13

429 18 2
                                    

Pov.Cassie

O dziwo rano obudziłam się wypoczęta. Nie spaliśmy chyba pół nocy z powodu uprawiania seksu i rozmów. Nie mogliśmy zamknąć swoich ust. Tematy napataczały nam się jak ślimaki po deszczu. Ale co najważniejsze wszystko sobie wyjaśniliśmy.

Obróciłam się w stronę miejsca, gdzie miałby spać Cole, ale go tam nie było. Szybko podniosłam się do pozycji siedzącej z myślą, że już poszedł, ale na podłodze były jego buty i dżinsy, więc odetchnęłam z ulgą. Chwilę później usłyszałam otwieranie drzwi od łazienki, więc wstałam i w samej bieliźnie powędrowałam do wcześniej wymienionego pomieszczenia.

A to co tam zastałam było na ostatnim miejscu przewidywanych wydarzeń.

Mianowicie zobaczyłam Cole'a grzebiącego w moich szafkach łazienkowych. Wyciągał z nich  żyletki. Jedna po drugiej.

A było ich... Sporo.

Poczułam niekomfortowy dreszcz dlatego obięłam się rękoma. Po chwili szatyn jakby wyczuł moją obecność i obrócił się w moją stronę. Po raz setny z kolei nie mogłam zachwycić się jego torsem. Był umięśniony i takie gładki w dotyku...

-Nie mogę uwierzyć, że miałaś ich tu tyle- wyprostowany wskazał palcem na śmietnik, który w 1/3 zapełniony był żyletkami- I nie mogę uwierzyć, że tego nie zauważyłem!- uderzył pięścią w ścianę. Podeszłam do niego i po prostu się do niego przytuliłam, bo co miałam zrobić?

***
- Umm, to jesteśmy jakąś parą czy coś?- zadałam w końcu nurtujące mnie pytanie. Po incydencie w łazience obiecałam mu, że więcej już tego nie zrobię.

Tak więc jemy teraz śniadanie, siedząc przy stole.

-Chociaż nie spytałem się ciebie czy chcesz być moją dziewczyną to uznaje, że od wczoraj wieczorem jesteśmy parą- uśmiechnął się. Z piskiem wstałam z krzesła i rzuciłam się na niego tak, że upadliśmy na ziemię.

Pov.Halie

-Jest lunch i zostało tylko kilka lekcji, więc na pewno nie przyjdą- powiedziałam do Astry kiedy szłyśmy do naszego stolika z tacami.

-Też tak sądzę.- odpowiedziała mi- A co się wczoraj takiego stało, że ignorujesz October'a, hm?

-Pokłóciliśmy się. Ostro. I nie wiem czy dam radę mu wybaczyć- westchnęłam. Prawda była taka, że chciałam mu wybaczyć, ale po prostu nie wiedziałam czy mogę. Wczoraj wieczorem upewniłam się co do czego.

October ma problemy z agresją.

I jeszcze to co teraz zobaczyłam: Ash wziął od niego kilka frytek, a ten złapał jego nadgarstek tak, że chłopak syknął i po prostu zabrał frytki i je zjadł. Po woli...zaczynam się go bać.

-Hej- blondynka przywitała się z chłopakami. Ja miałam z nimi już zajęcia, więc po prostu usiadłam. Czułam na sobie baczny wzrok Ocrober'a, ale i tak nie zamierzałam podnosić oczu znad talerza.

-Hej, co się stało Cassie i Cole'owi?- zapytała Astra.

-Przespali się- powiedzieli razem chłopcy. Nie kontrolowanie podniosłam wzrok i w akompaniamencie kaszlenia Ats wpatrywałam się. October'a. Chyba inni to zauważyli, bo Ashton zaraz powiedział:

-Co wy się tak na siebie gapicie? Też się pieprzyliście?- spłonęłam rumieńcem i przygarbiłam ramiona.

-Nie- warknął Octo i odszedł od stołu.

-Au!- krzyknął blondyn. Okazało się, że blondynka walnęła go stopą w piszczel.

Dobrze mu tak.

I z tą myślą odeszłam od stolika.

#Ash

-Boże, a im co?- przesiadłem się bliżej Astry. Popatrzyła na mnie dziwnie i wzruszyła ramionami. Kiedy wczoraj odwiozłem ją do domu Ats szybko się ze mną pożegnała i pobiegła do domu. W tedy już wiedziałem, że ma dziecko. Nie chciała, żebym u niej spał, potem babcia ją opierdzieliła, że nic nie mówiła o spaniu u znajomej...

Teraz miała jeszcze worki pod oczami...

-Nie wyspałaś się, huh?- zagadnąłem.

-Szczery jesteś.- prychnęła i przewróciła oczami.- Ktoś w nocy dał mi nieźle popalić i nie mogłam spać- westchnęła. Czyli to prawda.

Astra ma dziecko.

Postanowiłem zmienić temat i nie drążyć za bardzo.

-Urwiesz się ze mną?- kurwa, miałem zapytać o co innego! Blondynka spojrzała na mnie z pełną buzią-Wyglądasz jak chomik, który się czegoś przestraszył.- zaśmiałem się. Astra się uśmiechnęła, ale szybko potem zakryła usta dłonią przypominając sobie o zmielonej kanapce w jej buzi.

-Jeśli jedziemy do ciebie to z chęcią- powiedziała po przełknięciu. Przestałem pić sok pomarańczowy i uśmiechnąłem się do niej.

-Spieprzajmy z tej budy- powiedziałem z uśmieszkiem. Dziewczyna posłała mi tylko rozbawione spojrzenie, a następnie ruszyła w stronę wyjścia.

Difficult Friendship Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz