamknęłam na chwilę oczy. Zanurzyłam się po brodę, rozkoszując się chwilą przyjemności. Ciepły prąd przebiegł moje ciało, rozluźniając je jeszcze bardziej. Wypoczęta, otworzyłam oczy, obserwując utworzoną pianę.

Zgarnęłam ją i zaczęłam bawić się jednym z białych pagórków, zakreślając na nim małe spirale.

Mimowolnie, wspomnienie o wczorajszym dniu wkradło się do moich myśli.
Delikatnie uniosłam kącik ust, tworząc coraz większe okręgi.

Nigdy nie widziałam Luke'a takiego szczęśliwego.

Nie w mojej obecności.

Zawsze był wredny i cieszyło go uprzykrzanie mi życia, a teraz...to było coś zupełnie innego.

W jego oczach nie dostrzegałam chłodu, którym tak często mnie obdarzał.

Zmienił się.

Nie był już moim wrogiem.

Mogłabym go nawet nazwać kimś bliższym.

A może to ja się zmieniłam?

Martwiłam się o niego, zawracałam sobie nim głowę, a nawet przylazłam do niego, aby upewnić się, że nic z nim nie jest.

Nigdy wcześniej bym tego nie zrobiła.

Nawet bym o tym nie pomyślała!

A jednak coś się między nami zmieniło.

To nie był ten sam Luke, którego poznałam.

Jego zachowanie, wzrok, dotyk...

Czasem nawet zaczynałam podejrzewać, że...

Wzdrygnęłam się na samą myśl.

Nie wyobrażaj sobie za wiele.

Potrząsnęłam głową i przetarłam twarz mokrą dłonią.
Piana już prawie znikła, więc wyszłam z wychłodzonej już wody. Owinęłam się ręcznikiem i stanęłam przed lustrem. Niespodziewanie dostałam napadu kaszlu, więc męczyłam się z nim, aż nieprzyjemne drapanie w gardle nie zniknęło. Złapałam za brzeg umywalki, drugą ręką ścierając łzy, które napłynęły mi do oczu. Z obrzydzeniem zobaczyłam jak moja twarz zdążyła poczerwienieć z wysiłku, idealnie dopasowując się teraz do moich rudych kłaków.

Otworzyłam małą szafkę i wciągnęłam z niej opakowanie tabletek na ból gardła. Połknęłam dwie z nich i doprowadziłam się do porządku. Ubrałam przygotowane wcześniej ciuchy, a włosy zawinęłam w turban.

Wypuszczając opary na niewielki korytarz, wyszłam z łazienki. Pomimo ciepłych ubrań, czułam różnicę temperatury w pomieszczeniach. Ciarki przeszły po moich plecach. Przeciągając się zeszłam po schodach, po czym minęłam śpiącego Cookiego. W żaden sposób nie zareagował na moją obecność, więc mogłam spokojnie wejść do kuchni.

I'm idiot you adore ||L.H. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz