Andrea
Powoli zbliżyłam się do białego niedużego domku.Weszłam na werandę i zapukałam do granatowych drzwi.
Otworzyła mi brunetka na oko 30-letnia.
-Witaj,Andrea tak?-skinęłam głową.
-Jestem Nora,wejdź-wpuściła mnie do przestronnego staroświeckiego salonu.
-Proszę usiądź-wskazała na kanapę-Zacznę od tego,że szukam odpowiedniej osoby,która będzie wstanie dbać o mojego dziadka.Gotowanie,sprzątanie,pomaganie w niektórych czynnościach i najważniejsze zajmowanie go jakoś.Bowiem Stan Cross,tak się nazywa,ma już 85 lat a zachowuje się jak nastolatek,trzeba go trochę temperować.
-Dziadek ma tylko mnie.Niestety mieszkam dwie godziny drogi stąd i mam rodzinę.Zależy mi na tym,abyś się z nim jakoś dogadała i nie uciekła.On nie lubi jak ktoś go niańczy więc ciągle odstrasza zatrudnione przeze mnie osoby.O dziadku to chyba tyle.Pytania?A i jeszcze jedno!Gdybyś pracowała dobrze i codziennie,bo tego wymagam,zarabiałabyś 400 dolarów tygodniowo plus kasa na zakupy,ale to już dziadek by ci wyliczał.Pytania?
-Codziennie po ile godzin?-zapytałam.
-Różnie.Jak dziadek będzie chciał.Nieraz tylko wpaść zobaczyć czy wszystko dobrze,innym razem coś ugotować,posprzątać no i trochę spędzać z nim czas.
-Kiedy miałbym zacząć?
-Pojutrze.Przez telefon mówiłaś,że studiujesz,pogodzisz to ze sobą?
-Oczywiście.Nieraz mam na po południe więc mogłabym przychodzić rano a nieraz do czternastej więc po.
-Dobrze,to bierzesz tą robotę?-wyszczerzyła zęby w uśmiechu.
-Tak,a kiedy poznam tego pana?
-W środę,pojechał z moim mężem do lekarza.
-Dobrze to dziękuję-uścisnęłyśmy sobie dłonie i uzgodniłyśmy,że w środę przyjdę na piętnastą.
Scott
Siedziałem przy stoliku w knajpce i czekałem na Andre.Niepokoiłem się o nią,spóźniała się 15 minut.Już miałem do niej dzwonić,gdy nagle otworzyły się drzwi.
Do środka wpadła Andrea ubrana w piękną białą koronkową sukienkę. Miała różowe policzki i rozwiane włosy.Usta lekko rozchyliła i szybko oddychała,zapewne biegła.
Ten widok kurewsko mnie podniecił....Cholera!
-Hej-sapnęła-przepraszam,rozmowa się trochę przeciągnęła-usiadła naprzeciwko mnie i słodko się uśmiechała.
-Miałem już dzwonić,bałem się,że coś ci się stało.
-Naprawdę?-zdziwiła się.
Nie kurwa, na żarty.Kochanie takie typy jak ja też mają serca....pomyślałem.
-Tak martwiłem się.I co z tą pracą.
-Zaczynam od środy.Będę zajmowała się starszym panem.No wiesz,sprzątanie,gotowanie,robienie zakupów i nieraz dotrzymanie mu towarzystwa,bo nikogo tu nie ma.
-Spoko jest?
Jeszcze nie wiem,spotkam go w środę.
-Co podać?-podeszła do nas cycata kelnerka.
-Ja poproszę sałatkę grecką-powiedziała Andrea.
-A ja krwisty stek.
-Coś do picia-puściła mi wymownie oczko ignorując Andre.
-Ja podziękuję a ty kochanie?-złapałem blondynę za dłoń.
-Ja też dziękuję-załapała i ścisnęła mnie mocniej.Kelnerka nic sobie z tego nie robiła więc Andrea poderwała się i pociągnęła mnie do pocałunku.Kelnerka prychnęła i odeszła a my nada się całowaliśmy.
-To było-szepnęła przy moich ustach.-niesamowite.
-Ty jesteś niesamowita-przez resztę wieczoru siedzieliśmy i rozmawialiśmy o uczelni,zbliżającej się imprezie w bractwie i o naszych rodzinach.Uwielbiam słuchać Andre,ma taki piękny głos.
Gdy wyszliśmy z baru było już ciemno.Podeszliśmy to mojego auta.Andrea chciała już wejść,ale przyszpiliłem ją do drzwi.-Tak bardzo mnie podniecasz-szepnąłem i przycisnąłem biodrami jej biodra.Złapałem ją za szyję i pocałowałem. Odwzajemniła pocałunek i zaplotła nogi na moich biodrach.Ściskałem jej tyłek aż pisnęła z rozkoszy.-Chcę abyś była moja .Andrea bądź moją dziewczyną.-wsunąłem dłoń pod jej bluzkę i zacząłem gładzić jej delikatny brzuszek.Czekałem na odpowiedź.
-Będę twoja Scott,pragnę nią być.-szepnęła wsuwając palce w moje włosy.
HEY!KOLEJNY ROZDZIAŁ!POTRZEBUJĘ MOTYWACJI!CZYTASZ---->DAJ GWIAZDKĘ.
KOLEJNY ROZDZIAŁ JUŻ NIEDŁUGO,DOBRANOC;*
CZYTASZ
Przyjaciółka Mojej Siostry
Teen Fiction-Masz śliczne ciało-powiedziałem,a jej policzki nabrały czerwonego koloru. - Możesz o nim pomarzyć- wydukała. Spojrzałem na nią drugi raz.Pasował jej czarny koronkowy biustonosz i takie same majtki. -To-wskazałem na ciało- będzie moje. -Chyba w snac...