Rozdział 2

2.3K 119 6
                                    

Od początku lekcji wgapiałam się w widok za oknem. Rozmyślałam nad wszystkim, ale przede o Davidzie. Ugh, znowu to robię. Stop. Przechodzimy kryzys, to wszystko. W każdym związku nadchodzi taki moment. Muszę przestać o tym myśleć.
Westchnęłam ciężko i odwróciłam wzrok, aby móc się skupić na lekcji.

- Irytuje mnie zachowanie pewnej laski, która non stop wzdycha od początku lekcji.– Powiedział do siebie Luke, jednak wystarczająco głośno, abym go usłyszała.

Naburmuszyłam się. Wcale nie wzdycham cały czas!... chyba.
Przysunęłam się do krańca ławki i z rozmysłem westchnęłam ostatni raz, tuż przy jego uchu. Od razu cofnęłam się i oparłam na krześle, czekając z uśmiechem na reakcję blondyna. Chłopak dynamicznie odłożył długopis i odwrócił się do mnie kładąc łokieć na mojej ławce.

- Pewnie się nie zorientowałaś tępaku, ale mówiłem o tobie, więc łaskawie zamilcz i mi nie przeszkadzaj.

- Starasz się skupić na lekcji blondyneczko? Przecież to wymaga użycia mózgu, potrafisz tak? – przekrzywiłam głowę i spojrzałam na niego z zagranym zaskoczeniem.

- Niespodzianka ćwoku – prychnął i szyderczo się do mnie uśmiechnął – I wiesz co jest najlepsze? Że używam go kilkaset razy częściej niż ty. A raczej... w ogóle go używam.

- Uważasz się za geniusza? – parsknęłam mrużąc nieprzyjacielsko oczy.

- Nie tam od razu geniusza... po prostu za odrobinę... - tu zastanowił się chwilę, po czym pstryknął palcami z przekonaniem – ...z pewnością, mądrzejszego od ciebie.

- Ekhm.

Oboje zastygliśmy na moment słysząc głośne chrząknięcie nauczyciela Spojrzeliśmy po sobie, wiedząc jak przejebane mamy. Z niechęcia odwróciliśmy się do profesora, który obserwował nas z zażenowaniem.

- Kolejna lekcja, na której zajmujecie się bzdurami. Skoro tak bardzo lubicie ze sobą spędzać czas, to nagrodą dla was będzie spędzenie razem godziny w kozie, prawda?

- Ale panie profesorze my...

- Cisza panno Tier. Nie chce słyszeć żadnych tłumaczeń czy wymówek. – odwrócił się i podszedł do tablicy kontynuując zajęcia.

Bezradnie opadłam na krzesło, niedowierzając wyrokowi nauczyciela. Luke wrócił do swojej ławki i załamany oparł się o rękę. Może i godzina to nie tak wiele, ale w towarzystwie Hemmingsa to jak okrutna wieczność.
Podirytowana wsłuchiwałam się w każde słowo nauczyciela dokładnie je notując do końca lekcji. Kiedy rozbrzmiał dzwonek szybko ulotniłam się z sali. Skoro miał mi zmarnować godzinę swoją osobą, wolałam nie widzieć go do tego czasu.

  

Z niechęcią weszłam do szkolnej biblioteki. Czarnowłosa kobieta, którą widziałam pierwszy raz w życiu wypełniała jakieś papiery przy swoim biurku. Przywitała mnie z uśmiechem i wskazała kwadratowy stolik przy oknie kiedy wspomniałam o odsiedzeniu kary. Rzuciłam plecak pod nogi i rozsiadłam się, szczęśliwa z każdej chwili, w której nie musiałam oglądać Blondyneczki. Wyciągnęłam słuchawki i włączyłam playlistę mojego ulubionego zespołu. Z niezadowoleniem obserwowałam przez okno uczniów wracających do domu. Po chwili zauważyłam Davida, który radośnie rozmawiał przez telefon. Już dawno nie widziałam go w takim humorze.

- O Boże dziewczyno. Ile można się przejmować jednym facetem.

Luke patrzył na mnie z góry nie ukrywając zirytowania moim zachowaniem. Chłopak usiadł naprzeciw mnie unosząc brwi, w oczekiwaniu na jakąkolwiek odpowiedź. Zmierzyłam go wzrokiem i uniosłam odtwarzacz w ręce, widocznie podgłaśniając muzykę. Blondyn przewrócił oczami i mrucząc coś pod nosem położył nogi na stole. Starałam się go zignorować, więc wróciłam do przerwanej czynności.

I'm idiot you adore ||L.H. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz