-Dzień dobry-po zajęciach poszłam do pana Stana.Siedział na werandzie i patrzył przed siebie.
-Dzień dobry-uśmiechnął się słabo.
-Coś się stało?
-Nie-westchnął-mam dość tego życia.
-To znaczy?-usiadłam na drugim fotelu.
Mam 85 lat a jestem sam jak palec.Moja wnuczka musi komuś płacić,żeby ktoś mnie odwiedzał.Nie mogę palić,pić..co to za życie?Chciałbym się zabawić.
-W jakim sensie bawić się?
-Chciałbym pójść na jakąś potańcówkę.Pomimo mojego wieku nieźle tańczę.
-Jeżeli pan chce to mogę poszukać jakiś informacji gdzie tu w pobliżu są organizowane takie balety.
-Zrobisz to dla mnie?
-Oczywiście,a teraz zapraszam do środka.Strasznie zimno dziś jest.
Ugotowałam mu zupę cebulową i upiekłam ciasto.
-Dobrze gotujesz-pochwalił.
-Dziękuję,moja macocha jest Polką i uczyła mnie gotować.
-Potrafisz zrobić polskie dania?
-Niektóre.
-A rosół?
-Tak,on akurat dobrze mi wychodzi.Mogę panu jutro ugotować.
-Będę wdzięczny-posłał mi delikatny uśmiech.
O dwudziestej pod dom pana Stana zajechał Scott.
-Dobranoc-ubrałam ciepły płaszcz,skórzane botki i szalik.Byłą już połowa jesieni i strasznie wiało.Wyszłam z domu i podbiegłam do mojego chłopaka.
-Hej mała,stęskniłaś się?-szepnął cmokając mnie w usta.
-Bardzo-poczułam na sobie czyjś wzrok i się odwróciłam.W oknie stał pan Stan.Pomachałam mu a on odmachał z wielkim uśmiechem.
-Jedziemy do domu?
-A może do mnie?Chłopaków niema.
-Dobrze,szybko bo mi zimno.
-Zmarźluch-pocałował mnie w usta i otworzył drzwi auta.
Scott
-Chciałbym zabrać cię na weekend do domku nad jeziorem-przyglądałem się jej twarzy.Uśmiechała się od ucha do ucha.
-Oczywiście cieszę się i chcę jechać,ale pan Stan.Obiecałam,że będę zachodzić do niego codziennie.
Cholerny starzec...
-To ty coś mu ugotujesz na te dwa dni a jak coś to Mia może do niego zajrzeć.-stanąłem pomiędzy jej nogami i delikatnie gładziłem jedwabną skórę.
-Dobrze,porozmawiam z nim jutro,kiedy byśmy jechali?
-Jutro wieczorem-wsadziłem dłoń pod jej bluzkę i jechałem do piersi.
-Zajęcia mam do 12,więc pójdę do niego i...Scott,nie rozpraszaj mnie.-jęknęła w moje usta a mi się zrobiła ciaśniej w spodniach.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~-To jak,proszę pana?-opowiedziałam panu Stanowi mój plan na weekend o czekałam co odpowie.
-No jasne dziecko-uśmiechnął się-Bawcie się dobrze tylko co z tą potańcówką?
-W niedzielę wrócę to poszukam,dobrze?
-Dobrze,a ten rosół jest pycha!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Ale tu jest cudownie!-zachwyciłam się domkiem.Był mały i cały z drewna.Z werandy był piękny widok na jezioro a z innych stron otaczał go las.Scott wniósł nasze torby a ja poszłam do salonu.
-Rozpalimy?-wskazałam na kamienny kominek.Przed nim leżała duża zwierzęca skóra,była przyjemna w dotyku.
-Jasne,pójdę po drzewo a ty zrób nam herbatę-cmoknął mnie w policzek i wyszedł.
~ ~ ~
Dochodziła północ a my w swoich objęciach siedzieliśmy na kanapie wpatrzeni w piękne złociste płomienie.Wiedziałam co dziś się stanie i nie bałam się tego,byłam lekko zdenerwowana.
-Scott?-szepnęłam całując go w szyję.
-Tak?
-Kochaj się ze mną-pocałowałam go w usta.
-Jesteś pewna?-patrzył na mnie łagodnie,w jego oczach widziałam miłość.Tak,jestem pewna...
-Tak.Tu.Teraz-szeptałam pomiędzy pocałunkami.Zsunęliśmy się na podłogę,gdzie leżała delikatna skóra.
Scott położył mnie i zawisnął nad moim ciałem.Całując moją szyję odpinał guziki koszuli.Złapałam go za szyję i przesunęłam jego usta na moje.Pozbył się koszuli i pocałował moją pierś.
Wsunęłam dłonie pod jego koszulkę i razem się jej pozbyliśmy,za koszulką poszły spodnie.Byłam spragniona dotyku jego nagiej skóry na mojej.
-Masz zdecydowanie za dużo ciuchów-mruknął,zdjął moje spodnie i zostałam w samej białej koronkowej bieliźnie-zaplanowałaś to-roześmiał się,zassał się na szyi i zrobił mi malinkę.
-Scott-syknęłam,napierał swoją erekcją na moją kobiecość.
-Pozbędziemy się tego-odpiął mój stanik i rzucił go gdzieś.Mruknął zadowolony i zacisnął usta na moim sutku.Ręka powędrowała do moich majtek i je rozerwała.Przeniósł dłoń na moją kobiecość i wsunął w nią dwa palce.
-Kochanie-wygięłam plecy w łuk i zacisnęłam dłonie na jego plecach.
-To zaledwie początek słonko-przeniósł usta w miejsce gdzie były palce.
-Scott!-nie mogłam dłużej wytrzymać-Weź mnie teraz-oderwał się ode mnie i usłyszałam jak coś szeleści.Po chwili był już pomiędzy moimi nogami i składał pocałunki na mojej twarzy-Kocham cię Andrea-szepnął i jednym ruchem wszedł we mnie.
Krzyknęłam,ból był potworny-Cii-uspakajał.
Położył dłoń na mojej piersi i mocno ją ścisnął.Chwilę potrwało za nim oswoiłam się z jego obecnością.Zaczął się poruszać najpierw powoli a potem szybko i gwałtownie.-Scott!-krzyknęłam dochodząc.Po chwili wykrzyczał moje imię i opadł na moje ciało.Dyszeliśmy i byliśmy spoceni.Poczułam pustkę,gdy wyszedł ze mnie.
Wyrzucił prezerwatywę i wrócił do mnie okrywając nas kocami.-Kocham cię krasnalku-pocałował moje nabrzmiałe usta.
-Ja ciebie też Scott-oddałam pocałunek i wtuliłam się w to umięśnione ciało.
Po chwili odpłynęliśmy...
Dziś taki dłuższy rozdział :D Przepraszam,ale nie umiem pisać takich scen xd Cieszcie się ich szczęściem xd Kolejny rozdział już nie długo.
CZYTASZ
Przyjaciółka Mojej Siostry
Teen Fiction-Masz śliczne ciało-powiedziałem,a jej policzki nabrały czerwonego koloru. - Możesz o nim pomarzyć- wydukała. Spojrzałem na nią drugi raz.Pasował jej czarny koronkowy biustonosz i takie same majtki. -To-wskazałem na ciało- będzie moje. -Chyba w snac...