4

990 101 4
                                    


Obudziłam się rano z okropnym bólem głowy. 

To pewnie dlatego, że praktycznie całą noc przepłakałam. Ogarnęłam się szybko i bez śniadania wyszłam z domu, nie mówiąc nawet ojcu że wychodzę. 

Nadal miałam do niego żal...

Podczas lekcji, w ogóle nie mogłam się na niczym skupić. Ciągle zastanawiałam się, jak to wszystko będzie wyglądać i czy w ogóle podołam temu zadaniu. Kiedy już wszystkie lekcje się skończyły, zabrałam swoje rzeczy, pożegnałam się z GyuRi i ruszyłam w stronę starej pracowni.

 Stanęłam przed wielkimi, metalowymi drzwiami, wypuszczając głośno powietrze z ust. Wyciągnęłam z kieszeni klucze, które wcześniej dał mi ojciec i przekręcając zamek w drzwiach, otworzyłam je, wchodząc do środka. 

Pomieszczenie było cholernie zaniedbane. W zasadzie przez to, że już od bardzo dawna nikt tej sali nie używał, pomieszczenie stało się składzikiem dla różnych mało potrzebnych rzeczy. Rozejrzałam się po sali i stwierdziłam, że czekają nas długie tygodnie za nim doprowadzimy wszystko do porządku. 

Wzięłam jedno z plastikowych krzesełek, starłam ręką kurz i usiadłam na nim, czekając aż chłopak się pojawi. Trwało to cholernie długo. No a może mi się tylko tak wydawało, bo w zasadzie po jakichś dwudziestu minutach zjawił się JiYong. 

Wszedł do klasy, nie mówiąc nawet cześć, wziął jedno z krzesełek, przetarł jak ja kurz który na nim osiadł i ustawiając je naprzeciwko mnie zajął swoje miejsce, przybierając groźną minę.

- Posłuchaj – odezwał się, wzdychając przy tym. 

– Jeśli chcesz tu siedzieć i udawać, że jest Ci z tym dobrze, to proszę bardzo. Nie mam nic przeciwko... Ale wiedz o tym, że ja nie mam zamiaru nic z Tobą robić. Ani sprzątać, ani uczyć się. Rób co tam chcesz, a ja posiedzę sobie i posłucham muzyki – powiedział, nie spuszczając ze mnie wzroku. 

Westchnęłam cicho, kiwając lekko głową. 

Chłopak oparł się wygodnie na krześle, myśląc że dam sobie spokój. Ale ja nie miałam zamiaru tego robić. Po tym co do mnie przed chwilą powiedział, stwierdziłam, że to ja tu rządzę i że nie będzie tak jak on tego chce. Ja się nie poddam. O nie, co to, to nie. Nie tym razem. Tym razem to ja wygram tą małą wojnę. 

Przełknęłam głośno ślinę, po czym postanowiłam się odezwać

- Obiecałam tacie, że pomogę Ci w nauce i że doprowadzimy ten chlew do porządku – mówiłam wskazując ręką na otaczające nas dookoła rzeczy. 

Chłopak popatrzył na mnie zdziwiony, otwierając buzię

- No właśnie. Ty obiecałaś, to Ty rób. Ja obietnic nie składałem – powiedział.

- Nie obchodzi mnie to – mówiłam podniesionym głosem. 

Wstałam z krzesełka i zaczęłam nerwowo, przechodzić się obok JiYonga 

– Będziemy się uczyć i sprzątać, czy to Ci się podoba czy nie – dodałam. 

Chłopak spojrzał na mnie wypuszczając z ust głośny śmiech. Zatrzymałam się tuż za jego plecami, nie wiedząc co dalej powinnam zrobić. Skapitulować, czy może przeciwnie.

