Rozdział 12

505 18 0
                                    

Dziś Michael przywozi tatę do domu.Trochę się denerwuję. Zaledwie minął tydzień od zawału taty.Od tego czasu znacznie schudł i zamknął się w sobie.Prawie się do nas nie odzywał,patrzył pustym wzrokiem w białą ścianę.

-Chodź mały-wzięłam synka mojego brata i usiadłam z nim przed kominkiem .Chłopczyk zaczął gaworzyć i machać rączkami.-Co maluszku?-szepnęłam do niego.Wpatrywałam się w jego intensywne błękitne oczka.

-Co robicie?-obok mnie usiadł Scott.

-Rozmawiamy-pocałowałam mojego chłopaka w kąciki jego ust.

-Mmmm-mruknął.Przyciągnął mnie do siebie i  mocno pocałował.Wsunął dłonie pod moją koszulkę i zaczął gładzić moją skórę.

-Scott,nie przy dziecku-szepnęłam rumieniąc się.

-I tak nie rozumie-ponownie zbliżał swoje usta do moich gdy nagle Alex zbiegła po schodach.

-Dzieciaki,tata przyjechał-podbiegła do piekarnika i wyjęła pieczeń wołową.Położyłam małego na kocyk i ustałam obok mojej macochy.Scott otworzył drzwi.

Michael wepchnął tatę do środka.Pierwsza podeszła Alex i przywitała go pocałunkiem potem Scott podał dłoń a na koniec ja mocno go przytuliłam,nic nie mówił.

Usiedliśmy do stołu i nastała krępująca cisza.Każdy próbował nie zwracać uwagi na wózek inwalidzki.

-I jak ci smakuje kochanie?-zaczęła macocha.

-Pyszne-wymusił uśmiech a mnie się serce ścisnęło.Nie mogłam patrzeć na jego zbolałą twarz.

Reszta obiadu minęła w podobnej atmosferze.Reszta rozmawiała o pogodzie,wynikach w sportach i podobnych bzdurnych rzeczach a ja się całkowicie odcięłam.Tak bardzo chciałam żeby wszystko było po staremu...

Pod wieczór Scott zabrał mnie na spacer.Założyłam szalik i rękawiczki,ponieważ jesien zagościła się tu na dobre.Złapaliśmy się za dłonie i ruszyliśmy w stronę parku.Tak dobrze było go czuć przy sobie.

-I jak się trzymasz?-zapytał.

-Tak sobie-wzruszyłam ramionami-Nie mogę patrzeć jak on cierpi.

-Słoneczko,twój tata jest silny,poradzi sobie.Każdy na jego miejscu byłby załamany,sam nie wiem czy dałbym sobie radę.Ma swoją żonę,Michaela,ciebie,z taką rodziną sobie poradzi.Widzę,że dajecie mu siły chociaż może tego nie zauważacie.Daj mu trochę czasu,pozbiera się.

-Może masz rację.-westchnęłam.-Usiądziemy?-wskazałam na ławkę.

-Oczywiście.-usiadł a mnie natychmiast pociągnął za ręce aż wylądowałam na jego kolanach-Tu ci będzie najlepiej-wyszczerzył zęby w uśmiechu.

-Jesteś tego pewien?-pocałowałam go w brodę.-Musisz się ogolić-zachichotałam i przejechałam dłonią po jego zaroście.

-Mmm-mruknął-ale to przyjemne.Położył dłonie na moich pośladkach i przysunął mnie bliżej siebie.-Tak bardzo tęsknię za twoim ciałem-powiedział całując moją szyję.

-To może byś przyszedł dziś do mojego pokoju?-szepnęłam i pocałowałam go w usta.


~  ~  ~

Hej,hej!Przepraszam,że tak późno piszę,ale jakoś nie miałam weny :'( 

Mam nadzieję,że nowy rozdział się spodoba i już niebawem następny  xx

Przyjaciółka Mojej SiostryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz