5

1K 90 4
                                    


Kilka kolejnych dni, wyglądały dokładnie tak samo. Budziłam się, jechałam z tatą do szkoły, siedziałam na lekcjach, słuchając o czym mówią nauczyciele, spędzałam przerwy z GyuRi, a potem szłam do pracowni i czekałam na to, aż wydarzy się jakiś cud i JiYong wreszcie zechce ze mną współpracować. 

To się jednak nie stało. 

Nadal był cholernie oporny i nijak nie mogłam go do niczego zachęcić. Naprawdę próbowałam na różne sposoby, prośbą, groźbą, krzykiem, nawet próbowałam go jakoś przekupić, ale on był nieugięty. Zaczęłam zalewać go różnymi pytaniami, typu: Co lubisz jeść, jaki jest Twój ulubiony kolor, jakiej muzyki lubisz słuchać, czym się interesujesz. Na początku go to denerwowało i kazał mi się odczepić, ale później chyba stwierdził że najlepiej jest mnie ignorować. 

No i właśnie, od tygodnia już kompletnie mnie ignoruje, czym doprowadza mnie do szału.

Dzisiaj postanowiłam rozegrać to trochę inaczej... 

Weszłam do sali i siedząc na krzesełku, czekałam na JiYonga. Kiedy tylko chłopak wszedł do pomieszczenia, ja bez słowa podeszłam do tej całej graciarni i zaczęłam przekładać wszystko z miejsca na miejsce, robiąc przy tym niezły huk. Czasem specjalnie rzuciłam czymś mocno o ziemię, żeby tylko wyprowadzić go tym z równowagi. W końcu, nie sposób było przy takim hałasie, słuchać muzyki. JiYong wkurzył się i ściągając jednym ruchem ręki, słuchawki z uszu, cisnął je do swojego plecaka wraz z telefonem. Założył ręce na klatce piersiowej i siedział tak przyglądając się co robię.

- Możesz mi pomóc? – zwróciłam się do chłopaka, próbując przesunąć ciężką metalową szafkę.

- A sama sobie nie możesz dać rady? – powiedział, patrząc na mnie wrogo

- No gdybym mogła, to nie prosiłabym Cię o pomoc – powiedziałam, wzruszając ramionami.

Ponownie złapałam za szafkę i ponownie próbowałam ją przepchnąć. Na nic się zdały moje starania. Szafka nawet nie drgnęła na milimetr

- Jezu, daj bo sobie krzywdę zrobisz – powiedział wkurzony, wstając z krzesła. 

W duchu przybiłam sobie piątkę. Wreszcie udało mi się podnieść jego przyspawany do krzesła tyłek z miejsca. 

Chłopak położył ręce na bokach szafki i z całej siły popchnął ją w miejsce, które wskazałam. Nie było mu chyba łatwo, ale dał sobie rade.

- Dziękuję – powiedziałam, uśmiechając się do niego szeroko.

Chłopak kiwnął głową, po czym poszedł z powrotem na swoje miejsce. Poprzestawiałam jeszcze parę rzeczy, otrzepałam ręce z kurzu i ponownie usiadłam na krześle, naprzeciwko JiYonga. Patrzyłam w jego oczy, nie mówiąc nic.

- Możesz przestać się na mnie gapić? Wkurzasz mnie – powiedział, odwracając wzrok zmieszany. 

No nie wierzę... Kwon JiYong się zawstydził... to trzeba gdzies zapisać

- No to może teraz, powiesz mi z jakiego przedmiot masz największe problemy? – spytałam mając nadziję, że odpowie

- Nie przeginaj. Pomogłem Ci i to wystarczy. – powiedział, skrzywiłam twarz słysząc tak bezsensowną odpowiedź

- Pomogłeś mi, bo jesteś grzeczny i nie chciałeś żeby mi się coś stało – powiedziałam uśmiechając się słodko, na co chłopak zaśmiał się kpiąco. 

– Twoja pomoc nie ma nic wspólnego z tym że mam Ci również pomóc w nauce. No raz, raz, wyciągaj zeszyty – powiedziałam, klaszcząc w dłonie. 

G-Dragon... Chodź, ucieknijmy stąd!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz