Oprócz mojego taty, w gabinecie spotkałam JiYonga i Pana Kwon – jego tatę.
- Co Ci się stało w rękę? – spytał tato, podchodząc bliżej mnie i sprawdzając dokładnie, czy to nic poważnego.
Spojrzałam na chłopaka siedzącego, a w sumie to prawie leżącego w fotelu i od razu zauważyłam jego morderczy wzrok. Potrząsnęłam głową żeby pokazać tacie, że to nic takiego.
- Nic, przewróciłam się na wf. Dlaczego mnie wezwałeś? – powiedziałam, zadając na końcu cicho pytanie.
Tato podprowadził mnie do pustego krzesła i gestem ręki wskazał żebym usiadła, po czym sam powrócił na swoje miejsce. Usiadłam, kręcąc się nerwowo, w dalszym ciągu czując na sobie wzrok chłopaka.
- Mia – zwrócił się do mnie ojciec – JiYonga chyba nie muszę Ci przedstawiać – spytał, na co od razu szybciutko pokiwałam głową
– A to jest Pan Kwon, tato JiYonga – wyjaśnił.
Nie musiał tego mówić, doskonale wiedziałam kim jest, bo już nie raz odwiedzał naszą szkołę, chyba każdy go tu znał. No ale wypadało go oficjalnie przedstawić. Wstałam z miejsca i kłaniając się w pas, przywitałam się z mężczyzną.
- Skarbie, razem z Panem Kwonem, stwierdziliśmy, że od dzisiaj będziesz pomagała JiYongowi w lekcjach, oraz wspólnie doprowadzicie starą pracownię chemiczną, do stanu użytkowania – wyjaśnił, na co zrobiłam wielkie oczy.
JiYongowi chyba też ten pomysł nie za bardzo się podobał, bo chłopak poruszył się gwałtownie próbując wstać z miejsca, ale Pan Kwon mu to uniemożliwił.
- C-co? Dlaczego ja? - pytałam, nadal nie wierząc w to co usłyszałam.
- Ty, ponieważ jesteś najlepszą uczennicą w szkole. JiYong ostatnio opuścił się w nauce i potrzebuje czyjejś pomocy. Tylko Ty będziesz w stanie wyprowadzić go na prostą – powiedział spokojnie.
Boże dlaczego on mi to robi? Przecież wie, że go nie lubię, mówiłam mu o tym nie raz.
- Ale tato... - powiedziałam, ale Pan Kwon postanowił mi przerwać
- Panie dyrektorze, rozumiem że już wszystko mamy ustalone. Śpieszę się na spotkanie, a i Pan pewnie nie ma dla mnie więcej czasu. Nie będę przeszkadzał, pójdę już. Proszę omówić szczegóły z moim synem. Jeśli czegoś będzie Pan potrzebował to jestem pod telefonem. – powiedział wstając z krzesła.
Odwrócił się jeszcze do mnie, po czym kładąc rękę na moim ramieniu, uśmiechnął się fałszywie i powiedział
– Cieszę się że chcesz pomóc mojemu synowi. Jeśli będzie sprawiał problemy, to Twój tato zna mój numer. Daj znać – mówił, puszczając do mnie oczko.
Co za typ. Już chyba wiem, po kim JiYong ma taki paskudny charakter.
Ojciec odprowadził Pana Kwona do wyjścia ze szkoły, zostawiając mnie sam na sam z JiYongiem. Siedziałam obok niego jak na pinezkach, nie chciałam nawet na niego patrzeć.
- Żebyś nie myślała sobie, że ja tego chcę – prychnął do mnie, upewniając mnie przy tym, że łatwo nie będzie.
- Ani ja – powiedziałam cicho, na co chłopak się zaśmiał.
Na szczęście, zaraz po chwili wrócił mój ojciec.
- Tato, ja nawet nie jestem w tym wieku co on – powiedziałam, wskazując ręką na chłopaka, mając nadzieję, że jakimś cudem uda mi się przekonać ojca, że to nie jest dobry pomysł.
- Mia, nie dyskutuj. Dacie sobie radę. A Pan Panie Kwon, lepiej niech się stosuje do poleceń mojej córki. Inaczej zostanie Pan wydalony z naszej szkoły, przez liczne bójki i niską średnią ocen – powiedział groźnie tata.
- Nic mi nie możesz zrobić. Pamiętaj, że gdyby nie mój ojciec, to ta szkoła by nie istniała – powiedział śmiejąc się mojemu tacie prosto w twarz.
Tu miał akurat rację. Gdyby nie pieniądze jakie wkłada w szkołę tata JiYonga, to już dawno by upadła.
- Wracajcie na lekcje – powiedział ojciec, wypuszczając ciężko powietrze z ust.
Podniosłam się z miejsca i czym prędzej ruszyłam do swojej klasy. Po przekroczeniu progu, bez słowa zajęłam miejsce obok przyjaciółki. Wydarłam z zeszytu kartkę i napisałam na niej krótką notatkę, po czym podałam ją GyuRi
Mój ojciec zwariował! Chce, żebym pomogła JiYongowi w nauce i chce też, żebyśmy wspólnie doprowadzili starą pracownię chemiczną do porządku. Zabij mnie proszę, ja nie chcę mieć z tym chłopakiem nic wspólnego...
Dziewczyna przeczytała dyskretnie liścik, który jej podałam, po czym spojrzałam na mnie wielkimi oczami.
- Żartujesz? – spytała nachylając się do mnie, zasłaniając ręką usta
- Nie – odpowiedziałam wkurzona.
Skończyłyśmy lekcje, spakowałyśmy swoje rzeczy i jak najszybciej się tylko da, wyszłyśmy ze szkoły.
- Mia, będzie dobrze – pocieszała przyjaciółka – Może on wcale nie jest taki zły, jaki się wydaje – mówiła.
Chyba sama nie wierzyła w swoje słowa.
- Nie, nie jest... On jest jeszcze gorszy – powiedziałam, zalewając się łzami.
Nie chciałam mu pomagać, nie chciałam mieć nic z nim wspólnego. To był najgorszy chłopak pod słońcem. Dziewczyna przytuliła mnie do siebie, gładząc delikatnie moje włosy.
- Cii, nie płacz będzie dobrze – zapewniała, ale ja nie wierzyłam w jej słowa.
Podniosłam głowę i w momencie kiedy to zrobiłam, zobaczyłam JiYonga przechodzącego obok, gapiącego się na nas. Ponownie schowałam twarz w ramię dziewczyny, żeby nie musieć już więcej na niego patrzeć. Pogadałyśmy jeszcze chwilę, po czym pożegnałam się z przyjaciółką i ruszyłam w stronę biblioteki.
Chciałam wypożyczyć parę książek, a potem jeszcze musiałam iść do sklepu, zrobić zakupy. Kiedy już uporałam się ze wszystkim, wróciłam obładowana reklamówkami do domu. Zostawiłam wszystko na kuchennym blacie, nie rozpakowując tego nawet, po czym ruszyłam do swojego pokoju. Rzuciłam wściekle swój plecak na podłogę i poszłam do łazienki się wykąpać. Miałam cichą nadzieję, że ciepła woda zmyje ze mnie wszystkie problemy, powstałe dzisiejszego dnia. Niestety tak się nie stało...
W mojej głowie kołatały się myśli o tym, że jutro będę musiała spędzić czas z JiYongiem, będę musiała znosić jego towarzystwo, na co w ogóle nie miałam ochoty.
Wyszłam z wanny, wytarłam ręcznikiem do sucha mokre ciało, przeczesałam włosy po czym wróciłam do pokoju. Na łóżku czekał na mnie tata.
- Mia, wiem, że nie podoba Ci się ten pomysł, ale nie miałem innego wyjścia – powiedział patrząc prosto w moje oczy.
Miałam ochotę rzucić się na niego z pięściami. Tak wiem, to mój ojciec i nie powinna mi nawet przez chwilę przejść taka myśl przez głowę, ale byłam w tej chwili taka na niego wkurzona.
- Tato, ja go nienawidzę – powiedziałam szlochając cicho.
Ojciec złapał moją dłoń i pociągnął mnie delikatnie, tak że teraz siedziałam na łóżku obok niego.
- Nie mów tak. – powiedział przytulając mnie do siebie.
Zaczęłam płakać jeszcze bardziej
– Kochanie, nie płacz. Będzie dobrze. Poradzisz sobie, wierzę w Ciebie – mówił.
Wtuliłam się w jego bok i nie mówiąc już nic, nadal pozwalałam płynąć łzom po policzkach...
CZYTASZ
G-Dragon... Chodź, ucieknijmy stąd!
Ficção AdolescenteMia - uczennica prywatnej szkoły, w której dyrektorem jest jej ojciec. Zdolna, ambitna, grzeczna dziewczyna, lubiana wśród rówieśników. JiYong- uczeń prywatnej szkoły. Pochodzi z bogatej rodziny. Typowy badboy, który ma wszystko daleko w tyle... Ta...