Rozdział 8

1.4K 94 17
                                    

- Możesz mi powiedzieć co ty do cholery robisz? – Gwałtownie podskoczyłam, słysząc głos tuż przy uchu. Z krzywym uśmiechem odwróciłam się do Nicole, błądząc wzrokiem po korytarzu.

- Ale mnie przestraszyłaś... - zaczęłam zakłopotana, drapiąc się niepewnie po karku. Dziewczyna uniosła lekko brew, prześwietlając mnie swoimi ciemnymi tęczówkami i wyczekując odpowiedzi. Przejechałam palcem po wardze, zaciekle szukając wymówki na jasnozielonych ścianach.

- A więc? – Nicole oparła ręce na biodrach, obserwując mnie zaciekle. Zagryzłam wargę i znów spojrzałam w innym kierunku.

- J-ja... szukałam Luke'a. – Wypaliłam po czym przywaliłam sobie wyimaginowanym młotem w twarz.

Dlaczego to on przyszedł mi do głowy...

Zauważyłam jak źrenicy Nicole się powiększają i z niepokojącym uśmieszkiem przybliżyła się do mnie.

- A więc szukamy Lukasiaaa? – Zafalowała brwiami, a ja znów uderzyłam się w wyobraźni. Naprawdę to chwyciła? I... co to za reakcja?

- Ugh, zapomnij. Nic tu nie robię...

- Ja już tam swoje wiem!

Zmierzyłam ją podejrzliwie wzrokiem, chcąc zrozumieć co jej chodzi po głowie. Wyszczerzyła się i zaczęła kiwać na boki. Oparłam głowę na ręce, wzdychając ciężko.

- Z kim ja żyję...

Zmierzwiłam włosy i znów spojrzałam na uśmiechającą się do mnie dziewczynę. Po chwili zamarłam, zauważając Davida schodzącego właśnie ze schodów. Nim zdążyłam pomyśleć odwróciłam się na pięcie i zniknęłam w sąsiednim korytarzu. Nicole krzyknęła za mną zaskoczona, ale kompletnie ją zignorowałam. Szybkim krokiem manewrowałam między korytarzami, aż wreszcie weszłam na piętro. Chłopak nie powinien się tu cofać.

Z ciężkim sercem oparłam się o ścianę i odetchnęłam głęboko. Spojrzałam na swoje drżące ręce. Nie mogłam nad nimi zapanować. W bezradności zacisnęłam pięści.

Świetnie Alexis. Będziesz się teraz zachowywać jak wystraszony królik? Znowu chcesz przez to przechodzić?

Czułam jak łzy zbierają mi się do oczu.
Cholerne wspomnienia.
Tak łatwo było mnie osłabić.
Ze złością przetarłam oczy i zacisnęłam szczękę. Byłam tak wściekła na swoją głupotę. Co ja wyprawiam? Niby postrach szkoły, a uciekam z podkulonym ogonem!
Poczułam jak paznokcie coraz mocniej wbijają mi się w skórę. Podniosłam głowę i odepchnęłam się od ściany.


Nie mogłam dać za wygraną.

Nie tym razem.

Przetarłam oczy i z nieco większa pewnością, ruszyłam przed siebie. Musze odbudować co utraciłam. Nie mogłam tak łatwo dać się zastraszyć.

Skręciłam w boczny korytarz i poczułam mocne uderzenie. Odruchowo zamknęłam oczy i uniosłam lekko ręce.

- Patrz ja leziesz! - krzyknęłam i spojrzałam przed siebie. 

Uniosłam lekko brew nie widząc nikogo. Wreszcie przeniosłam wzrok na podłogę, gdzie siedział drobny dzieciak.
Z grymasem na twarzy masował obolałą głowę. Wyglądał na pierwszą, może drugą gimnazjum. W końcu otworzył oczy i stopniowo na mnie spojrzał. Kiedy jego wzrok spoczął na mojej twarzy, zadrżał. Dobrze wiedział kim jestem i pewnie zaklął w myślach, że to właśnie na mnie wpadł. Patrzył mi prosto w oczy, niepewny co zamierzam. W przeciwieństwie do niego, przyglądałam mu się ze spokojem.