- Posłuchaj mnie lala – powiedział do mnie, łapiąc mocno mój nadgarstek – Wali mnie to, co masz zamiar tu robić. Ja nie zamierzam robić nic. Rozumiesz? Zgodziłem się na przyjście tu, żeby mój ojciec się w końcu ode mnie odpieprzył – powiedział przez zęby, ściskając jeszcze bardziej mój nadgarstek

- To boli – powiedziałam cicho, próbując wyswobodzić dłoń z jego uścisku, poruszyłam nią lekko, na co chłopak przeniósł swój wzrok na mnie i po chwili puścił rękę. 

Złapałam drugą ręka nadgarstek, rozmasowując bolące miejsce, po czym usiadłam bezsilnie na krześle, naprzeciwko chłopaka. 

Siedzieliśmy w ciszy. Nawet na siebie nie patrzyliśmy. W pewnej chwili JiYong się z czegoś zaśmiał, zaciekawiło mnie to, więc przeniosłam ukradkiem swój wzrok na niego. Chłopak siedział z założonymi słuchawkami i oglądał coś w swoim telefonie. Przyjrzałam się mu dokładnie i dopiero teraz zobaczyłam że pod jego okiem widnieje wielki siniak, a dolna warga jest rozcięta.

- Co Ci się stało? – spytałam cicho. 

Chłopak się nawet nie popatrzył, dalej siedział wpatrzony w ekran telefonu. Pewnie mnie nie usłyszał. 

Pacnęłam lekko jego kolano, na co chłopak ściągnął z uszu słuchawki, spoglądając na mnie zdziwiony.

- Co?! – warknął

- Pytałam, co Ci się stało? – mówiłam. 

Chłopak chyba nie zorientował się o co mi chodzi bo wykrzywił dziwnie twarz. Wskazałam palcem na jego ślady na twarzy i dopiero wtedy chłopak domyślił się o co mi chodziło

- Nic. Nie Twoja sprawa.

- Wczoraj tego nie miałeś – ciągnęłam. 

Chciałam się dowiedzieć, co mu się stało.

- Ale dzisiaj mam. Przestań zadawać te głupie pytania. Co Cię to w ogóle obchodzi co? – spytał wgapiając się we mnie. 

Jego wzrok był straszny. Przerażał mnie, kiedy tak na mnie patrzył. Był pełen pogardy i wściekłości.

- Po prostu chcę wiedzieć. – powiedziałam cicho, na co chłopak mruknął z niezadowolenia – Biłeś się? - Dodałam

- Tak, a teraz odwal się ode mnie i daj dokończyć to co oglądam – powiedział, zaciskając przy tym pięść tak, że aż zbielały mu kłykcie.

 Wystraszyłam się i odpuściłam dalsze wypytywanie. Cholera wie, co mógłby mi zrobić. 

Może miał właśnie ochotę, żeby rozbić moją twarz na małe kawałki? 

Po długim bezsensownym siedzeniu i nic nie robieniu, stwierdziłam że mam go w dupie i że nie będę dłużej marnować tu swojego czasu. 

Wzięłam plecak do ręki i bez słowa ruszyłam do drzwi. Chłopak nawet nic nie powiedział, popatrzył jedynie na mnie i zaśmiał się kpiąco. Wyszłam ze szkoły i poszłam w kierunku swojego domu. 

Nie odzywając się do ojca zniknęłam w swoim pokoju. Przyłożyłam głowę do poduszki i po chwili spałam już jak małe dziecko. Nawet się nie wykąpałam, nawet nie zdjęłam z siebie ubrań. Byłam tak cholernie zmęczona tym wszystkim, że nie miałam już na nic siły. 

Nie byłam zmęczona fizycznie, a psychicznie. Ten chłopak, jego charakter i zachowanie, doprowadzało mnie do szału...


P.s. Mam nadzieję, że rozdziały się podobają... Jeśli tak, to zostawcie po sobie jakiś znak, komentarz lub gwiazdkę, cokolwiek ;) 

G-Dragon... Chodź, ucieknijmy stąd!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz