Rozdział 24

1.3K 86 7
                                    

1130 słów, niesprawdzony, AUTODISS

Dokończyłam prysznic,a gdy wyszłam zobaczyłam Igora w kuchni z kubkiem jeszcze gorącej herbaty. Uśmiechnęłam się na ten widok i dosiadłam się do chłopaka.

-Gdzie poszli?-zapytałam, a on spojrzał na mnie w taki kurwa, śliczny sposób.  Dalej miał zaczerwienione oczy, jednak wyglądał lepiej.

-Poszli na pizzę, potem jadą do jakichś znajomych.-powiedział, po czym podparł się na łokciu i po prostu na mnie spoglądał.

-Co tak patrzysz?-zapytałam, a ten wzruszył ramionami i kontynuował czynność.

-Co ty tam w ogóle robiłaś?-zapytał, a ja zaciągnęłam się powietrzem i spojrzałam na moje paznokcie.

-Poszłam naprawić to co zniszczyłam.-powiedziałam, po czym wstałam i poszłam do łazienki po waciki, zmywacz i beżowy lakier. Potem wróciłam do Igora i zaczęłam zmywać granatowy lakier z paznokci.

-Paliłaś?-zapytał, a a pokiwałam głową i zaczęłam zmywanie.-Inaczej pachniesz, zupełnie inaczej.-powiedział, a ja spojrzałam w jego ciemne oczy i uśmiechnęłam się.

-Wczoraj się schlałam i wypaliłam całą paczkę, więc się nie dziw. Zresztą wstałam jakoś o czternastej na olbrzymim kacu. Nie wyglądam raczej najlepiej.-powiedziałam, a ten napił się.

-Muszę cię kiedyś upić. Ciekawe czy będziesz wtedy bardziej... uległa? Przypuszczam, że będziesz bardziej pyskata niż zawsze.-zaśmiał się, a ja rzuciłam w niego wacikiem.

-Jak mnie upijesz to na następny dzień będziesz się mną zajmował.-ostrzegłam go, a ten wzruszył ramionami i zmarszczył brwi.

-Czemu to robisz? No wiesz... Ja ćpam, a ty potem się mną opiekujesz... To się nie kalkuluje.-powiedział, a ja zakręciłam zmywacz i podniosłam na niego wzrok.

-Nie wszystko w życiu się kalkuluje, a poza tym nie mogłabym cię tak zostawić. Przyjaciele zostają z tobą nawet w trudnych warunkach.-powiedziałam, a ten spojrzał na mnie zaskoczony i oburzony zarazem.

-Kurwa, friendzone...-burknął, a ja zaśmiałam się i zaczęłam malować paznokcie. Szatyn dopił swoją herbatę i położył się na moi łóżku.

-To jak określisz naszą relację?-zapytałam, a ten westchnął i zaczął się zastanawiać, zaś ja czekałam, aż wyschną mi paznokcie.

-Nie wiem, przyjaciele z korzyściami?-zaśmiał się, a ja głośno prychnęłam.-Partnerzy.-stwierdził, a ja odłożyłam do łazienki lakier i zmywacz. Wyszłam z pomieszczenia i podeszłam do mojego łóżka, po czym usiadłam na jego skraju. Bugajczyk leżał bez koszulki, więc chwyciłam jego lewą rękę i rozprostowałam ją przyglądając się śladom po igle.

-Nie rób sobie tego, błagam.-jęknęłam i wtuliłam się w jego nagą kletkę piersiową, zaś ten objął mnie ręką.-Obiecaj mi, że przez następny cały tydzień będziesz czysty.-poprosiłam, a ten zaciągnął się powietrzem, po czym pocałował mnie w czubek głowy.

-Obiecuję. Cały tydzień będę się mył.-zaśmiał się, a ja przewróciłam oczami.-A może jakoś mnie zmotywujesz?-zaczepił, a ja spojrzałam na niego z dołu.

-Z narkomanami się nie kocham.-rzekłam, a ten przeczesał dłonią włosy.

-Mogłem siedzieć cicho.-burknął, a ja podniosłam się i gestem dłoni pokazałam by uczynił to samo. Odchyliłam się lekko do tyłu, by spojrzeć na jego poranione plecy. Nie wyglądało to zbyt ciekawie i na pewno nie było to komfortowe.

*

Obudziłam się wcześnie rano, a raczej obudził mnie mój brzuch, który domagał się jedzenia. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że od incydentu z pobiciem nic nie zjadłam. Wygramoliłam się w uścisku szatyna i poszłam zrobić coś do jedzenia.

Ten InnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz