niesprawdzone, nie polecam
Mega krótko, ale wracam na salony :)
Igor wybiegł z mieszkania zostawiając po sobie jedynie głośne trzaśnięcie drzwi wejściowych. Ubrałam na siebie zdjęte przed chwilą majtki. Moje serce waliło jak oszalałe, głośno, wręcz boleśnie. Nieumiejętnie napełniałam płuc powietrzem, nie byłam w stanie tego robić. Mój oddech był płytki i nierównomierny, zaś z oczu wypływały potoki łez.
Czułam się sparaliżowana, nie miałam nawet siły wstać, by domknąć drzwi swojej sypialni. Pierwszy raz poczułam taką pustkę. Pustkę, w której nie było miejsca nawet na myśli-czyż to nie ironia.
Leżąc tak na łóżku usłyszałam jak ktoś rozwiera drzwi. Miałam dość, chciałam byś sama ze sobą i tą cholerną pustką. Chciałam coś z nią zrobić, czymś ją zapełnić.
-Diana... Między wami okey?-zapytała Carmen, a ja poczułam wzbierające się w moich oczach łzy.-Diana.-powtórzyła dziewczyna, jednak ja nie miałam ochoty na rozmowę.-Chodzi o Charlotte?-spokojnie zadała pytanie, a ja poczułam ogromną gulę w gardle.
-Wyjdź.-warknęłam łamiącym się głosem, a rudowłosa weszła wgłąb pokoju.
-Porozmawiaj ze mną. Wiesz, że chcę dla ciebie dobrze.-wyszeptała i usiadła na brzegu łóżka.-Między wami wszystko okey?-powtórzyła, a ja wlepiłam wzrok w wszechogarniającą ciemność, próbując tym samym ogarnąć swoją złość.
-Jest w porządku, a teraz wyjdź.-powiedziałam przez zaciśnięte zęby, a rudowłosa położyła dłoń na moim udzie.-Wyjdź.-warknęłam strącając jej rękę.
-Zaraz wyślę tu Adriana. Będziesz rozmawiała albo ze mną, albo z nim.-powiedziała stanowczo dziewczyna, o czym wyszła z mojej sypialni. Wygrzebałam się z łóżka, by zakluczyć drzwi, jednak brunet był szybszy i zdążył przytrzymać drzwi.
-Czy wy musicie się we wszystko wpierdalać!?-warknęłam, a Borowski przewrócił oczyma, po czym uśmiechnął się do mnie.
-Jacy wy jesteście podobni i obaj tak samo zaślepieni...-burknął pod nosem brunet, po czym wszedł do sypialni i włączył światło.-Coście znowu nawyprawiali?-zapytał Adrian, a a spojrzałam na niego jak na idiotę.
-Nie chcę twojej pomocy.-syknęłam, a ten głośno westchnął.
-Nie o to pytałem. Nie strzelaj fochów na cały świat, im szybciej to załatwimy tym szybciej będziemy mieli święty spokój. Ty się dogadasz z Igorem, a mi da spokój Carmen, okey?-zaproponował, a ja niechętnie pokiwałam głową. Obaj usiedliśmy na łóżku i zaczęliśmy rozmowę.
-Po prostu do niego wprowadza się Charlotte, w takim wypadku stwierdziłam, że ma się super, ruchanie na miejscu. ten się tłumaczył, że nic między nimi nie ma, po czym zaczął się do mnie dobierać. Kazałam mu przestać, a ten mnie przepraszał, że nie chciał mi zrobić krzywdy i wyszedł.-powiedziałam szybko, a ten pokręcił głową niedowierzająco.
-Ciągle wala się ten sam schemat. On sprawia, że jesteś zazdrosna, ty mu dojedziesz, potem on czuje się głupio i wam odwala. Za kilka dni pewnie i tak będziecie się godzić seksem.-mruknął, a ja spojrzałam na niego z żalem.
-Mówiłam mu, że nie chcę ciągle się kłócić, a potem pieprzyć.-brunet spojrzał na mnie zdziwiony.
-To czego ty właściwie chcesz?-zapytał, a ja spojrzałam na niego szczerze.
-Chcę właściwej relacji, a nie nieokreślonego partnerstwa.
-To czas mu to powiedzieć.
CZYTASZ
Ten Inny
FanfictionW szkole jest taki jeden. W klasie jest taki jeden. W pracy jest taki jeden. W mieście jest taki jeden. Niezależnie od punktu widzenia, znajdziesz takiego jednego. Tego innego.