Rozdział 6

1.7K 107 8
                                    

Jakoś wyrobiliśmy się przed imprezą.Ba! Nawet zdążyliśmy ulotnić się z mieszkania, także wszystko pykło, no może poza nastojem moich towarzyszy. Jednak, ja byłam dosyć zadowolona, nie zabili mnie przecież... jeszcze...

Niebo przybierało barwy pomarańczu i czerwieni, a powietrze stało się dosyć zimne i rześkie. Powoli dreptaliśmy do Mustanga stojącego przed blokiem, przed którym Adrian miał umrzeć. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do najbliższej pizzerii.

Zajęliśmy stolik w samym kącie, by nie zwracać na siebie zbytniej uwagi. Pizzeria była bogato udekorowana przedmiotami rodem z Indii. Dużo posążków Buddy i wiele rzeczy zdobionych małymi szkiełkami, co czyniło lokal miejscem mającym swą magię. Do tego ten zapach, nie pozwalał wyjść.

-Co wy na przeprosinowe piwo? No wiecie za ten cały przypał z Carmen...-powiedziałam dość entuzjastycznie, a chłopaki tylko się uśmiechnęli i ochoczo zaczęli potakiwać głową. Nie powiem, ucieszyło mnie to, bo widać, że odpokutowałam grzechy. Tak więc zamówiliśmy dwie pizze i trzy piwa, lepiej być nie może...

-Musimy się zgadać na jutro!-powiedział radośnie Adrian, a ja potwierdziłam kiwając głową.

-Może znów razem się przejdziemy!-pisnęłam podjarana, a Borowski przybił mi piątkę, a Igor spojrzał na nas ze zmarszczonymi brwiami.

-Irena! Jedziemy jutro autobusem i potem się przejdziemy z Dianą!-zaśmiał się brunet, a szatyn przewrócił oczami.

-Anka, przecież wiesz, że podwożę Molly do domu. To moja dziewczyna i mój obowiązek...-powiedział poirytowany, a ja spojrzałam na niego z wyrazem mówiącym "Bitch, please..."

-Zerwij z nią.-powiedziałam, a ten odwrócił się w moją stronę, przez co od razu się zarumieniłam, przez co ten uśmiechnął się jak wtedy w samochodzie. Od razu zakryłam twarz dłońmi i wróciłam do wersji pierwotnej-zegar biologiczny został zresetowany.

-Popieram, jakoś nie lubię waszej wersji darmowego pornhub'a *...-powiedział Adrian, a Igor wstał oznajmiając, że idzie zapłacić za pizzę. Automatycznie zerwałam się z siedzenia, po czym pobiegłam za nim.

-Przybyłam zapłacić za piwo.-powiedziałam do niego, a ten uśmiechnął się do mnie, po czym podszedł do lady. Swoją drogą sięgałam mu mniej więcej do ramienia, bo czemu nie... Zapłaciliśmy za jedzenie i napoje, po czym podeszliśmy do naszego stolika, ale bruneta tam nie było.

-Mogę cię o coś zapytać?-zapytał, a ja uśmiechnęłam się lekko dając mu znak "droga wolna".-Serio powinienem... no wiesz... zerwać z Molly?-zapytał, a ja spojrzałam mu prosto w oczy, jednak były tak onieśmielające, że momentalnie spuściłam wzrok.

-Musisz siebie zapytać, czy tego chcesz, ale traktujesz ją jak obowiązek, nie dziewczynę... Jaki ma kolor oczu?-zapytałam, a ten zszokował się moim pytaniem.

-Nie wiem, skąd mam to wiedzieć?-zapytał lekko rozbawiony, a po części przerażony. Jego głos lekko zadrżał, a ja odważyłam się, by znów zatonąć w jego oczach. Nie były już tak głębokie, strach w nich spłycił dno, a przynajmniej  ograniczył pole widoczności.

-Zadajesz ciągłe pytania, a powinieneś znać odpowiedź. Ile rozmawialiście, a ile się ruchaliście, co? Chyba nie na tym związek polega, nieprawdaż? Seks jest owocem miłości, nigdy odwrotnie.-powiedziałam, po czy pociągnęłam go za rękę w stronę wyjścia.

Adrian stał przed drzwiami bawiąc się zapalniczką, jednak gdy nas spostrzegł od razu schował ją do kieszeni.

-To co? Jutro jedziemy autobusem?-zapytał z entuzjazmem Igor.


*-pozdrawiam osóbkę z komentarza

Ten InnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz