Dziewczyna o nie poskromionym charakterze, spotyka rodzinę, która swoje na tym świecie przeżyła. Akcja dzieje się DOKŁADNIE 19 lat po magicznych narodzinach, naszej najmłodszej Mikaelson. Jest to opowieść o przyszłości bohaterów cudownego serialu, j...
W oczach Elijah ujrzałam iskrę rozbawienia, która, miałam wrażenie, że odbiła się również i w Moich.
*************
Elijah wyprostował się Nie odrywając ode Mnie wzroku. Kątem oka zauważyłam, że Hope jest zdziwiona zachowaniem Wuja. "Aha...czyli Elijah nie całuje codziennie dziewczyn w ręce i nie czeka bezczelnie na reakcje brata...warto zapamiętać". Staliśmy tak dłuższą chwilę. Czułam się jednocześnie zawstydzona i...i nie wiem. Fajnie było wiedzieć, że Elijah w jakiś sposób chciał Mnie "uratować" od zalotów Kola. Jego granatowa, nieskazitelna marynarka doskonale opinała jego ciało. Biała koszula i czarny granat odznaczały się na Jej tle.Hope otrząsnęła się. Widząc to, nie tracąc jego oczu z Moich delikatnie odebrałam Swoją rękę. Nie chciałam przestać patrzeć w Oczy Elijah. Były tak głęboko brązowe jak zapamiętałam z nocy balu.
-Czy Tenebris mogłaby się u nas zatrzymać na kilka dni?
Brunet niechętnie stracił Mnie z oczu i spojrzał na bratanicę.
-Jak dla Mnie, nie ma żadnej przeszkody. Jednak Twój ojciec, Moje drogie dziecko, zapewne jakąś znajdzie.
Hope przewróciła oczami. Rzuciła swoją skurzaną torbę na sofę.
-Gdzie On jest?
Zapytała jakby z rezygnacją. Ale po chwili wyprostowała się. Jakby przyszła Jej jakaś myśl.
-W salonie, na górze.
Hope złapała Mnie za rękę i pociągnęła w stronę schodów. Szybko pokonałyśmy kilka pięter. Hope biegła zdeterminowana. W końcu dotarłyśmy do dwu pokojowego salonu, na końcu którego przed płutnem stał Klaus i malował.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Puściła Moją dłoń i podeszła do Klausa od tyłu. On wiedział, że jesteśmy w pomieszczeniu. Wiedział też, że podchodzi do niego córka, ale jakby nie mógł przestać malować. Kiedy na niego patrzyłam widziałam to. Wszystkie jego emocje. W każdym pociągnięciu, kolorze była inna emocja. Ta pasja. Naprawdę. Mogłabym w tedy patrzeć godzinami jak maluje z tą pasją. Hope wreszcie była blisko. Zatrzymała się nie pewnie. Stała tak przez kilka dłuższych sekund. W końcu przytuliła Klausa od tyłu. Hybryda, jakby za pstryknięciem, które budziło z hipnozy, odłożył pędzle byle gdzie, odwrócił się do córki i przytulił Ją.
-Co się stało Mój Mały Wilczku?
-Nic.
Wtuliła się mocniej.
-Przepraszam.
Klaus odsunął się na tyle by widzieć jej szkliste już oczy, nie wypuszczając ramion córki.
-Za co Kochana?
Zapytał wycierając kciukiem spływającą po Jej policzku łzę. Hope wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się przez łzy. Klaus na powrót przytulił Ją do siebie i ucałował w czoło.
_____________
NiechciałamWamzadużopisaćtam, więcnapiszetutaj. Wybaczcieżetakdługoniebyłorozdziału. Dlaniektórychwakacjetoczaschilluipasji. DlaMnietopoprostuwięcejczasu...mało tego, 24/7 znoszeniawszystkiegocomniejwięcejmampodczasrokuszkolnego, takjakośrazy 8. Tylkow nocy mamchwilędlasiebie...lubgdyucieknę ;).Spróbujecośnapisaćwsamolocie!