Wyglądał mizernie. Blady, chudy, wystraszony. Miał ciemne, gęste włosy i kontrastujące z nimi jasne, szare oczy. Były takie same jak moje. Nie tylko przez kolor, ale widziałam w nich tę samą pustkę, która towarzyszyła mi przez całe gimnazjum. Wreszcie odwróciłam od niego wzrok. Nie chciałam, aby wspomnienia z tamtego czasu zniszczyły mi całkowicie dzień. Już miałam zamiar go zignorować i odejść, jednak wtedy kolejna dwójka chłopaków wbiegła na koniec korytarza. Szatyn usłyszał ich i nerwowo spojrzał w ich stronę.

Nie przejmował się już mną.

Oni przerażali go o wiele bardziej.

Kiedy gimnazjaliści go zauważyli, wstrętne uśmieszki pojawiły się na ich twarzach. Chłopak zerwał się podłogi, gotowy na ucieczkę.

Wkurzona zacisnęłam pięści.

W momencie kiedy chłopak mnie minął, złapałam go za bluzę i popchnęłam na szafki.

- Nie tak prędko gówniarzu! - wydarłam się przyszpilając szatyna. Zaskoczony patrzył to na mnie to na chłopaków, którzy stanęli zdezorientowani. - Myślisz, że ci to odpuszczę?!

Grono uczniów zebrało się wokół obserwując zaistniałą sytuację. Szeptali między sobą i na pewno krytykowali jak mogę czepiać się tego biednego dzieciaka.

Nie przejmowałam się tym.

Chciałam, aby tak mnie postrzegali.

- P-przepraszam... - zająkał się, a jego oprawcy zarechotali.

- Zamknąć ryje! - wydarłam się na nich, na co od razu zamilkli. Stali jak sparaliżowani, bojąc się, że to zaraz oni staną się moimi ofiarami.

Pieprzone bachory.

Kolejne dupki, które uważają się za lepszych i wyżywają na innych.

- Zejdźcie mi z oczu, albo skończycie jak on. - Warknęłam ciągnąc przestraszonego chłopaka za sobą. - Ruszcie się do cholery! - syknęłam do grupki, która zebrała się wkoło.
Inni się wahali, jednak większość od razu się rozsunęła, umożliwiając mi przejście. Popchnęłam szatyna przed siebie przez co mało się nie przewrócił. Złapałam go mocno pod ramię i zaprowadziłam jak najdalej od zbiorowiska.


- J-ja n-naprawdę przepraszam! Proszę... - zaczął zaciskając ręce na parapecie. - Naprawdę nie chciałem!

- Nie da się wiecznie uciekać. – Westchnęłam do siebie.

Stanęłam na rogu, uważnie się rozglądając, czy nikt za nami nie poszedł. Dzieciak zamilknął i spojrzał na mnie, próbując mnie przejrzeć. Uniosłam kąciki ust, patrząc na niego łagodnie. Jego oczy zalśniły, kiedy wreszcie zrozumiał sytuacje. Zaskoczony otworzył lekko usta, jednak szybko je zamknął i nieśmiało się uśmiechnął.

- Znikaj stąd. - Mrugnęłam porozumiewawczo i odwzajemniłam uśmiech.

- Dziękuję. - odpowiedział po chwili, swoim delikatnym głosem i nie czekając dłużej, zniknął w sąsiednim korytarzu.

Zatrzymałam wzrok na miejscu, w którym zniknął. Przyjemne ciepło rozlało się w moim sercu. Cieszyłam się, że mogłam mu pomóc. 

Zrobić cokolwiek, zamiast zignorować.


  ♣

Tak, wiem, wiem.
GDZIE JEST LUKE?!
Też za nim tęsknie, ale izi pizi lada chwila się pojawi.
Rozpieszczam teraz Alexis, moje kochane, biedne, maleńkie dziecię <3
KOCHAM JĄ OK?

Swoją drogą dzieciak z rozdziału jeszcze się pojawi. Za jakiś czas poznacie jego imię. I WYOBRAŻAJCIE GO SOBIE JAKO NAJSŁODSZE DZIECKO ŚWIATA. Ja umieram widząc go w wyobraźni. Ach, te wielkie oczyska i puszyste włosy xD
CUDO

Zostawcie za sobą jakiś znak. Gwiazdeczka, Komentarz. 

CHCĘ WIEDZIEĆ ILE WAS JEST! 

I wiem, że ten rozdział to gówno, dlatego next już w sobotę ^^

Gwiazdkujcie. Komentujcie. Obserwujcie i Kochajcie.

I'm idiot you adore ||L.H. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz