Rozdział 9

663 20 0
                                    

-Dzień dobry-po zajęciach poszłam do pana Stana.Siedział na werandzie i patrzył przed siebie.

-Dzień dobry-uśmiechnął się słabo.

-Coś się stało?

-Nie-westchnął-mam dość tego życia.

-To znaczy?-usiadłam na drugim fotelu.

Mam 85 lat a jestem sam jak palec.Moja wnuczka musi komuś płacić,żeby ktoś mnie odwiedzał.Nie mogę palić,pić..co to za życie?Chciałbym się zabawić.

-W jakim sensie bawić się?

-Chciałbym pójść na jakąś potańcówkę.Pomimo mojego wieku nieźle tańczę.

-Jeżeli pan chce to mogę poszukać jakiś informacji gdzie tu w pobliżu są organizowane takie balety.

-Zrobisz to dla mnie?

-Oczywiście,a teraz zapraszam do środka.Strasznie zimno dziś jest.


Ugotowałam mu zupę cebulową i upiekłam ciasto.

-Dobrze gotujesz-pochwalił.

-Dziękuję,moja macocha jest Polką i uczyła mnie gotować.

-Potrafisz zrobić polskie dania?

-Niektóre.

-A rosół?

-Tak,on akurat dobrze mi wychodzi.Mogę panu jutro ugotować.

-Będę wdzięczny-posłał mi delikatny uśmiech.

O dwudziestej pod dom pana Stana zajechał Scott.

-Dobranoc-ubrałam ciepły płaszcz,skórzane botki i szalik.Byłą już połowa jesieni i strasznie wiało.Wyszłam z domu i podbiegłam do mojego chłopaka.

-Hej mała,stęskniłaś się?-szepnął cmokając mnie w usta.

-Bardzo-poczułam na sobie czyjś wzrok i się odwróciłam.W oknie stał pan Stan.Pomachałam mu a on odmachał z wielkim uśmiechem.

-Jedziemy do domu?

-A może do mnie?Chłopaków niema.

-Dobrze,szybko bo mi zimno.

-Zmarźluch-pocałował mnie w usta i otworzył drzwi auta.

Scott

-Chciałbym zabrać cię na weekend do domku nad jeziorem-przyglądałem się jej twarzy.Uśmiechała się od ucha do ucha.

-Oczywiście cieszę się i chcę jechać,ale pan Stan.Obiecałam,że będę zachodzić do niego codziennie.

Cholerny starzec...

-To ty coś mu ugotujesz na te dwa dni a jak coś to Mia może do niego zajrzeć.-stanąłem pomiędzy jej nogami i delikatnie gładziłem jedwabną skórę.

-Dobrze,porozmawiam z nim jutro,kiedy byśmy jechali?

-Jutro wieczorem-wsadziłem dłoń pod jej bluzkę i jechałem do piersi.

-Zajęcia mam do 12,więc pójdę do niego i...Scott,nie rozpraszaj mnie.-jęknęła w moje usta a mi się zrobiła ciaśniej w spodniach.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~-To jak,proszę pana?-opowiedziałam panu Stanowi mój plan na weekend o czekałam co odpowie.

-No jasne dziecko-uśmiechnął się-Bawcie się dobrze tylko co z tą potańcówką?

-W niedzielę wrócę to poszukam,dobrze?

-Dobrze,a ten rosół jest pycha!


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

-Ale tu jest cudownie!-zachwyciłam się domkiem.Był mały i cały z drewna.Z werandy był piękny widok na jezioro a z innych stron otaczał go las.Scott wniósł nasze torby a ja poszłam do salonu.

-Rozpalimy?-wskazałam na kamienny kominek.Przed nim leżała duża zwierzęca skóra,była przyjemna w dotyku.

-Jasne,pójdę po drzewo a ty zrób nam herbatę-cmoknął mnie w policzek i wyszedł.

~   ~   ~

Dochodziła północ a my w swoich objęciach siedzieliśmy na kanapie wpatrzeni w piękne złociste płomienie.Wiedziałam co dziś się stanie i nie bałam się tego,byłam lekko zdenerwowana.

-Scott?-szepnęłam całując go w szyję.

-Tak?

-Kochaj się ze mną-pocałowałam go w usta.

-Jesteś pewna?-patrzył na mnie łagodnie,w jego oczach widziałam miłość.Tak,jestem pewna...

-Tak.Tu.Teraz-szeptałam pomiędzy pocałunkami.Zsunęliśmy się na podłogę,gdzie leżała delikatna skóra.

Scott położył mnie i zawisnął nad moim ciałem.Całując moją szyję odpinał guziki koszuli.Złapałam go za szyję i przesunęłam jego usta na moje.Pozbył się koszuli i pocałował moją pierś.

Wsunęłam dłonie pod jego koszulkę i razem się jej pozbyliśmy,za koszulką poszły spodnie.Byłam spragniona dotyku jego nagiej skóry na mojej.

-Masz zdecydowanie za dużo ciuchów-mruknął,zdjął moje spodnie i zostałam w samej białej koronkowej bieliźnie-zaplanowałaś to-roześmiał się,zassał się na szyi i zrobił mi malinkę.

-Scott-syknęłam,napierał swoją erekcją na moją kobiecość.

-Pozbędziemy się tego-odpiął mój stanik i rzucił go gdzieś.Mruknął zadowolony i zacisnął usta na moim sutku.Ręka powędrowała do moich majtek i je rozerwała.Przeniósł dłoń na moją kobiecość i wsunął w nią dwa palce.

-Kochanie-wygięłam plecy w łuk i zacisnęłam dłonie na jego plecach.

-To zaledwie początek słonko-przeniósł usta w miejsce gdzie były palce.

-Scott!-nie mogłam dłużej wytrzymać-Weź mnie teraz-oderwał się ode mnie i usłyszałam jak coś szeleści.Po chwili był już pomiędzy moimi nogami i składał pocałunki na mojej twarzy-Kocham cię Andrea-szepnął i jednym ruchem wszedł we mnie.

Krzyknęłam,ból był potworny-Cii-uspakajał.

Położył dłoń na mojej piersi i mocno ją ścisnął.Chwilę potrwało za nim oswoiłam się z jego obecnością.Zaczął się poruszać najpierw powoli a potem szybko i gwałtownie.-Scott!-krzyknęłam dochodząc.Po chwili wykrzyczał moje imię i opadł na moje ciało.Dyszeliśmy i byliśmy spoceni.Poczułam pustkę,gdy wyszedł ze mnie.

Wyrzucił prezerwatywę i wrócił do mnie okrywając nas kocami.-Kocham cię krasnalku-pocałował moje nabrzmiałe usta.

-Ja ciebie też Scott-oddałam pocałunek i wtuliłam się w to umięśnione ciało.

Po chwili odpłynęliśmy...



Dziś taki dłuższy rozdział :D Przepraszam,ale nie umiem pisać takich scen xd Cieszcie się ich szczęściem xd Kolejny rozdział już nie długo.

Przyjaciółka Mojej SiostryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz