21

429 17 1
                                    

Pierwszy raz obudziłem się tak szczęśliwy i podekscytowany. Powoli otworzyłem oczy i spojrzałem na prawo. Na moim prawym ramieniu leżała głowa Astry. Obejmowała mnie kurczowo i cicho pochrapywała. Kiedy wyznaliśmy sobie miłość dziewczyna rozpłakała się, a potem z nadmiaru emocji zasnęła gdy ją przytulałem. Dziś postaram się dowiedzieć o wszystkim. Skąd te dziecko, jak ją tam traktowali przez te kilka godzin i kiedy odkryła, że mnie kocha. To było chyba najważniejsze pytanie. Z uśmiechem odgarnąłem włosy z jej twarzy całując ją w skroń. Ats cicho westchnęła i otworzyła lekko oczy. Uśmiechnęła się ciepło i pocałowała mnie w brodę. Przeciągnęła się wydając przy tym dziwny dźwięk następnie wtuliła się we mnie bardziej.

-Dzień dobry- powiedziałem obejmując ją ramieniem.

-Dzień dobry- odpowiedziała z wyczuwalnym uśmiechem.

-Mam pytanie. I mam też nadzieję, że nie zniszczę nam przez nie piątkowego południa.- blondynka spojrzała na mnie. Położyła dłoń na mojej piersi i jeździła opuszkami palców po rozgrzanej skórze.

-Słucham cię.

-Skąd znasz to dziecko? To znaczy umm...- zastanowiłem się zamykając oczy- Czemu ono jest dla ciebie takie ważne? October powiedział, że miałaś łzy w oczach gdy je zobaczyłaś.- westchnęła. Przetarła palcami i wypuściła powietrze nosem.- Czy to jest twoje dziecko?- wyszeptałem gdy długo nie odpowiadała. Spodziewałem się najgorszego. Dziewczyna jednak szybko odsłoniła oczy i zmarszczyła brwi.

-Nie! Na Boga, nie!- powiedziała głośno, a mi kamień spadł z serca.- Lili znalazłam na ulicy, wiesz?- w jej oczach stanęły łzy, a ja otworzyłem szerzej oczy- Była przemarźnięta,a becik w którym była był kilka domów od mojego. Była biała, na początku myślałam, że śpi, ale ona straciła przytomność. Gdyby nie ja trzy dniowe dziecko mogło by po prostu umrzeć- z jej oczu poleciało kilka łez- Zabrałam je do szpitala. Zajeli się nią bardzo dobrze, a ja z rodzicami w tym czasie załatwiałam wszystkie sprawy z nią związane. Podobno jej matka była prostytutką, nie żywiła do niej nic oprócz nienawiści, bo przez nią straciła pracę. Ojciec był nieznany. Rodzice nie dali by rady z drugim dzieckiem, więc przypomniałam sobie, że państwo Carter, rodzice Thom'a starają się od kilku lat o dziecko. Długo się nie namyślali- wciągnęła powietrze. Ja nie mogąc uwierzyć w historie, po prostu wycierałem wszystkie łzy lecące z jej oczu.- Podpisali papiery o adopcji w tym samym dniu. Odwiedzałam ich codziennie pomagając przy Lili przez pół roku. Potem musiałam się wyprowadzić, bo jak wiesz rodzice dostali propozycję o wiel lepszej pracy. Tak znalazłam się tutaj- westchnęła i wtuliła się we mnie. Dobrze, że powiedziała mi to wszystko. W końcu chyba jesteśmy parą, więc nie mamy przed sobą żadnych tajemnic. Chwilę później ja opowiedziałem skąd znam tamtem mini gang. Chciałem swrócić na siebie uwagę. Sprzedawałem jakieś tanie prochy i pieprzyłem się z Meredith- tą szatynką. Wybuchnąłem śmiechem na opowieść blondynki kiedy to powiedział mulatce, że jest lesbijką i kiedy Ats przyznała, że szatynka ma seksowny tyłek.
Wkurwiłem się natomiast gdy powiedziała mi, że mulat uderzył ją dwa razy pięścią w twarz. Spojrzałem na nią i znirzyłem się do jej poziomu, tak, że nasze nosy były na równi. Pocałowałem jej opuchnięty policzek i fioletowe miejsce na ustach, a następnie wyszeptałem:

-Kocham cię.

-A ja kocham ciebie.

___

Po wspólnym śniadaniu leżeliśmy na sofie. Astra wtulona w mój bok, a ja ją obejmowałem. Kilka godzin temu zadzwoniła do swojej rodzicielki z informacją, że poszła jeszcze do Halie, gdzie potem zasnęła. Cóż, blondynka dostała szlaban na miesiąc na laptopa, ale jakoś nie była tym przejęta. Tak więc leżeliśmy na sofie i oglądaliśmy już czwarty sezon Teen Wolf kiedy ktoś zadzwonił dzwonkiem do drzwi. Jęknąłem. Akurat w momencie gdy Lydia słyszała głosy w pokoju mówiące jej o haśle do zagadki. Pobiegłem otworzyć podczas gdy dziewczyna robiła popcorn.

-October? Cole? Co wy tu robicie?- zapytałem gdy zobaczyłem ich na podjeździe. Wyszedłem na wycieraczkę i zamknąłem za sobą drzwi.

-Martwiliśmy się.- odezwał się z sarkazmem Octo-Żartuję. Mieliśmy trening, a ciebie na nim nie było zboczuchu- zaśmiał się. Zmarszczyłem brwi.

-Dlaczego zboczuchu?

-Dlatego- Cole wskazał palcem okno pokazujące prawie cały salon. Spojrzałem przez nie i zobaczyłem Astrę, która stała do nas tyłem i rozmawaiła przez telefon. Była tylko w mojej koszulce, wiec było jej widać kawałek bokserek.

-Hola hola!- stanąłem zasłaniając okno sobą- Te widoki są przeznaczone tylko dla jej chłopaka- uśmiechnąłem się szeroko. Chłopcy wybałuszyli na mnie oczy.

-Żartujesz?-powiedzieli razem.

-Nie- pokręciłem ze śmiechem głową. Przybili mi po męsku piątkę i pogratulowali. Chwilę jeszcze pogadaliśmy, ale musieli już iść. Porzegnaliśmy się i umuwiliśmy się, że jutro pójdziemy na mecz hokeja o 20:00

Difficult Friendship Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz