Rozdział 3

491 25 3
                                    

Gdy wracałyśmy do domu, zatrzymała nas nasza sąsiadka z naprzeciwka.

- A co wy macie takie smutne minki? - zapytała.

Zatrzymałyśmy się i zaczęłyśmy opowiadać, co się stało. Oczywiście pomijając, że rozmawiałyśmy o Leo, bo nasza sąsiadka była jego babcią.

- Ooo... Biedny Alex. Ale trzeba być dobrej myśli. Będę się rozglądać i jak go zobaczę, to was powiadomię. - pani Róża umiała nas zawsze pocieszyć.

Miała rację, trzeba być dobrej myśli.
Gdy skończyłyśmy rozmowę, pożegnałyśmy się i kontynuowałyśmy powrót do domu. Lecz, nie trwało to za długo, bo pani Róża powiedziała, że jeszcze coś musi nam powiedzieć.

- Jeszcze Leo mówił, że was dzisiaj nie było w szkole. Czy coś się stało? - w jej głosie było słychać troskę. Moja siostra odrazu się uśmiechnęła. Chciałam powiedzieć, czemu nas nie było, ale Lisa, widząc co zamierzam, powiedziała, że musimy już iść.

Gdy doszłyśmy do domu, mama wyszła do nas, ze zdziwionym wyrazem twarzy.

- Co się stało? Gdzie jest Alex? - była zaniepokojona.

- Chodźmy do środka. - powiedziała Lisa, która chyba chciała wszystko powiedzieć sama.

Weszłyśmy do domu, zdjęłyśmy buty, kurtki i podeszłyśmy do mamy, która zaniepokojona siedziała na kanapie w salonie.

- Mogę się dowiedzieć co się stało? - była zła, ale chyba każdy rodzic zachowywał by się w ten sposób, gdyby wypuścił z domu dziecko z psem, które wróciło po 1 godzinie, lub dłużej, ale już bez psa.

- Dobra to od początku... - przerwałam na chwilę, żeby się uspokoić i nabrać powietrza - Gdy byłyśmy za osiedlem tam w tym małym lasku, spuściłyśmy psa ze smyczy, żeby sobie pobiegał. Zaczęłyśmy rozmawiać i myślałyśmy, że Alex jest cały czas przed nami. Po pewnym czasie Lisa zauważyła, że go nie ma, po prostu zniknął. - zrobiłam kolejną przerwę, bo czułam, że zaraz się rozpłaczę. Gdy chciałam kontynuować, przerwała mi Lisa.

- I zaczęłam się rozglądać, żeby zobaczyć, czy gdzieś nie biega albo coś. Ale go nigdzie nie było. - mojej siostrze spłynęły łzy po policzkach. - Więc zaczęłyśmy go wołać, myślałyśmy, że jest gdzieś za krzakiem lub gdzieś w pobliżu. Ale go nie było. - kolejne łzy spłynęły jej po policzkach. - Lena powiedziała, że to nie ma sensu, więc wróciłyśmy do domu. Przy okazji spotkałyśmy panią Różę. - zakończyła swoją część.

- Czyli on tak po prostu zniknął? Przecież to niemożliwe. Może, gdzieś się tarzał albo załatwiał a wy tego nie zauważyłyście i poszłyście dalej a on biedny został sam, nie wiedząc gdzie jesteście. - widać było, że chce na nas zrzucić winę.

- Nie, ja nic nie widziałam. - obroniła się Lisa.

- Ja też. - zrobiłam to samo, żeby nie było, że to moja wina.

Tego dnia nie znalazłyśmy Alexa. Nie robiłyśmy nic innego, niż szukanie jego i pytanie sąsiadów, czy go nie widzieli.

Przez kolejne 3 dni nic się nie działo. Nikt nie widział Alexa, tata gdy dowiedział się, że pies zaginął, przyjechał do nas i pomógł nam z poszukiwaniami. Przecież to było dziwne, pies idzie przed tobą, widzisz go, a potem go nagle nie ma. Moim zdaniem to nie było normalne.

Lisa and LenaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz