Przeciągnęłam się na łóżku, pomrukując cicho z zadowolenia, czując jak moje mięśnie się rozluźniają.
Dzisiejszy dzień miał być ciężki i pracowity. Musiałam szybko wziąć prysznic, ogarnąć się, zjeść szybko śniadanie i biegiem ruszyć do szkoły. Nie czekałam nawet, aż mój tato będzie gotowy, żeby wsiąść w samochód i jechać do pracy. Po drodze do szkoły, wstąpiłam do małego sklepiku i kupiłam dwie słodkie bułki, dla siebie i GyuRi.
Musiałam wcześniej wyjść z domu, ponieważ zawsze w pierwszy czwartek miesiąca, byłam dyżurną i to ja otwierałam klasę w której mieliśmy mieć pierwszą lekcję i podlewałam wszystkie roślinki znajdujące się w niej. Nie bardzo rozumiałam, czemu to wszystko miało służyć, ale taki rytuał był tu odkąd pamiętam.
Wpadłam do budynku jak burza, ponieważ zostało mi zaledwie piętnaście minut do rozpoczęcia pierwszej lekcji. Przywitałam się grzecznie z panią woźną i biegiem ruszyłam pod klasę. Wsadziłam kluczyk w zamek przekręcając go, po czym nacisnęłam na klamkę, popychając drzwi. Pootwierałam wszystkie okna, żeby trochę świeżego powietrza wpadło do środka i zajęłam się podlewaniem kwiatków. Była to sala przyrodnicza, więc jak można było się domyślić, roślinności w tym pomieszczeniu było dużo.
- Cześć Mia – powiedział radośnie, Henry, wchodząc do klasy.
Uśmiechnęłam się do chłopaka i pomachałam mu ręką witając się. Henry, był jedynym obcokrajowcem w naszej szkole. Pochodził z Anglii. Jego rodzice, przyjechali tu kilka lat temu w sprawach zawodowych, ale ich syn nadal nie mógł odnaleźć się w nowym miejscu. Często pomagałam mu w nauce, z którą miał niemałe problemy. Najgorzej szło mu z koreańskim. Za cholerę nie mógł pojąć gramatyki i pisowni. Z moją pomocą, podciągnął się nieco, ale musiał naprawdę jeszcze dużo pracować.
Ogólnie był lubiany w szkole... ale nie przez wszystkich. JiYong go nie lubił, w zasadzie on nie lubił nikogo, no ale Henrego to już w szczególności. Znęcał się nad nim, nie raz wdawali się w bójkę, JiYong wyzywał chłopaka, popychał go na przerwach, czy podkładał nogę na jadalni, kiedy chłopak niósł tacę z jedzeniem. Henry nie miał z JiYongiem szans. Był znacznie słabszy i niższy prawie o głowę. Był cichy i grzeczny, więc nigdy nie miał odwagi postawić się JiYongowi. Przykro mi było że chłopak go tak traktuje, ale co ja mogłam z tym zrobić?
Nie mogłam naskarżyć tacie na JiYonga, bo to i tak pewnie by nic nie dało. A w rezultacie, mogło nawet przynieść odwrotny skutek. Mój tata pewnie został by wyrzucony z pracy, a JiYong nadal znęcał by się na Henrym, tylko jeszcze bardziej.
Kiedy już podlałam wszystkie kwiatki, zajęłam miejsce w ławce i czekałam na przyjście mojej przyjaciółki. Dziewczyna zjawiła się po około pięciu minutach.
- Hej – powiedziała radośnie, siadając koło mnie i całując mój policzek.
Wytarłam dłonią mokry ślad jaki mi zostawiła, na co dziewczyna śmiesznie wykrzywiła twarz.
- Nie musiałaś mnie ślinić – powiedziałam wzruszając ramionami.
Po chwili do klasy wszedł profesor od przyrody. Siedziałam podpierając głowę dłońmi i słuchałam co ciekawego mówi nasz nauczyciel. Dzisiaj poruszaliśmy temat fauny i flory Ameryki Południowej. Temat był zaskakująco ciekawy. Z początku profesor trochę przynudzał, ale kiedy włączył filmik ukazujący jakie zwierzęta i rośliny żyją na tym kontynencie, lekcja zrobiła się dla mnie ciekawa. W zasadzie to nawet pomyślałam, że fajnie byłoby się kiedyś tam wybrać.
No tak... fajnie, tylko za co?
Mojego taty nie było stać na takie wycieczki, a ja byłam jeszcze za młoda, żeby iść do pracy zarabiać pieniądze. Co prawda, pewnie nie miałabym żadnego problemu ze znalezieniem jakiejkolwiek, ale tato na pewno by mi nie pozwoli.
CZYTASZ
G-Dragon... Chodź, ucieknijmy stąd!
JugendliteraturMia - uczennica prywatnej szkoły, w której dyrektorem jest jej ojciec. Zdolna, ambitna, grzeczna dziewczyna, lubiana wśród rówieśników. JiYong- uczeń prywatnej szkoły. Pochodzi z bogatej rodziny. Typowy badboy, który ma wszystko daleko w tyle... Ta...