#Ashton
Ona ma chłopaka.
Ale całowała się ze mną.
Prawie doszło do czegoś więcej.
ONA MA DZIECKO.
Ze złością kopnąłem piłkę, która wpadła do bramki z głośnym uderzeniem. Potem jeszcze jedną i jeszcze i jeszcze. Skończyłem na dwudziestu piłkach. Każdą kopałem do bramki z myślami o Astrze.
-Ashton!- odwróciłem się na głos Cole'a. Stary sobie nagle o nas przypomniał i zgrywa dobrego bohatera. Prychnąłem i odezwałem się:
-Co? Znowu chcesz nas pouczyć jak obchodzić się z dziewczynami i powiedzieć jak bardzo kochasz Cass?
-Stary uspokój się- powiedział Octo i złapał mnie za ramię. Ja natomiast szybko zepchnąłem jego dłoń i znów kopnąłem piłkę.
-Dajcie mi chwilę spokoju- warknąłem do nich i ruszyłem w stronę bramki, ponieważ piłki się skończyły.
-Ale Ash-
-Nic nie mów!- przerwałem Octoberowi nawet się na niego nie patrząc.- Ona ma kurwa dziecko! Może mi jeszcze powiecie, że to nie jej chłopak?! Jest szczęśliwa. Nie będę się wpierdalał w jej życie!- krzyknąłem ich.
-Kochasz ją!- krzyknął October. Może i tak? Co im do tego. Wiem, że Astra mi się podoba i, że chętnie bym ją pieprzył, ale też uwielbiam ją samą, a kiedy jesteśmy sami chciałbym aby ta chwila trwała wiecznie.
-Może! Nie wiem! Odwalcie się!- krzyknąłem i zacząłem wykopywać wszystkie piłki z bramki.
-Ash-
-Powiedziałem coś kurwa!- wrzasnąłem, powoli trwacąc nad sobą panowanie. Nagle nie wiadomo skąd i jak stanął koło mnie Cole i walnął mnie tą ogromną pięścią w policzek. Głowa poleciała na dół, a ja sam się zachwiałem.
-Odpierdala ci kurwa!- krzyknął z zaciśniętą szczęką.- Kochasz ją, ale nie chcesz się do tego przyznać!- zamknąłem oczy i zacisnąłem usta.- Chcieliśmy ci kurwa tylko powiedzieć, że to nie jest jej chłopak popaprańcu!- otworzyłem natychmiast oczy. Byłem zaskoczony, bo tak zazwyczaj witały się pary. Przynajmniej z tego co wiedziałem. Jednak w sercu poczułem taką nieopisywalną radość, że miałem ochotę się zacząć śmiać i wszystkich przytulać- To jej przyjaciel z Londynu cioto. Ale nie wiemy czy to jej dziecko. Nie spytaliśmy się o nie.- westchnąłem. Tego już będę musiał dowiedzieć się sam.
-Ale spójrzmy na to logicznie- zaczął Ocbtober.- Przecież gdybym ja miał dziecko nie wyjechał bym na drugi koniec świata bez niego.
-Masz rację- mruknąłem.- Sorki, że tak zareagowałem. Po prostu to nowe uczucie...
-I nie wiesz jak masz się zachować- przerwał mi uśmiechnięty Cole. Potrząsnął moim ramieniem- Terz przez to przechodzę.- zaśmialiśmy się, a następnie ruszyliśmy do szatni, aby przebrać się w stroje sportowe.
____
-A tak w zasadzie, to co jest z tobą i Halie?- zapytałem October'a gdy wychodziliśmy dwie godziny później ze szkoły. Westchnął.
-Kiedy wracaliśmy z plaży trochę mnie zezłościła i nazwałem ją suką - wyszeptał ostatnie słowo, a my z Cole'em zakrztusiliśmy się śliną. - A najgorsze jest to, że po prostu kazała mi zrobić jaskółkę i zapiąć pasy, czego nie zrobiłem więc ona zahamowała tak mocno, że poleciałem na deskę rozdzielczą.
-Ale, że twarzą?-zapytał z niedowierzeniem Cole otwierając drzwi do Range Rovera.
-Zdążyłem oprzeć się o nią dłońmi. O deskę rozdzielczą.- westchnął i trzasnął drzwiami. Zapiął pasy, a jego mina wyrażyła przygnębienie.- Najgorsze jest to, że ja do niej coś czuję...
-CO?!- przerwaliśmy mu.
-...ale nie wiem czy to to samo co wy i wasze laski.
-Stary, to da się rozróżnić- zapewnił go szatyn.
-W takim razie. Jestem zakochany w Halie Haceland.
____
Jakieś trzy godziny później byłem pod domem Astry. Na moim zegarku wybiła dziewiąta. Wysiadając z auta miałem jeszcze obawy co do tych jakże dziwnych odwiedzin, ale w końcu ruszyłem pod drzwi Astry, na górze. Światło na dole się nie paliło, więc nie było by sensu pukać. Kiedy uderzyłem kilka razy kostkami dłoni o powłokę ktoś otworzył drzwi i stanął w nich chłopak z parkingu.
-Cześć?- zapytał przyglądając się mi.
-Yyy, cześć. Jestem Ashton. Przyjaciel Astry- podaliśmy sobie dłonie. Chłopak wskazał ręką środek korytarza, więc wszedłem od razu przechodząc do sedna- Jest może Astra?
-Nie- powiedział nagle smutny- Nie ma jej już prawie od półtorej godziny, a miała pójść po kaszkę dla Lili.
-Nie odbiera?- zdziwiłem się.
-Nie. Nie odpisuje na sms-y. Ciocia i wyjek i moi rodzice poszli jej szukać.
-Czekaj....
-Thomas- uśmiechnął się.
-Czekaj Thomas. Może odbierze ode mnie- wyjąłem z kieszeni Iphona i wybrałem numer blondynki. Po trzecim sygnale ktoś odebrał. Thom rozszerzył oczy, a ja wskazałem żeby był cicho.
-Astra, gdzie jesteś?
-Ash?
-Tak- powiedziałem gdy usłyszałem jej przestraszony głos.
-Nie wiem gdzie jestem. Jest tu zimno, ciemno i mokro i pachnie stęchlizną. Ktoś zabrał mnie do czarnego auta. Jechałam z jakieś piętnaście minut. Ash boje się. Jeżeli nie ruszysz tu swojej wcale że nie ładnej dupy i nie znajdziesz mnie albo umrę, ale już niegdy się do ciebie nie odezwę.- Powiedziała zrospaczona, co chwila łkając- Na szczęście są takimi bałwanami, że nie zabrali mi telefonu. Ash?
-Tak?- byłem już w trakcie odpalania silnika.
-Pośpiesz się. Ja cię ...- nie usłyszałem dalej, ponieważ połączenie zostało przerwane.
CZYTASZ
Difficult Friendship
Teen FictionAstra,blondynka o szarych oczach,która niedługo skończy 19-naście lat jest nowa w szkole. Poznaje Halie,Cassy,Col'a,Octobera i Ashtona. Właśnie. Ashtona. Czy właśnie te osoby,a w szczególności ten chłopak zmieni życie dziewczyny? Z pozorów zwykła hi...