Rozdział 14

395 14 0
                                    

Tydzień później

Po zajęciach pojechałam od razu do pana Stana.Jutro wybieramy się razem na tę potańcówkę,którą obiecałam mu już dawno temu.Weszłam bez pukania i zdjęłam płaszcz.Pogoda była okropna,zerwała się wichura i lunął deszcz.-Dzień dobry!-krzyknęłam na cały dom.Nic,cisza.-Proszę pana!-nadal nic.Wystraszyłam się a co jeśli coś mu się stało?Przerażona wbiegłam na górę.W sypialni go nie było,w biurze też nie ani w pokoju gościnnym.Moją nadzieją była biblioteka.Wbiegłam tam zmachana i co zastałam?Pan Stan siedział przy biurku nad jakimś dziennikiem.Na nosie miał okulary w czarnej oprawce i pozapalał wszystkie światła.-Jezu jak mnie pan wystraszył-westchnęłam.

-Czym dziecko?-uśmiechnął się pogodnie,zdjął okulary.

-Nie odzywał się pan więc myślałam,że coś się panu stało.

-Przepraszam,ale strasznie się zaczytałem-wskazał na brulion-Mój pamiętnik z czasów gdy byłem młody.

-Pewnie niezły był z pana rozrabiaka-zażartowałam.

-Ja no co ty-wyszczerzył zęby w uśmiechu-W tym brulionie jest zapisane całe moje życie z ukochaną.Jak ją poznałem,jak się oświadczyłem...Chciałbym do tych czasów wrócić-posmutniał.

-Widzę,że bardzo pan kochał żonę.

-O tak jak nikogo innego.Była cudowną kobietą. Kochałem ją i pragnąłem do samego końca.Zawsze mnie pociągała-zarumienił się-Nawet wtedy gdy twierdziła,że jest brzydka jako staruszka,nie miała racji..-potrząsnął głową-I co z potańcówką?

-Nic się nie zmieniło idziemy jutro.Zaniosłam pana garnitur do pralni i jutro odbiorę.

-Dziękuję kochana

-Przyjemność po mojej stronie. Do zobaczenia.

*       *      *

-...Scott uspokój się-zachichotałam-Idę na zajęcia...

-Kocham cię Andrea-rzekł poważnym tonem-Czy chciałabyś...-mój wspaniały sen przerwał huk.Zerwałam się na równe nogi.Co to?Mii nie było w domu...Złapałam za wazon i po cichu wyszłam na korytarz.Ktoś był na dole.Usłyszałam stęknięcie i huk zbitego szkła.Co jest...

Stanęłam u szczytu schodów i nie wierzyłam.Scott upity w trzy dupy starał się wejść po schodach trzymając w dłoni pelargonie wyrwane z donic przed domem.

-Scott'uś-powiedziałam słodko-co ty wyprawiasz? 

-Jak mógłbym przyjść do mojej ukochanej bez kwiatów?-wybełkotał i potknął się o schodek.Upadł na sam dół,szybko zbiegłam do niego.

-Nic ci nie jest?

-Oczywiście,że nie-wyciągnął do mnie rękę z kwiatami-Proszę,kwiatki dla mojej kochanej Andre'i.Wzięłam je i odłożyłam na bok.

-Chodź ty mój romantyku na górę-pomogłam mu wstać.

-A co będziemy robić?-zapytał zadziornie.

-Spać-pogłaskałam go po policzku

-Jakie to przyjemne-mruknął i położył dłoń na moich plecach.Po chwili była ona już pod koszulką.

-Jesteś idealna-popchnęłam go na łóżko-Chodź do mnie-podeszłam i położyłam się obok.Przytulił mnie z całej siły.-Powiem ci coś w tajemnicy-siepnął do mojego ucha-Pierwszy raz pokochałem tak mocno dziewczynę.Jesteś jedyna na milion.


Przyjaciółka Mojej SiostryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz