Rozdział 4

415 30 6
                                    

...udała.-powiedziała pani weterynarz.

Mają panie 6 szczeniąt. Gratuluję.- powiedziała nam.
Byłam zdziwiona, bo mój pies był samcem.
Z sali wyszedł asystent pani weterynarz.

Pani Anielo.- skierował się do weterynarz. Pani się odwróciła w stronę chłopaka. On zaś pomachał głową w prawo i w lewo.
Pani weterynarz odrazu posmutniała, odwróciła się w naszą stronę.

Przykro mi- przerwała- jednak tylko 5.- uśmiechnęła się i odeszła.

Mamo to nie Alex!- Lisa była zła i nie kryła tego.

Wiem, chodźmy zobaczyć szczeniaki.- zaproponowała.

Weszłyśmy do sali. Pierwsze co rzuciło się mi w oczy, był wielki śmietnik wypełniony zakrwawionymi chusteczkami, papierami i innymi rzeczami. Myślałam, że zwymiotuję. Gdy widzę gdzieś krew, to odrazu robi mi się niedobrze. Nie rozumiem jak lekarze, chirurdzy, weterynarze itp. mogą patrzeć na wnętrzności kogoś lub czegoś.
Wzdrygnęłam się.
Podeszłyśmy do szczeniąt. Lisa szturchnęła mnie w ramię i pociągnęła mnie za rękę.

To sunia naszego sąsiada!- wyszeptała mi do ucha.

Ej, no serio. Powiemy mamie? Niech ten debil idzie do więzienia. A ja go lubiłam, teraz się nim brzydzę!- moja siostra kiwnęła głową jak by chciała się ze mną zgodzić. Podeszłyśmy do mamy.

Mamo, to sunia naszego sąsiada.- mama spojrzała na mnie a potem na Lisę. Popatrzyła się na Alex i wytrzeszczyła oczy.

A to debil!- mama uniosła się i podeszła do weterynarz. Nie mam zielonego pojęcia, co jej powiedziała. Ale weterynarz wyjęła telefon z kieszenie i zadzwoniła gdzieś.

Halo, policja...- dalej nie musiała słuchać. Podeszłam do suni i ją pogłaskałam.

Wszystko dobrze Alex. Nie oddamy cię twojemu złemu panu.- sunia słysząc moje słowa zaczęła merdać ogonkiem.

Mijały kolejne godziny a Alexa nadal nie było.
Zadzwonił domowy telefon. Podniosłam się z kanapy i podbiegłam do telefonu stacjonarnego.

Halo?

Lena?- zapytał się tata.

Tak. Coś się stało?- zapytałam, bo nie wiedziałam czemu tata dzwoni do nas w sobotę o 11.

Tak. Zguba się znalazła!- gdy usłyszałam te słowa popatrzyłam na Lisę, która z zaciekawieniem mi się przygląda , pomachałam ręką, żeby do mnie podeszła.
Zrobiła to bez wachania.

Jak to się znalazła!- Wykrzyczałam do słuchawki patrząc na Lisę.
Gdy usłyszała moje słowa, odrazu się uśmiechnęła.

No, siedział obok mojego samochodu! Kiedy poszedłem, na parking żeby wyjąc coś z bagażnika, zauważyłem szczerzącego zęby Alexa. Przywiozę go wam, dobrze? Ale to dopiero jutro, bo dzisiaj mama dużo pracy, przy nowym mieszkaniu.- powiedział

Ok, dzięki. Pa pa tato!- rozłączyłam się i opowiedziałam wszystko Lisie. Zaczęłyśmy skakać ze szczęścia.

Kolejny dzień:

Ding-dong!- to pewnie tata z Alexem. Zbiegłam po schodach na dół i otworzyłam drzwi.
Nie rozczarowałam się. Przede mną stał tata trzymając Alexa na smyczy.
Alex odrazu mnie widząc podbiegł i skoczył na mnie prawie mnie przewracając. Lisa pojawiła się za mną i też przywitała się z psem.

Ja już muszę lecieć, buziaki!- powiedział tata dając mi smycz.
Zamknęłam drzwi i odpięłam Alexa od smyczy. Lisa dała mu jeść i pić.
Był spragniony i bardzo głodny. Po dwóch godzinach znowu usłyszałam dzwonek do drzwi. Zepchnęłam z moich nóg Alexa i wstałam z kanapy. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Przed mną stał...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Ten jak obiecałam jest krótszy.
Piszcie, czy się spodobał.
No, to teraz będzie się działo!

LittleprincesLena 😘

👇🏼
Zostawcie coś po sobie:
💬   ⭐️

Lisa and LenaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz