Rozdział 20

357 10 0
                                    

-A jeżeli ona mnie nie polubi?-martwiłam się w drodze do pani Diany.

-Andrea-westchnął Scott,złapał mnie za rękę i delikatnie pogłaskał.-Polubi cię zobaczysz.

-A jeżeli uzna,że nie jestem dla ciebie odpowiednia?

-Po pierwsze na pewno tak nie pomyśli a po drugie nie obchodziło by mnie to,kocham cię i to ja będę z tobą żyć a nie ona.Kochanie jesteś cudowną dziewczyną,ale czasami denerwujesz mnie tą swoją niską samooceną.

-No wiem...-westchnęłam i spojrzałam w okno,przed nami długa droga...Oparłam głowę i zagłówek i po jakimś czasie zasnęłam.


-Już jesteśmy,słonko-poczułam ucisk na ramieniu.Rozejrzałam się,ale wokół panował mrok.Odpięłam pas i wysiadłam razem ze Scott'em na zewnątrz.Powietrze było zimne aż piekła skóra.Chłopak złapał mnie za rękę i poprowadził pod dębowe drzwi.Zapukał kilka razy i pocałował mnie w czoło-Będzie dobrze- szepnął.

Usłyszeliśmy delikatne szuranie i po chwili otworzyłam nam siwowłosa staruszka. Była mniej więcej w moim wzroście oraz  delikatne budowy.Jej włosy były krótkie siwe,oczy niebieskie i wielki pełny uśmiech.Na sobie miała materiałowe spodnie,sweterek oraz granatowy fartuszek.-Scott!-zawołała i przytuliła go do swojego ciała.Mój ukochany delikatnie ją uniósł i zakręcił wokół własnej osi.Oboje chichotali.

-Babciu-zaczął Scott gdy kobieta go puściła-to moja dziewczyna Andrea.

-Andrea to moja babcia Diana-przedstawił nas sobie.

-Cieszę się,że mogę panią poznać-wyciągnęłam dłoń do uściśnięcia.Kobieta popatrzyła na mnie jak na idiotkę.

-No coś ty-rozłożyła ramiona-chodź tu do mnie. Głaszcząc moje plecy mówiła:Też się cieszę,że mogę cię w końcu poznać,jesteś rzeczywiście tak piękna jak to Scott cię opisywał-zarumieniłam się.

-O pani też opowiadał-powiedziałam.

-Nie wierz w nic dziecko co ten krętacz mówi o mnie,ja jestem fenomenalna-uniosła wysoko głowę i puściła nam oczko.-Rozbierajcie się,myjcie ręce i siadamy do jedzenia,pewnie głodni jesteście.

-O tak-westchnął Scott masując swój brzuch-mega głodni.


*   *   *

-Lampeczkę wina przed snem?-po przepysznej kolacji poszliśmy do salonu posiedzieć przed kominkiem.Domek był mały,ale przytulny.Najbardziej podobał mi się salon.Drewniana podłoga,ściany,kominek z kamienia a przed nim delikatny puchaty dywanik.Zasiedliśmy na kanapach i rozkoszowaliśmy się chwilą.Za oknem rozpętała się śnieżna wichura i wiatr wraz z śniegiem uderzał w okna.Przytuliłam się do Scott i słuchałam opowieści pani Diany.


*   *   *


Przyjaciółka Mojej SiostryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz