Rozdział 15

1.4K 67 6
                                    


Wraz z ostatnim słowem nauczyciela, opuściłam salę gimnastyczną. Znacznie wyprzedzając dziewczyny skierowałam się do szatni, ledwo powstrzymując buzujące we mnie emocje.

Nie mogłam znieść spojrzeń, które posyłał mi Luke przez całą godzinę. Za każdym razem wydawały się wyrażać co innego, przez co sama się gubiłam, a jego zachowanie tylko zżerało mnie od środka. Smutek, dezaprobata, niechęć... irytował mnie coraz bardziej z każdą sekundą.

Najszybciej jak mogłam przebrałam się, próbując nie zwracać na siebie większej uwagi. Nie potrzebowałam szeptania po kątach, że znowu mam jakieś humorki i problemy ze sobą. Prędko wyszłam z szatni zostawiając za sobą energicznie plotkujące dziewczyny. W głowie wciąż miałam słowa Luke'a, które tak bardzo mnie dotknęły.

Uświadomił mi jak bardzo się myliłam.

Przerażała mnie myśl, że przejrzał moją grę. Wiedział, że jestem sztuczna, a fakt, że może o tym wiedzieć więcej osób, tylko rujnował mnie od środka.
Czułam jak wszystko ucieka mi spod kontroli.

Wszystko co budowałam... sypało się na moich oczach.

Czując jak wzrasta mi tętno, czym prędzej przeszłam przez jeszcze puste korytarze i wpadłam do łazienki. Zatrzasnęłam za sobą drzwi i podenerwowana oparłam się o umywalkę. Zacisnęłam na niej dłonie i spuściłam rozżalona głowę, pozwalając by włosy oplotły moją twarz. Mocno zacisnęłam powieki, jednak ból, który odczuwałam w klatce nie ustępował. Lekko drżącymi rękoma sięgnęłam do plecaka w poszukiwaniu małego pudełeczka. Równomiernie wypuszczałam i wciągałam powietrze, próbując nie stresować się dodatkowo przeszukiwaniem kieszeni. Po chwili znalazłam małe, niebieskie opakowanie. Prędko wydobyłam drobną, białą tabletkę, którą od razu zażyłam. Odkręciłam kran i zaczerpnęłam chłodnej, orzeźwiającej wody.

Jeszcze chwilę stałam nad lejącym się strumieniem, próbując jak najszybciej się pozbierać. Z bezradności przycisnęłam pięści do czoła, powstrzymując zbierające się łzy.

Wszystko się spieprzyło...

Oprzytomniałam w momencie, gdy rozbrzmiał dzwonek oznajmiający początek przerwy. Jak oparzona odsunęłam ręce od głowy i nerwowo przejrzałam się w lustrze. Szybko doprowadziłam się do ładu, świadoma że w każdej chwili ktoś może mnie zobaczyć.

Ostatni raz poprawiłam włosy, gdy do łazienki weszły dwie, roześmiane pierwszoklasistki. Powitałam je kamiennym spojrzeniem i minęłam bez słowa. Po cichu ulotniłam się, znów przybierając dobrze znaną mi maskę.

Pewnym krokiem wyszłam na pełny korytarz. Z moim szczęściem, omal na kogoś nie wpadłam. Jednak tym razem, udało mi się w porę zatrzymać.

Mój wzrok spoczął na brązowych oczach, wgapiających się we mnie z przerażeniem. Sarah stała przede mną z kubkiem kawy w ręku, zdezorientowana nagłym spotkaniem ze mną.

Skrzyżowałam ramiona, mierząc dziewczynę z góry na dół.
Było to nasze pierwsze spotkanie od kiedy wbiła mi nóż w plecy.

Od kiedy mój świat zaczął się walić.

Posłałam jej spojrzenie pełne pogardy, jednak nie miałam sił na żaden złośliwy komentarz. Czarnowłosa zacisnęła palce na plastikowym kubku, nie wiedząc jak powinna się zachować. Uciekała od mojego spojrzenia, ale bała się wykonać jakikolwiek ruch. Zirytowana jej widokiem, odwróciłam wzrok i już chciałam wyminąć ją bez słowa, ale natura odgrywanej Alexis dała o sobie znać. Nim zdążyłam pomyśleć, wytrąciłam jej kawę z ręki. Nie wzięłam nawet pod uwagę, czy napój jej nie oparzy. Desperacki krzyk dziewczyny szybko rozniósł się po korytarzu, kiedy brązowa ciesz splamiła jej modne ubranka.

I'm idiot you adore ||L.H. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz