Powoli wstałam z łóżka. Miałam dość Ashtona. Był totalnym dupkiem i żeczywiście miał humorki jak ciężarna. Założyłam spodnie i wzięłam plecak. Zrobię wszystko żeby tylko u niego nie spać. Wstałam, pokazałam muśrodkowy palec i skierowałam się do drzwi.
-Gdzie idziesz?- kurde, nie spał. Odwróciłam się i oznajmiłam:
-Spieprzam- uśmiechnęłam się chamsko i wyszłam pomimo, że mnie wołał. Weszłam do przedpokoju i założyłam buty.
-Czekaj. Nie tomiałem na myśli.- stanął koło mnie.
-Wiesz co...masz takie humorki jak kobieta w ciąży. Bipolarny A-shi- zaakcentowałam ostatnie słowo.
-Byłaś już kiedyś w ciąży, że wiesz jak to jest?- złapał mnie za ramię. Co mu odwala?!
- Co cię to kurwa obchodzi?!- krzyknęłam. Wystawiłam mu środkowy palec i wybiegłam z jego domu.
***
Odwaliło mu już całkowicie! On jest powalony. Sugeruje, że byłam kiedyś w ciąży? Nigdy nie spotkałam się z gorszym pytaniem. Kiedy byłam już w dużej odległości od jego domu zamówiłam taksówkę, która przyjechała jakieś pięć minut później. Kierowca odwiózł mnie do domu.Leżąc już w łóżku ubrana w piżamę w smerfy zastanawiałam się jaki Ashton ma problem. Najpierw się ze sobą przytulamy, potem on do mnie przeklina, a na końcu sugeruje, że mam dziecko. Albo jest chory albo... Nie wiem co mu dolega. Nawet moja ciocia nie miała tak zmiennych humorków kiedy była w ciąży z bliźniętami!
Postanowiłam napisać do kogoś, kto z pewnością zrozumie moją sytuacje.
***
-Kochanie- ktoś szturchnął moje ramie. Otworzyłam powoli oczy. Stała nade mną moja mama i najwidoczniej próbowała mnie obudzić.-Hmm?- mruknęłam. Zasnęłam wczoraj około drugiej nad ranem i byłam totalnie nie wyspana.
-Jeżi nie wyrobisz się w ciągu pięciu minut spóźnisz się na ostatni autobus szkolny, który kursuje o 8.35- i zdałam sobie sprawę, że zaspałam, a mój budzik w telefonie nie obudził mnie, bo moja komórka była rozładowana po wczorajszej rozmowie z osobą rozumiejącą moje problemy.
Wstałam jak poparzona i pobiegłam do łazienki.
-Mamy z tatą dla ciebie niespodziankę- usłyszałam mamę zza drzwi. Otorzyłam je i oznajmiłam z szczoteczką do zębów w buzi:
-Żeszli czecie bi owiedźeć, de jeszteź w cząży, to dzły boment.*
-Nie- mama się zaśmiała- Nie jestem w ciąży. Mamy dla ciebie niespodziankę, ale ci jej teraz nie zdradzimy.
-Aha- zamknęłam drzwi i wypukałam usta. Obmyłam twarz, załatwiłam się i wyszłam z toalety. Ubrałam bieliznę, na to szarą sukienkę do kolan, zawiązałam sandałki rzymskie, wzięłam czarny plecak i zbiegłam na dół zabierając po drodze jabłko.
Zamknęłam drzwi na klucz i żegnając się z babcią leżącą na hamaku wybiegłam z ogrodu.
W autobusie byłam kilka minut później. Na uszach miałam słuchawki i słuchałam DNCE "Toothbrush". Pod szkołą byłam już piętnaście minut później niestety spóźniona na drugą lekcje.***
-Czyli nie wiesz co to za niespodzianka?- zapytała mnie Cassie, która w końcu raczyła pojawić się w szkole. Była taka uśmiechnięta i wesoła. Pierwszy raz ją taką widziałam.-Nie nie wiem- westchnęłam. Piwiedziałam dziewczyną o tej niespodziance od rodziców.- Niespodzianki moich rodziców są dość dziwne- skrzywiłam się- Ich ostatnią niespodzianką był bilet do parku linowego.
-To...fajnie- zmarszczyła brwi Cass. Wyszłyśmy powoli ze szkoły.
-Pffff było spoko, ale wolała bym kupon do Starbucksa.- zaśmiałam się.
-Spotykasz się dzisiaj z Cole'em?- zapytała Halie Cassie.
-Nie. Dziś mają wszyscy trening koszykówki.
-Ale przecież idą za nami- zdziwiła się Hal, a ja odwróciłam głowę i rezcywiście- Ashton bacznie mi się przyglądał. Prychnęłam cicho i odwróciłam się.
-Ja siedzę dziś cały czas....AAAAAAAAAAAAAA!- urwałam w połowie zdania piskiem. Na parkingu, oparty o srebrną Toyotę stał mój najlepszy przyjaciel z Anglii. Dziewczyny aż się zatrzymały, aja nie zwracając na nikogo uwagi pobiegłam z piskiem do Thomas'a i żuciłam mu się na ręce. Podniósł mnie, a ja oplątałam jego pas moimi nogami. Wycałowałam jego policzki i mocno się w niego wtuliłam.
-Cześć kruszynko- przywitał mnie, gdy stałam już na ziemi nadal przyklejona do jego torsu.
-Cześć Thomas- powiedziałam cicho i wciągnęłam jego perfumy z Hugo Bossa. Nagke się ożywiłam- Przyjechałeś z Lili?
-Zabiła byś mnie gdybym jej nie przywiózł.- pisnęłam z zachwytu. Thom otworzył tylne drzwi i wyciągnął z niego nosidełko w którym leżał mała Lila. Była większa niż istatnim razem.
-Ma już roczek- szepnęłam i wzięłam ją na ręce.
-Astra?- usłyszałam głos Halie. Nagle sobie o nich przypomniałam i uśmiechając się przepraszająco odwróciłam się z Lili na rękach.
-Przepraszam.-ze zdziwieniem zauważyłam, że nie ma blondyna- To jest Thomas, mój najlepszy przyjaciel z Londynu- wskazałam bruneta -Thomas to są moi przyjaciele, Halie, Cassie, October, Cole i gdzieś powinien być Ashton- wskazywałam wszystkich po kolei.
-Kurwa- przeklnęli chłopcy i pobiegli w stronę boiska do koszykówki.
-Co się stało?- zapytałam ze zmarszczonymi brwiami.
-Nie wiem- machnęła dłonią Cassie. Dziewczyny świetnie dogadywały się z Thomem i rozbawiały Lili. Dobrze, że nie zapytały dlaczego jestem z nią tak blisko.
Chwilę później musieliśmy się już zbuerać, bo mała zaczynała płakać z powodu głodu.
***
Niespodzianką okazało się to, że do Australii przyjechali ciocia, wujek, Thom i Lili i, że zostają na miesiąc aż do świąt. 25 grudnia nad ranem mają samolot powrotny.Całe popłudnie bawiłam się z Lilą i rozmawiałam z Thomasem. Tak bardzo brakowało mi jego obecności. Wypłakałam mu się w ramię, oplułam ze śmiechu jego koszulkę i pomiętoliłam ją kiedy zaciskałam na niej swoje dłonie ze złości. Około dziesiątej wieczorem przeszłam się do sklepu na zakupy.
Kiedy byłam już dość blisko marketu zatrzymało się przede mną czarne auto z przyciemninymi szybami i ktoś wciągnął mnie do środka.
______
A/N*Jeżeli chcecie mi powiedzieć, że jesteś w ciąży to zły moment.
Co sądzicie o rozdziale?
Wiem, taki trochę wymuszony, ale w kolejnym będzie dużo się działo!
😙😙
CZYTASZ
Difficult Friendship
Teen FictionAstra,blondynka o szarych oczach,która niedługo skończy 19-naście lat jest nowa w szkole. Poznaje Halie,Cassy,Col'a,Octobera i Ashtona. Właśnie. Ashtona. Czy właśnie te osoby,a w szczególności ten chłopak zmieni życie dziewczyny? Z pozorów zwykła hi...