10

931 85 2
                                    

Rano zjadłam śniadanie w pośpiechu, bo oczywiście jak zwykle zaspałam i jak zwykle nie mogłam się później wyrobić na czas. 

Wsiedliśmy z tatą do samochodu i ruszyliśmy razem do szkoły. Oczywiście do klasy wpadłam już spóźniona. Przeprosiłam profesora od matematyki i prawie bezszelestnie, zajęłam swoje miejsce obok GyuRi.

- Hej – przywitałam się z dziewczyną posyłając jej lekki uśmiech.

- Możesz mi wyjaśnić co takiego musiałaś wczoraj załatwić, że zostawiłaś mnie samą na pastwę losu? – spytała, przykładając teatralnie dłoń do czoła i wywracając przy tym oczami.

 Wypuściłam głośny śmiech z ust, jednocześnie orientując się, że wszyscy mnie w tym momencie usłyszeli. Zasłoniłam dłonią usta zawstydzona i ukłoniłam się przepraszając profesora za swoje zachowanie. Tym razem nie był dla mnie łaskawy i od razu wezwał mnie do tablicy.

 Westchnęłam ciężko, podnosząc się z krzesła, po czym ruszyłam pod biurko profesora. Nauczyciel napisał mazakiem zadanie i kazał mi je rozwiązać. Otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia, ponieważ były to rzeczy, których jeszcze nie braliśmy. Zrobił to pewnie tylko po to, żeby ukarać mnie jedynką. Ale ja się nie dałam. 

Zawsze byłam dobra z matematyki, ojciec często zadawał mi jakieś równania do rozwiązywania, nawet te których jeszcze nie poznałam. Byłam więc o krok do przodu od swoich rówieśników.

 Pomyślałam chwilę, po czym zaczęłam rozwiązywać nie łatwe zadanie. Po kilku minutach mojego bazgrania po tablicy, napisałam wynik.

- Proszę usiąść Pani Lee – powiedział zaskoczony profesor.

- Dobrze rozwiązałam zadanie? – spytałam, na co nauczyciel pokiwał od niechcenia głową – Jaką ocenę otrzymałam? – spytałam radośnie, ale profesor natychmiast spiorunował mnie swoim spojrzeniem. 

Już wiedziałam, że mój wysiłek nie zostanie w żaden sposób nagrodzony. Spuściłam głowę i nie mówiąc już nic, usiadłam z powrotem na swoje miejsce. 

Lekcje minęły dosyć szybko. Na przerwach wypatrywałam JiYonga, ale go nie było, pewnie jeszcze nie wrócił. 

Zastanawiałam się co teraz robi i o czym myśli. W zasadzie cały dzień spędziłam na myśleniu o nim. Nie za bardzo mogłam skupić się na czymkolwiek innym, ponieważ moją głowę zalewały non stop obrazy z wczorajszego dnia. Zastanawiałam się jak jego rodzice mogą go tak traktować, czym sobie na to zasłużył. Nie był co prawda grzecznym chłopcem, ale teraz wiem, że sam z siebie zły się nie stał.

- Do jutra Mia – powiedziała GyuRi, kiedy wychodziłyśmy ze szkoły, pomachałam dziewczynie na pożegnanie, po czym wsiadłam do samochodu w którym czekał już mój tata. 

Po drodze wstąpiliśmy jeszcze do jego znajomych, ponieważ musiał podrzucić im jakieś ważne dokumenty, a następnie pojechaliśmy do sklepu zrobić zakupy do domu.

- Mia ty rozpakuj zakupy, a ja zrobię kolację – powiedział ojciec, kiedy obładowani ciężkimi reklamówkami przekroczyliśmy próg naszego domu. 

Posłuchałam ojca i poszłam rozpakować produkty. Powkładałam równiusieńko puszki do szafek, a resztę zakupów pochowałam na swoje miejsca. Kiedy przebrałam się w wygodne ciuchy, usiadłam w salonie przed telewizorem włączając jakiś serial i czekałam aż tato zawoła mnie na jedzenie. Byłam cholernie głodna. 

Mój brzuch równomiernie, co kilka minut wydawał śmieszne dźwięki, dając mi do zrozumienia, że najchętniej wchłonął by konia z kopytami.

- Tato długo jeszcze? – spytałam zniecierpliwiona.

- Jeszcze pięć minut, możesz rozłożyć talerze i sztućce – powiedział. 

Od razu wstałam z miejsca i wyciągając talerze, noże i widelce z szafek zaczęłam je rozkładać na stole. Postawiłam dwie szklanki z pomarańczowym sokiem i zajęłam miejsce, czekając na kolację. 

Mój tato gotował naprawdę dobrze. Lubiłam dania przyrządzone przez niego, były idealnie doprawione i totalnie trafiały w mój smak.

- Smacznego – powiedział tato, stawiając przede mną talerz z gorącym jedzeniem.

- Mmm, pięknie pachnie – powiedziałam do ojca, uśmiechając się szeroko. 

Tato odwzajemnił uśmiech, po czym zabraliśmy się do jedzenia. Jak zwykle było pyszne. Ryż był idealny, a mięso z sosem słodko-kwaśnym rozpływało się w ustach. Zajadaliśmy się tymi pysznościami, rozmawiając przy tym. 

Opowiadałam tacie jak mi minął dzisiejszy dzień i jak mi idzie współpraca z JiYongiem. Powiedziałam tacie o mojej rozmowie z chłopakiem, jaką odbyliśmy na torach i ponownie upewniłam się, że ma zamiar coś z tym zrobić. Tato zapewnił mnie, że delikatnie wypyta Pana Kwona, czy nie mają problemów w domu, nie robiąc przy tym jeszcze większych kłopotów JiYongowi. Powiedziałam mu, że bardzo zależy mi na tym, żeby porozmawiał z nim w taki sposób, żeby ojciec chłopaka się wreszcie opamiętał i zostawił go w spokoju. 

Po skończonej kolacji pozmywałam naczynia, a następnie poszłam do swojego pokoju. Przygotowałam rzeczy na jutrzejszy dzień, wyprasowałam świeży mundurek, wykąpałam się i poszłam spać. 

Zasnęłam od razu, kiedy tylko przyłożyłam głowę do poduszki...

G-Dragon... Chodź, ucieknijmy stąd!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz